Nazywany nadwornym fotografem pokazów mody, Robert Fairer dokumentuje to, czego zwykle nie widać. Zdjęcia Brytyjczyka zdradzają sekrety backstage’u. Ujawniają nie tylko najnowsze kreacje, zanim zobaczy je reszta świata, lecz także eksplozję emocji towarzyszącą przygotowaniom do wielkiego show.
Dość często się zdarza, że zmęczeni fabularnymi filmami kinomani zwracają się ku dokumentom. Te (choć to nie reguła) pozbawione są przepychu efektów specjalnych i przestylizowanej gry aktorskiej. Wolne od ukrytych metafor i zbędnych ozdobników, zdają się bliższe prawdzie. Podobnie rzecz ma się w przypadku fotografii mody. Przytłoczeni fantazyjnymi sesjami oraz pozowanymi ujęciami glamour, chcemy czasem zobaczyć autentyczne, niepodkoloryzowane oblicze mody. Z pomocą przychodzą zdjęcia Roberta Fairera, pozwalające zajrzeć tam, gdzie zwykły śmiertelnik nie ma wstępu. Od ponad 30 lat brytyjski fotograf dokumentuje zakulisowe realia pokazów mody. Archiwizuje na kliszy kreatywne zamieszanie, zanim wybieg rozświetlą reflektory.
Robert Fairer: Tajemnice backstage'ów na zdjęciach
Fairer nie jest fotoreporterem ani korespondentem wojennym, choć backstage pokazów mody może przypominać pobojowisko: porozrzucane strzępy tkanin, walające się po posadzce stosy toreb i wieszaków, lustra pobrudzone pudrowym pyłem i puste pokrowce na ubrania. Wszędzie panuje nieład i rwetes. Przy akompaniamencie pokrzykiwań i komend modelki, makijażyści i styliści biegają w popłochu, by zdążyć ze wszystkim na ostatnią chwilę. Fairer lawiruje w tym rozgardiaszu niczym tajny szpieg. – Uwielbiam chaos, tłum, nieporządek i cały ten dramatyzm. Bez niego nie byłoby dobrych zdjęć – jak sam przyznaje. Stara się nie wchodzić nikomu w drogę, bacznie obserwuje rozwój wydarzeń i – gdy dojrzy coś intrygującego – raptownie wciska spust migawki aparatu. – Najciekawsze rzeczy dzieją się gdzieś w rogu. To ulotne chwile. Zdarzają się i nagle ich nie ma. Jeśli nie wiesz, gdzie ich szukać, stracisz je bezpowrotnie – mówi.
Fairer, świadom swojej uprzywilejowanej pozycji, potrafi wykorzystać każdą nadarzającą się okazję. Tylko nielicznym dane jest bowiem wejść za pokazowe kulisy, a tym bardziej fotografować tajemnice backstage’u. – Dawniej panował Dziki Zachód. Trzeba było walczyć, żeby móc zostać. W każdej chwili mogli cię wyrzucić, jeśli projektant nie miał pewności, co tam robisz – wspominał Fairer. Brytyjczyk zaczynał karierę po drugiej stronie kotary. Na początku lat 90. robił zdjęcia kreacjom z wybiegu i wysyłał je do redakcji „Harper’s Bazaar”, „Elle” i „Vogue’a”. W Londynie debiutowali wówczas przyszli giganci: John Galliano oraz Lee Alexander McQueen. Inscenizowane przez nich bajeczne spektakle mody sprawiły, że Fairer zapragnął poznać je od podszewki. Zdobywszy zaufanie designerów, stał się, jak określił to Hamish Bowles, „nadwornym fotografem pokazów”. Od tamtej pory nie opuścił prawie żadnego.
Fotografie Fairera to pamiątki po przełomowych momentach historii mody
Marc Jacobs, zagryzając w zębach szpilki, kończy doszywać lamówkę. Znużona Kate Moss czeka przed lustrem, aż Eugene Souleiman ułoży jej fryzurę. Stella Tennant ugina się pod ciężarem neobarokowej sukni Galliano, zaś Raquel Zimmermann pręży się w pierzastej kreacji McQueena. André Leon Talley szepcze coś do ucha Annie Wintour, a Valentino Garavani udziela modelkom ostatnich wskazówek. Fairer uchwycił w kadrze mnóstwo podobnych scenek rodzajowych. Niektóre z nich mają wyjątkowe znaczenie. Na kliszach utrwalony został spektakularny finał pokazu kolekcji „No.13” McQueena, w którym dwa zaprogramowane roboty oblewają farbą Shalom Harlow. Inne zdjęcie ukazuje Erin O’Connor w bombastycznej sukni Galliano, która nie zmieściła się w windzie prowadzącej na wybieg, a w konsekwencji nigdy nie ujrzała światła dziennego. Wiele fotografii to pamiątki po przełomowych momentach historii mody lub wspomnienia jej eminentnych postaci, takich jak Isabella Blow, Anna Piaggi, Yves Saint Laurent czy Karl Lagerfeld.
Za kulisami każdego pokazu panuje odmienna atmosfera, nierzadko odpowiadająca estetyce danego domu mody. – U Prady wszystko jest bardzo klarowne, uporządkowane i pod kontrolą. Fotografowie wpuszczani są pojedynczo. Ustawiają się w szeregu w wyznaczonym miejscu. U Westwood króluje cudowny chaos. Vivienne często krząta się, pomagając przy fryzurach i makijażu – tłumaczył Fairer w jednym z wywiadów. – McQueen sprawdzał nawet najdrobniejszy detal. Biegał jak sprinter od jednego looku do kolejnego, upewniając się, że wszystko dopięto na ostatni guzik. Backstage to przestrzeń bardzo intymna, gdzie jak na dłoni widać mocne i słabe strony designerów. To tam rządzą silną ręką, wpadają w panikę, puszczają im nerwy, płaczą i cieszą się. Ich charakter, styl i metody pracy przezierają przez zdjęcia Fairera, który dokumentuje całe spektrum nastrojów, zachowując bezpieczny dystans i należyty szacunek.
Artystyczny realizm w zdjęciach z pokazów
Według pioniera dokumentu Johna Griersona film dokumentalny to „twórcza interpretacja rzeczywistości”. Definicja ta wydaje się korespondować również ze zdjęciami Roberta Fairera. Stanowią one szczery zapis prawdziwych wydarzeń, a jednocześnie cechuje je pewna finezja, typowa dla fotografii artystycznej. Kadry Brytyjczyka są ciasne, nieznoszące próżni. Nawet gdy coś znajdzie się w nich przez przypadek, to kompozycja staje się jeszcze bogatsza. Przez wzgląd na panujący na backstage’u półmrok, Fairer często używa lampy błyskowej. Kolory zyskują na intensywności, gra światłocienia wyostrza kontury, a nastrój zdjęć odzwierciedla energię napędzającą przygotowania do pokazu.
Lwią część sukcesu Fairer zawdzięcza kunsztownym kreacjom i prezentującym je modelkom. Kaskadowe falbany błyszczącej tafty, wielobarwne jedwabie, kuriozalne kapelusze czy wyraziste makijaże aż proszą się, by zrobić im zdjęcie. Brytyjczyk potrafi wydobyć ich wykwintność i tchnąć w nie życie. Pomagają mu w tym modelki, z którymi najczęściej komunikuje się własnym językiem migowym. Przez gesty sugeruje, by cofnęły lub przybliżyły się, zapozowały albo po prostu zwróciły na niego uwagę. – Nie sposób opisać tych niezwykłych kobiet, które przybywają z każdego zakątka ziemi. Są pełne energii, odporne i silne – mówi fotograf. – Modelki to goliaci mody i gdy spotykają się w Paryżu, wiedzą dobrze, że tworzą jej historię.
Dokumenty minionej epoki
Archiwum Fairera nie ma końca. Mieści się w nim, bagatela, kilka milionów zdjęć: zaakceptowane i odrzucone odbitki, stykówki oraz niewywołane jeszcze filmy. Niemałą pomocą w okiełznaniu tego ogromu jest żona i asystentka fotografa, Vanessa. – Mam najlepszą pracę na świecie. Współpraca z Robertem przynosi wiele radości – przyznaje. Nie pojawia się jednak za kulisami pokazów. To domena jej męża. Ona piastuje funkcję kuratorki jego fotograficznej kolekcji. Jak sama twierdzi: – Rozwijaniem naszego archiwum mody możemy zajmować się przez następne 100 lat.
Gdy w 2009 r. Fairer zakończył kontrakt z amerykańskim „Vogiem”, dla którego przez dekadę pracował na wyłączność, podjął się nowego, ambitnego zadania. Postanowił wydać swoje zdjęcia w formie książek. Wymagało to niezliczonych godzin kwerend, selekcjonowania i aranżowania. Tak powstała seria pod znamiennym tytułem „Unseen”. Dotychczas ukazały się cztery tomy: o Johnie Galliano, Alexandrze McQueenie, Marcu Jacobsie i Karlu Lagerfeldzie. Te bogato ilustrowane publikacje są czymś więcej niż tylko eleganckim albumem na stolik kawowy. Opatrzone esejami Claire Wilcox, André Leona Talleya czy Sally Singer, rekonstruują historię mody lat 90. i początku nowego milenium. Jak podkreślają ich recenzenci, stanowią dokument minionej epoki – twórczej, rewolucyjnej, żywiołowej.
Robert Fairer należy do elitarnego grona twórców, którzy nadali kształt zakulisowej fotografii mody. Tak jak Bardo Fabiani, Roxanne Lewitt czy Corey Tenold, pracuje w epicentrum wydarzeń, stając się trybikiem w dobrze naoliwionej machinie, jaką jest pokaz mody. Doświadcza kreatywnej energii z pierwszej ręki. Ogląda najnowsze wytwory wyobraźni projektantów, zanim zobaczy je reszta świata. Co najważniejsze, tym, co zobaczy, dzieli się poprzez zdjęcia, bo jak sam podkreśla, chce, „by ludzie docenili ciężką pracę, pot, łzy i miłość, jaką wkłada się w powstawanie pokazów”.
Fotografie Roberta Fairera były prezentowane na wystawie „Robert Fairer. Backstage Pass: Dior, Galliano, Jacobs, and McQueen” w SCAD FASH Museum of Fashion & Film w Atlancie w 2022 r. Brytyjczyk publikuje też swoje zdjęcia na Instagramie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.