Kosmopolitka wychowana w wielokulturowym społeczeństwie. Jej kreatywność i zmysł artystyczny ukształtowały krajobrazy Egiptu i powojenna francuska bohema. W projektowaniu odnalazła niezależność i sprawczość. I taką wizję nowoczesnej i samostanowiącej o sobie kobiecości miał uosabiać dom Chloé, który założyła w 1952 roku.
W paryskim świecie mody zdominowanym przez słynnych dyktatorów Gaby Aghion zaistniała dzięki niebywałej inwencji. Zaproponowała kobietom „luksusowe prêt-à-porter”. Były to dostępne od ręki, dobrej jakości ubrania o wyrazistym stylu. Sztandarowym wyrobem Chloé stały się lekkie bluzki inspirowane pustynną barwą egipskich plaż. Nowatorstwem i zdolnością do interesów Gaby Aghion wyprzedzała swoje czasy, torując drogę twórcom linii ready-to-wear, jak Yves Saint Laurent czy Sonia Rykiel.
„Światło przesączone przez cytrynową esencję. Powietrze pełne ceglanego pyłu (…) i woni rozprażonych bruków gaszonych wodą. Jasne, wilgotne chmury ciążą ku ziemi, ale rzadko przynoszą deszcz. Wszystko to zbryzgane zakurzoną czerwienią, zakurzoną zielenią, liliową bielą wapienną i rozcieńczonym szkarłatem laki” – tymi słowami pisarz Lawrence Durrell nakreślił zmysłowy pejzaż egipskiej Aleksandrii. Te same barwy i zapachy od urodzenia towarzyszyły Gaby Aghion. Projektantka zapamiętała z rodzinnych stron zwłaszcza piasek o różano-beżowym odcieniu, który później stał się znakiem rozpoznawczym jej domu mody. Z nostalgią przyznawała: „Egipt ukształtował mnie na wskroś. Tam przyszłam na świat. Zawsze powtarzam, że moje kolory pochodzą właśnie z Egiptu, z plaż, na które zaprowadzała mnie matka”.
Kosmopolitka
Gabriella Hanoka urodziła się w momencie przełomu. W 1921 roku Egipt wciąż znajdował się pod brytyjską okupacją, jednak już rok później ogłosił się niepodległym królestwem. Krajem rządzono z Kairu, lecz to Aleksandria – równie antyczna, co nowoczesna – wydawała się prawdziwą stolicą. W mieście z pogranicza światów żyli obok siebie Arabowie, Koptowie, Grecy, Turcy, Maltańczycy, Francuzi, Ormianie, Sefardyjczycy i aszkenazyjscy Żydzi. Gaby bardzo dobrze czuła się w tym wielokulturowym tyglu, wtedy zresztą poznała, czym jest kosmopolityzm. Wywodziła się z inteligenckiej rodziny żydowskich emigrantów. Mówiono o nich mutamassirun – „zegipcjanizowani Europejczycy”. Jej ojciec – Grek hiszpańskiego pochodzenia – prowadził w Aleksandrii fabrykę papierosów. Matka – włoska Żydówka – troszczyła się o dom, zaszczepiając w dzieciach miłość do kultury francuskiej. To ona wtajemniczyła Gaby w arkana paryskiej elegancji, wertując z fascynacją „Le Jardin des Modes” i zatrudniając szwaczki do robienia wykrojów według europejskich wzorów.
Romantyzm przerwany wojną
Do 1939 roku Gabriella obcowała ze światem mody jedynie poprzez lekturę żurnali. Do Paryża przyjechała z przyjacielem z dzieciństwa, który podjął tam studia. Raymond Aghion należał do zamożnego rodu aleksandryjskich Żydów, którzy zbili fortunę na handlu i bankowości. Zamiast kontynuować rodzinne profesje, jako gorliwy marksista oddał się działalności politycznej. Gaby, podzielająca jego lewicowe przekonania, widziała w nim nie tylko przewodnika po meandrach doktryn wielkiej polityki, lecz przede wszystkim światowca – tak jak ona – głodnego nowych doznań. Paryż sprzyjający estetycznym doświadczeniom i światopoglądowym dysputom zbliżył ich do siebie. Stali się nierozłączni. Romantyczną sielankę przerwał jednak wybuch drugiej wojny światowej. Niemal z dnia na dzień Francja przestała być bezpiecznym miejscem, a powrót do Egiptu wydawał się jedynym ratunkiem przed antysemityzmem.
W kręgu bohemy
Dziewiętnastoletni Gaby i Raymond pobrali się w 1940 roku. Pięć lat później, gdy w Europie wojna miała się ku końcowi, w obliczu narastającego konfliktu izraelsko-arabskiego, państwo Aghion powrócili do Paryża. Zamieszkali przy rue de Longchamp w Neuilly-sur-Seine, choć większość czasu spędzali na lewym brzegu Sekwany, wśród artystycznej cyganerii i socjalistycznych aktywistów. Krąg ich najbliższych przyjaciół tworzyły barwne osobowości, przeważnie uchodźcy. Należeli do niego m.in. Elsa Triolet (komunistyczna pisarka, jedna z rosyjskich futurystów, żona surrealisty Louisa Aragona), Fouli Elia (egipski reżyser i fotograf modowy związany z redakcjami „Vogue’a” i „Elle”) czy tunezyjska projektantka mebli, Anita Saada. Ta ostatnia wspominała po latach: „Nasze szczęście polegało na tym, że tworzyliśmy grupę, w której raźniej przychodziło mierzyć się ze światem, zwłaszcza jako ludzie bez przeszłości, wykorzenieni”.
Wśród tych twórców, działaczy i myślicieli Gaby brakowało poczucia misji. Jak sama twierdziła: „Wiodłam życie niepracującej kobiety, co stawało się dość uciążliwe. Nie było w tym nic ekscytującego”. Wówczas od zamożnych mężatek nie wymagano podjęcia pracy, wręcz je do tego zniechęcano. Nie chodziło jednak o zarabianie pieniędzy, lecz o spełnienie, sprawczość i samostanowienie o sobie. Aghion zaczęła więc szukać dziedziny, w której mogłaby zostawić jakąś cząstkę siebie i poczuć się niezależną. Odnalazła ją w modzie.
Luksus prosto z wieszaka
Zaistnienie w świecie paryskiego krawiectwa graniczyło z cudem nie tylko dlatego, że wciąż zmagano się z powojennym niedostatkiem, obejmującym także tekstylia i artykuły pasmanteryjne. Ta branża została już zdominowana przez mężczyzn: Christiana Diora, Jacques’a Fatha czy Luciena Lelonga. Gaby Aghion – ich wierna klientka – zdawała sobie sprawę, że nie będzie łatwo się przebić. Ale wiedziała też, że dyktatorzy mody chętniej zajmują się kreacją aniżeli zaspokajaniem potrzeb. Wówczas kobiety miały ograniczony wybór. Te zamożniejsze kupowały haute couture. Pozostałe liczyły jedynie na tańsze kopie, nierzadko z tkanin gorszego gatunku, odszyte z mniejszą starannością. Brakowało więc złotego środka – dobrej jakości ubrań o wyrazistym stylu, dopracowanych i dostępnych od ręki. Tę rynkową lukę Gaby Aghion postanowiła wypełnić innowacyjną modą, którą nazywała „luksusowym prêt-à-porter”.
Chloé w bluzce koloru pustyni
W 1952 roku założyła własny dom mody. W rzeczywistości był to zaledwie jeden pokój, w którym kilka szwaczek, znających savoir-faire wysokiego krawiectwa, wcielało w życie pomysły Aghion. Przyznawała szczerze: „Nie potrafiłam szyć. Ale kiedy w coś się angażuję, to całym sercem”. Obmyślając projekty ubrań, wzorowała się na tych noszonych w klubach sportowych w Egipcie. W atelier powstawały więc zwiewne sukienki z bawełnianej popeliny, szmizjerki i luźne spódnice. Miały być praktyczne i wygodne, ale niepozbawione szyku i subtelności. Gaby znalazła też inspirację w kolorze egipskich plaż – różowawym beżu piasku, „delikatnego jak jedwab”. Tę pustynną barwę przeniosła na lekkie bluzki, które cieszyły się wśród klientek tak wielką popularnością, że stały się sztandarowym wyrobem domu mody. Aghion nadała mu imię Chloé (przejęte od przyjaciółki, Chloé de Bruneton). Urzekła ją nie tyle jego antyczna etymologia czy aluzja do bujności i rozkwitania, ile „krągłość liter”, które nabrawszy różano-beżowego koloru, zaczęły pojawiać się na odzieżowych metkach.
Dom Chloé miał uosabiać nową wizję kobiecości. Gaby z pewnym rozgoryczeniem patrzyła na Francuzki, które mimo zmieniających się realiów wciąż były – wedle jej słów – „niewolnicami swoich mężów”. Projektantka pragnęła więc tworzyć ubrania, które wybudziłyby z letargu potencjał kobiet – ich hart ducha, przebojowość, niewymuszoną elegancję, naturalny seksapil, a przede wszystkim swobodę i niezależność.
Z kryzysu do sukcesu
W 1956 roku wybuchła wojna w Egipcie (tzw. kryzys sueski). Wskutek budzącego się ruchu panarabskiego oraz antypatii wobec Żydów wielu z nich straciło dobytek i zostało zmuszonych do opuszczenia Egiptu. Majątek państwa Aghion przepadł. Nie stracili jednak wiary we własne siły. Raymond otworzył galerię sztuki przy bulwarze Saint-Germain, w której handlował dziełami awangardystów (m.in. Roberto Matta, Tristan Tzara, Yannis Gaïtis). Gaby natomiast skupiała całą uwagę na rozbudowywaniu Chloé, w czym pomagał jej biznesmen Jacques Lenoir. Wieść o egipskiej paryżance, tworzącej wyrafinowane ready-to-wear dla nowoczesnych kobiet, błyskawicznie rozeszła się po stolicy mody. Nadeszła więc pora na kolekcję z prawdziwego zdarzenia.
Moda do śniadania
Aghion nie chciała powielać schematów. Pokazy Diora czy Chanel w ich pracowniach-pałacach wydawały jej się zbyt hermetyczne i odrealnione. „Postanowiłam dać o sobie znać tam, gdzie ma to jakieś znaczenie: na ulicach” – mówiła. Na miejsce prezentacji pierwszej kolekcji wybrała więc Café de Flore w dzielnicy Saint-Germain-des-Prés. W tym popularnym bistro, otwartym już w XIX wieku, stołowali się Georges Bataille, Alberto Giacometti, Pablo Picasso i Marguerite Duras. Tam wymyślono termin „surrealista”, a Jean-Paul Sartre i Simone de Beauvoir budowali podwaliny egzystencjalizmu. Takie właśnie miejsce – otwarte na miasto, przesiąknięte artystyczną atmosferą i tętniące życiem – odzwierciedlało ducha mody Chloé.
Listopadowego ranka 1957 roku między stolikami, przy których zaproszeni goście jedli śniadanie, zamiast kelnerów lawirowały modelki w eterycznych kreacjach Chloé. Magazyn „Women’s Wear Daily” pisał, że kawiarnia stanowiła „niecodzienne, aczkolwiek młodzieńcze i zuchwałe tło, odpowiednie dla wiosenno-letniej kolekcji”. Pomysł na kawiarniany show tak bardzo spodobał się krytykom i klientkom, że Gaby powtarzała go w kolejnych latach, zmieniając tylko lokale (Brasserie Lipp czy Closerie des Lilas). W ten niekonwencjonalny sposób Chloé stał się pierwszym domem mody prêt-à-porter z własnym programem pokazów, organizowanych co sezon w przestrzeni publicznej.
Uzdolnieni kontynuatorzy
W debiutanckiej kolekcji Gaby Aghion popisała się nieszablonowym myśleniem. Nowatorstwem, intuicją i zdolnością do interesów wyprzedzała swoje czasy, torując drogę twórcom linii ubiorów gotowych do noszenia, jak Yves Saint Laurent czy Sonia Rykiel. Była jednak świadoma, że nie udźwignie wszystkich obowiązków w pojedynkę. Zajmowała się prowadzeniem biznesu i PR-u, ale sprawy designu postanowiła oddać osobom bardziej uzdolnionym w tej dziedzinie. Często powtarzała: „Nie mam talentu, ale rozpoznaję go u innych”. Jeszcze w 1957 roku zatrudniła Gérarda Piparta – pierwszego z wielu projektantów i stylistów, którym powierzyła misję kształtowania charakteru Chloé. Zadania tego ze szczególnym zaangażowaniem podjął się Karl Lagerfeld, dowodzący atelier w latach 1963-1983 (a także 1992-1997). Zadbał, by kolekcje cechowały się artyzmem oraz mistrzowskim wykonaniem na wzór wysokiego krawiectwa. Spopularyzował ręcznie malowany jedwab, z którego szyto robes-tableaux (sukienki-obrazy). Gaby często mu doradzała, co uważał za synergię umysłów. Prasa pisała, że „o ile Lagerfeld stanowi twórczą siłę domu Chloé, o tyle Aghion jest jego duszą”.
W ciągu kolejnych dekad każdy, kto objął stanowisko dyrektora kreatywnego, wniósł cząstkę własnego stylu, przyczyniając się do sukcesu marki. Pod koniec lat 80. Martine Sitbon sprawiła, że Chloé utożsamiano z supermodelkami. U progu nowego milenium Stella McCartney i Phoebe Philo nauczyły francuską modę nonszalancji i buńczuczności z brytyjskim akcentem. Z kolei Gabriela Hearst wprowadziła do słownika Chloé pojęcia zrównoważonego rozwoju i upcyclingu”. Mianowana w październiku 2023 roku na nową dyrektor kreatywną domu Chemena Kamali wyznała w oficjalnym oświadczeniu maison: „Czuję się zaszczycona, że mogę objąć tę rolę i rozwijać wizję, którą Gaby Aghion i Karl Lagerfeld zdefiniowali na początku historii maison”. Jaki ślad po sobie pozostawi? Czas pokaże.
Powód do dumy i radości
W 1985 roku Gaby Aghion przeszła na emeryturę. Przez następne 29 lat, aż do śmierci, zasiadała w pierwszym rzędzie każdego pokazu Chloé, oklaskując z matczyną dumą kontynuatorów jej dzieła. Nie wtrącała się w ich proces twórczy ani nie narzucała swojej woli, bo sama przez lata troszczyła się o autonomię. „Zawsze chciałam zachować niezależność, mieć własną działalność, ponieważ stworzenie czegoś własnego przynosi wielkie szczęście i chlubę” – mówiła. „Najbardziej zależało mi jednak na tym, by natchnąć Chloé duchem radości i nieść tę radość ludziom”.
Cytat z Durrella pochodzi z: Lawrence Durrell, „Kwartet aleksandryjski: Justyna”, tłum. M. Skibniewska, Zysk i S-ka 2017
Pozostałe cytaty (w tłumaczeniu W. Delikty) pochodzą z katalogu wystawy: „Mood of the Moment: Gaby Aghion & Chloé”, red. K. Gould, Yale University Press 2023
Wystawa „Mood of the moment: Gaby Aghion and the House of Chloé” w Jewish Museum w Nowym Jorku trwa do 18 lutego 2024 roku.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.