Na łamach wrześniowego „Vogue Polska” ukazały się zdjęcia zdolnych debiutantów, którzy zinterpretowali hasło przewodnie numeru „New Beginnings”. Przybliżamy ich sylwetki.
Karolina Wojtas (25 lat): Granica dokumentu
Zdjęcie do „Vogue Polska” powstało na ślubie kuzynki. – To kontynuacja zdjęcia, które zrobiłam bratu po jego pierwszej komunii świętej – opowiada. Ciekawy wydał się Karolinie pomysł, by wokół pary młodej rozłożyć ślubne prezenty: banknot obok banknotu, butelka obok butelki.
– W nowym starcie mają pomóc pieniądze i pewne przedmioty. To złudne, bo ktoś je zabiera, rozchodzą się albo gdzieś giną – mówi. To zdjęcie jest trochę dokumentacją, a trochę kreacją. – Nie chcę, aby było do końca jasne, gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna inscenizacja – tłumaczy.
Trudno zachować dystans do tego, co znajome, a Wojtas sięga po tematy bliskie.
– Fotografuję znajomych, znajomych znajomych, rodzinę. Moje prace dotyczą bliskich mi spraw: szkoły i edukacji, różnicy wieku w rodzeństwie – wyznaje.
Pochodzi z Jarosławia na Podkarpaciu, dziś mieszka w Łodzi, gdzie niedawno ukończyła fotografię w Szkole Filmowej. W Polsce raczej nie zostanie, bo lokalny rynek wciąż nie jest gotowy na odejście od kanonu. Fotograficzną karierę planowała już od podstawówki – wtedy przypadkiem trafiła na telewizyjny reportaż o PWSFTviT w Łodzi. Studiowała także w Opawie, dwukrotnie dostała stypendium ministra kultury, pokazywała zdjęcia m.in. w Pekinie, Amsterdamie i Wiedniu. Obok jej prac nie da się przejść obojętnie. Bywają zasypane balonami albo brokatem, zachęcają, by rozbudzić w sobie dziecko.
Paweł Kocan (30 lat): Opowieści ilustrowane
– Dużo jeździłem autostopem, na wakacjach pracowałem za granicą, później zaczęły się dalsze podróże. Zawsze można było złapać jakiś piękny krajobraz albo ciekawą osobę – opowiada Paweł.
Z fotografią zaznajomiła go koleżanka, która studiowała na ASP. Gdy przyjrzał się dziedzinie bliżej, zaczął konceptualne eksperymenty, a w końcu zamienił filologię rosyjską na roczne studia na Akademii Fotografii i podjął pracę jako asystent w studiu.
– W pandemii wszystko sobie przewartościowałem, zacząłem wątpić w sens fotografii mody, szukałem czegoś innego – mówi.
Tymczasem jego zdjęcia, także modowe, dalekie są od nakręcającego konsumpcję banału. To raczej wyreżyserowane obrazki.
– Lubię tworzyć narrację, opowiadać historyjki obrazem. Inspiracją są osobiste wspomnienia – spędzanie czasu na łonie natury, wyjazdy na letnie kolonie, proste przyjemności, których brak dziś nam doskwiera.
To nie jest czysta nostalgia, Paweł szuka w tych kadrach nawiązań do współczesnego świata. Jako przykład nowego początku wybrał scenkę z pandemicznej odwilży. Stęskniony towarzystwa zorganizował wydarzenie na Facebooku: poprosił znajomych, by przyszli na Kamionkowskie Błonia Elekcyjne i zabrali ze sobą atrybuty wypoczynku pod chmurką. Ktoś przyniósł matę do jogi, inni koc, piłkę, parasol. Bohaterowie tego zdjęcia stali się jego współautorami i scenografami.
Gdy Paweł nie fotografuje, to muzykuje. Założył z kolegą zespół Smród, nagrali nawet album w domku filmowca na Jazdowie. Wypiera się marzeń reżyserskich, ale sporo czasu spędza na planach, robiąc fotosy. Czy czeka go filmowa przyszłość, czas pokaże.
Boris Slobodyanyuk (26 lat): Słowiańskie historie
Pochodzi z Kijowa, mieszka w Krakowie. – Za mało interesujemy się naszymi korzeniami, za słabo je znamy – mówi. W swojej fotografii sięgnął więc po motywy z lokalnej mitologii. – Wróciłem do życia uporządkowanego przez cykliczność przyrody – wyjaśnia.
Na jego zdjęciu widnieją cztery sylwetki leżące w trawie. Trzymają się za ręce i tworzą krąg. To metafora roku. Kobiety symbolizują równonoce, mężczyźni – przesilenia. Białe sylwetki to pory jasne – czas siewu i plonów, ciemne – jałowe jesień i zima. Postaci na zdjęciu dzierżą atrybuty bóstw słowiańskich, patronów danych pór roku – miecz, dębowy wianek, krzyż Marzanny, gromnica, poroże, niedźwiedzie futro.
Taki sposób myślenia o fotografii – ponadczasowy w swej symbolice – Boris stara się przemycać nawet w komercyjnych projektach. – Pomysły to moja mocna strona, dopracowuję stronę realizacyjną – tłumaczy.
Szczególnie spełnia się w fotografii mody, chciał być nawet projektantem, ale konserwatywni rodzice nie zaakceptowali takiej ścieżki zawodowej. Zdjęcia robi w zasadzie od zawsze – już w dzieciństwie szkicował i wykonywał małe obiekty. Wtedy zaczęła się też jego przygoda z lustrzanką zwieńczona studiami fotograficznymi.
Więcej młodych talentów poznacie na łamach wrześniowego wydania „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych i na Vogue.pl z jedną z czterech okładek do wyboru: www.vogue.pl/u/Hc1M8l.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.