Galandy z malowanymi szlajfami, jakle obszyte gipiurą i ścibane kiecki na lajbiku. Barwny świat wiejskich ubiorów z okolic Katowic, także we współczesnych interpretacjach, można oglądać w Muzeum Historii Katowic na wystawie „Tworzymy naSTRÓJ. Chłopski gust, pańska moda i folk-fashion”.
Czym był, a czym może być dziś strój ludowy? Czy jest żywym nośnikiem kultury, czy tylko uroczą ramotką? Rodowita katowiczanka, obecnie mieszkająca w Chorzowie, etnolożka i kustoszka Muzeum Historii Katowic, Magdalena Toboła-Feliks, od lat bada śląski strój ludowy. Wierzy w jego żywotność i wpływ na współczesną modę, a szczególną estymą darzy tradycyjny strój śląskich kobiet, o którym rozmawiamy.
– Wychowałam się i mieszkałam przez większość życia w jednej z dzielnic Katowic, Kostuchnie – opowiada. – Należała już do zasięgu stroju pszczyńskiego, moje prababki ubierały się więc po pszczyńsku, ale niestety te stroje nie zachowały się w naszej rodzinie. W latach 90. widywałam jeszcze w kościele kobiety w jaklach (żakietach) i kieckach, ubierały się tak na co dzień. Od 15 lat mieszkam w Chorzowie, to jest z kolei zasięg stroju rozbarskiego, który noszono w Katowicach i okolicy. Nazwa wzięła się od dzielnicy Bytomia, wcześniej bogatego przedpola miasta, czyli Rozbarku. Było tam wielu gospodarzy, którzy na ten najbogatszy strój mogli sobie pozwolić. Jeszcze około 2010 roku można tu było czasami spotkać tzw. chopionę, czyli kobietę ubierającą się po ch(ł)opsku, w strój, który dziś określamy mianem ludowego.
Te dwa tradycyjne typy bogatych strojów górnośląskich, rozbarski i pszczyński, stały się podstawą kuratorowanej przez Magdalenę Tobołę-Feliks katowickiej wystawy. W pierwszej części ekspozycji prezentowane są najstarsze stroje, także te będące przykładami mody tzw. pańskiej, czyli po prostu miejskiej. Tu znajdują się obiekty wypożyczone od Adama Leja, właściciela jednej z największych w Polsce i Europie kolekcji strojów.
– Zależało mi, żeby odczarować strój ludowy, przestać traktować go jak pamiątkę wymarłej kultury – wyjaśnia kuratorka. Postanowiła przedstawić więc strój ludowy w szerszym kontekście, niż zwykle robią to wystawy etnograficzne. Na wystawie w Muzeum Historii Katowic pokazuje, jak mocno czerpał z mody tzw. wyższych sfer, i opowiada o współczesności, bo coraz częściej projektanci inspirują się strojem ludowym, mówią o swoich korzeniach, przywiązaniu do tradycji i rzemiosła. Stąd w podtytule wystawy spotykają się: chłopski gust, pańska moda i folk-fashion.
Śląski strój między modą a folklorem
Czy strój ludowy można w ogóle zaliczyć do świata mody? To tradycja ubioru nastawiona na trwanie, bez większych zmian, co było uwarunkowane między innymi sankcjami wewnątrz społeczności lokalnych: kiedy ktoś wyłamywał się z ram, groziła mu stygmatyzacja. – Mimo wszystko na strój ludowy patrzę jak na swego rodzaju modę – mówi badaczka. – Pokazywane przez nas ubiory czerpały z mody mieszczańskiej, dworskiej, mody epoki baroku czy renesansu, a potem wszystkich trendów XVIII i XIX wieku. Mamy tam nawiązania do krynoliny czy do stylistyki biedermeierowskiej.
Skąd tak zdobne stroje (paradne, czyli używane od święta) na wsi? Od wygranej 1871 roku wojny francusko-pruskiej społeczeństwo wiejskie na Śląsku szybko zaczęło się bogacić. Chłopi mieli dostęp np. do pożyczek bankowych i zachłyśnięci bogactwem, inwestowali w strój.
– Stroje śląskie były już wtedy wykonywane z materiałów fabrycznych, takich jak chińskie jedwabie, atłasy, adamaszki, jedwabna mora – opowiada Magdalena Toboła-Feliks. – Inaczej niż na terenach ówczesnej Polski, tutaj tkaniny sprowadzano z Wiednia, Francji, Włoch, Istambułu, a nawet Indii, bo stamtąd pochodziły bogato tkane tzw. chusty tureckie w arabeski, boty, motywy dalekowschodnie.
To był popis, jak na współczesnych pokazach mody. Jak mówi badaczka, strój był też swego rodzaju komunikatem.Pokazywał status w wiejskiej hierarchii, stan materialny i miejsce pochodzenia właściciela. Stroje były na tyle zróżnicowane, że ludzie potrafili zidentyfikować, kto jest z jakiego regionu, wsi czy parafii.
– A poprzez indywidualne akcenty wiejskie kobiety pokazywały swoje poczucie smaku, stylu i pęd do mody – zwraca uwagę kuratorka wystawy w Muzeum Historii Katowic. – Na plakacie wystawy mamy zdjęcie kobiet w strojach pszczyńskich. To matka z nastoletnimi córkami i ona ma na głowie miejski kapelusz, typowy dla okresu 1912–1914. Założyła go do stroju ludowego specjalnie do zdjęcia, musiał więc być dla niej istotny. Już ta fotografia pokazuje, że chcemy inaczej opowiadać o stroju, nie tylko jako rodzaju uniformu, w który ludzie byli wtłaczani, ale też jako o odbiciu pewnego okresu w modzie.
Z czego składa się śląski strój kobiecy?
Najważniejszym elementem śląskiego stroju kobiecego jest jakla, rodzaj żakietu czy kaftana, która w stroju pszczyńskim miała stójki, bufki, była bogato zdobiona fabryczną gipiurą koronkową. Często dół zdobiono też koronką haftowaną na tiulu. Dekoracje jakli były zróżnicowane, krój również, bo te w rejonie stroju rozbarskiego były mniej strojne, pozbawione bufek i stójki, jedynie kołnierz miały zaokrąglony. Rozbarskie jakle zapinano na guziki, pszczyńskie – na zatrzaski lub haftki, a guziczki stanowiły jedynie element dekoracyjny. Istniał też rodzaj jakli rozbarskich haftowanych w bukieciki róż.
Dalej jest kiecka, czyli spódnica. Zszyta ze stanikiem, tzw. kiecka na lajbiku. Zazwyczaj plisowana bądź – jak mówiło się na Śląsku – ścibana, czyli zakładana w drobniutkie fałdki. – Kobieta powinna być dorodna w biodrach i wyglądać trochę jak dzwon albo kopka siana – opowiada Magdalena Toboła-Feliks. – Pożądany kształt osiągano dzięki nakładaniu wielu warstw spodnich, nawet kilkunastu spódnic, których nazwy brały się od tkaniny.
Na kiecce był fartuch, nierzadko haftowany. Kwiatowe hafty pojawiały się zarówno na fartuchach woalowych, czyli letnich, jak i na cięższych tkaninach.
Na głowę: purpurka lub galanda ze szlajfami
Zwieńczeniem stroju było nakrycie głowy. W wypadku mężatek – obowiązkowe. Noszono czepce bądź chusty. Zazwyczaj w intensywnie czerwonym kolorze, skąd wzięła się nazwa „purpurki”. Popularne były też chusty plisiate, czyli pluszowe, aksamitne, mięciutkie.
– Węzeł chustki zdradzał pochodzenie kobiety – wyjaśnia kuratorka wystawy w Muzeum Historii Katowic. – Węzłów jest bez liku, my prezentujemy zaledwie kilka możliwości.
Panna na głowie mogła mieć wianek ze sztucznych kwiatów z filcu i tkaniny, czyli galandę ze szlajfami (wstążkami) i świecidełkami. W niej – koraliki dmuchane szklane, ale też zwisające na czoło, zwane szpicami. Szlajfy, podobnie jak fartuchy, kobiety malowały same. – Malowały farbami olejnymi na jedwabiu, cieniutkimi pędzelkami z włosia krowiego ogona – mówi badaczka. – Wymagało to wprawy, bo jeśli farbę położono nieumiejętnie, zostawały zacieki i plamy albo się wykruszała. Rozmieszczonych było symetrycznie kilka bukietów chryzantem czy róż, a pomiędzy nimi pojedyncze kwiatki, kłosy zboża, aszparagus czy mirt. W latach 60. i 70. XX wieku te malunki powstawały na stilonie czy nylonie, jeszcze trudniejszych do artystycznej obróbki. Panie w ogóle szły z duchem czasu i np. zapięcie lajbika kiecki zamieniały na zamek błyskawiczny. Mamy taką na wystawie!
Nowy etap śląskiego folku
Na Śląsku wciąż są miejsca, w których nosi się tradycyjny strój lub jego elementy. W Dąbrówce Wielkiej, dzielnicy Piekar Śląskich, mieszkają kobiety, które z pokolenia na pokolenie przekazują sobie wiedzę o tym, jak robić galandy, zawiązywać chusty, jak i – co istotne: kiedy – zakładać strój.
Magdalena Toboła-Feliks ma swoim zbiorze czarną jaklę, w której w 1938 pani z Dąbrówki Wielkiej roku brała ślub iwłasnoręcznie pomalowała ją w róże. – Strojem ludowym zajmuję się wieloaspektowo – podkreśla kuratorka. – Myślę, że folk fashion to kolejny etap, który ten strój pokonuje. Stylistyka modowa daje możliwość, by elementy stroju, czy to korale, czy jakla, stawały się częścią współczesnego ubioru.
Na wystawie „Tworzymy NaSTRÓJ” w Muzeum Historii Katowic pokazany jest przekrój działań współczesnych projektantów, którzy inspirowali się strojem śląskim w ostatnich 20 latach. Jest jeden z projektów z czarnej części kolekcji „Perła w koronie” Ilony Kanclerz. Obok – projekty z „modrej” części kolekcji Silesia Folk Design autorstwa Aleksandry Malczyk, która tzw. jaklę ormontowicką i połączyła z dżinsem. Stąd nazwa Modra Kolekcja, bo modry to śląsku ciemno-niebieski.
Jest też dokumentacja projektów, które dla Muzeum stworzyli studenci wydziału projektowego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Jeden – praca Konrada Sikory – został odszyty. To biała kiecka, na której odciśnięte są czarne rączki dzieci.
– Opowieść o śląskiej zarobionej matce, do której przychodzą dzieci i przytulając się, odbijają te rączki umorusane węglem – wyjaśnia kuratorka wystawy. – Kiecka została odszyta przez Bożenę Więcław i Joannę Decowską. Druga z nich jest projektantką od wielu lat związaną ze Śląskiem. Pokazuje duży wybór projektów inspirowanych śląską ludowością, ona też ubrała mnie na wernisaż. A specjalnie na tę wystawę Decowska zaprojektowała suknię z tkaniny pikowanej, która nawiązuje do tzw. watówki. To była jedna ze spódnic spodnich, watowana i pikowana jak kołdra, dosyć ciężka, stwarzała objętość.
Kuratorka wystawy „Tworzymy NaSTRÓJ” nosi śląskie stroje
Magdalena Toboła-Feliks czasem nosi strój śląski albo jego fragmenty. Zakłada je na kuratorskie oprowadzania, konferencje, wykłady. Nie uważa się za kolekcjonerkę, ale mogłaby ze swoich zbiorów złożyć już ze 30, 40 kompletów.
– Dopiero na człowieku ten strój naprawdę żyje, pracuje. Do tego te niezwykłe tkaniny, zdobienia. Mogłabym się urodzić 200 lat temu i po prostu tak chodzić. Oczywiście w jakiejś zamożnej rodzinie, żebym mogła sobie na to pozwolić – śmieje się kuratorka. W 2023 roku zorganizowała akcję „Wystrój się w strój” zachęcającą Ślązaczki i Ślązaków do wyciągania z rodzinnych skrzyń dawnych strojów i do włączania ich elementów w codzienne stylizacje.
Wystawę „Tworzymy NaSTRÓJ” w Muzeum Historii Katowic Magdalena Toboła-Feliks traktuje jako platformę do dyskusji o tym, że ten śląski strój ludowy jest fenomenem kulturowym, który dalej szansę na życie i może stać się wielką inspiracją dla młodych projektantów.
***
„Tworzymy naSTRÓJ. Chłopski gust, pańska moda i folk-fashion” w Muzeum Historii Katowic, wystawa potrwa do 15 września 2024 roku
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.