Na krakowskiej wystawie „Przedmioty. Galeria Designu Polskiego XX i XXI wieku” wśród arcydzieł projektowania prezentowana jest moda. Zobaczymy sukienkę Gosi Baczyńskiej zaprojektowaną dla Kate Middleton, stylowy uniform pracownika luksusowego hotelu oraz elementy strojów z Austro-Węgier.
Wystawa „Przedmioty. Galeria Designu Polskiego XX i XXI wieku” jest zapowiedzią tego, co w przyszłości będzie można oglądać we wnętrzach dawnego hotelu Cracovia. Krakowska ikona architektury, powstała w 1965 roku według projektu Witolda Cęckiewicza, zmieni się bowiem w nowy oddział Muzeum Narodowego. A tymczasową galerię stałą zaaranżowano w Kamienicy Szołayskich. Pokazywane tu stroje oraz dodatki będą się zmieniać, materiały nie lubią bowiem długich ekspozycji. Na szczęście modowe zbiory Muzeum Narodowego w Krakowie są imponujące.
Fragment historii mody: nowoczesny hotel i duch Austro-Węgier
W 2014 roku Karl Lagerfeld fantazjował na temat marynarki Coco Chanel. Ubiór inspirowany jest uniformem windziarza, którego kreatorka zobaczyła w latach 50. w luksusowym hotelu niedaleko Salzburga. Wspomnienie stało się pretekstem do nakręcenia „Reincarnation”. W wyreżyserowanym przez Lagerfelda filmie zagrał i zaśpiewał Pharrell Williams. W rolach głównych wystąpiły też modelka i aktorka Cara Delevingne oraz aktorka Geraldine Chaplin. Akcja toczy się w dawnym Cesarstwie Austro-Węgierskim. Na ścianach wiszą reprezentacyjne portrety Franciszka Józefa i jego żony cesarzowej Sisi. Tuż przed północą grana przez Pharrella i Carę para schodzi z obrazów, by tańczyć i śpiewać.
Chaplin wystąpiła w roli legendarnej kreatorki. Wracając ze śniadania, projektantka spotyka parę stylowych lesbijek, a potem windziarza, którego strój zmienił historię europejskiej mody. Williams obsługuje elegancki dźwig, dopiero w nocy piosenkarz zmieni się w cesarza. „Reincarnation” to zabawna opowieść o źródłach XX-wiecznej mody. Styl czai się wszędzie, oczy trzeba mieć zawsze otwarte – praktyczny uniform niezamożnej służby zainspirował projektantkę, która ubierała bogate elity.
Wystawę w Kamienicy Szołayskich otwiera litera „h”, fragment neonu „hotel”. Napis świecił nad głównym wejściem, do którego prowadził efektowny półokrągły podjazd, a przykrywał go zgrabny podświetlany dach. Do hotelu można było wejść w gwiazdorskim stylu. Luksusowa Cracovia należała do przedsiębiorstwa Orbis; jego imponujące gmachy hotelowe górowały nad centrami wielu polskich miast. Założony w 1920 roku we Lwowie i upaństwowiony w latach 40. Orbis wyróżniał się wybitną oprawą graficzną i starannie zaprojektowanymi przedmiotami, takimi jak prezentowane w Krakowie firmowe krawaty.
Tarasy, imponujące przeszklenia, podświetlenia, kręcone schody, kształtne aluminiowe panele, rytmicznie rozmieszczone okna, mozaika „Miasta” Heleny i Romana Husarskich – Cenckiewicz stworzył monumentalny, lecz finezyjny budynek na miarę nowoczesnej metropolii.
Wystawę otwiera elegancka buraczkowa, dwurzędowa marynarka ze stójką, noszona przez portiera Cracovii na początku XXI wieku, w ostatnich latach działania placówki. Architektura hotelu była nowoczesna i awangardowa, ale ubiór pracownika nawiązywał do przeszłości, przypominał nawet nieco mundur Franciszka Józefa. Można sobie wyobrazić, że Coco Chanel przyjechała w latach 60. do Cracovii i zajmowała jeden z efektownych apartamentów. Używała tutejszych wind, a czasem też spiralnych schodów, na których z powodzeniem mogłaby urządzić pokaz mody.
Nowe projekty promują zieloną przyszłość
Oglądając wystawę, można poczuć żal z powodu utraty niektórych polskich marek i przedsiębiorstw. Po 1989 roku zastąpiły je nudne globalne koncerny. Ostatnie dwie sale galerii oraz instalacja, która poprzedza ekspozycję, dają jednak lekkie ukojenie. Zanim ujrzymy hotelową marynarkę, przywitają nas rośliny w pospolitych szklankach i kieliszkach. Wielokrotnie nagradzana „Plantacja” Alicji Patanowskiej z 2014 powstała w czasach, w których należy ograniczyć wytwarzanie nowych rzeczy i zacząć wykorzystywać już istniejące. W dodatku każdy wolny skrawek Ziemi, a także półki czy parapetu, powinien się natychmiast zazielenić, tylko wtedy uratujemy planetę. W tym celu Patanowska zaprojektowała cztery ceramiczne obiekty umożliwiające bezglebową uprawę roślin. Produkowane przez wałbrzyską firmę Kristoff komponenty można nałożyć na zużyte, obtłuczone szklanki czy kieliszki, dzięki czemu widać zarówno zanurzone w wodzie korzenie, jak i łodygi, liście i kwiaty. W ten sposób można też uprawiać zioła.
Jednym z ostatnich obiektów wystawionych w Galerii Designu jest model pociągu 48WE PesaDART z 2016 roku. Z muzealnego opisu dowiadujemy się, że wykonany w Bydgoszczy elektryczny zespół trakcyjny jest wyjątkowy, bo nie został podzielony na lokomotywę i wagony. To również pierwszy polski pojazd klasy Intercity, który przekroczył prędkość 200 km na godzinę. Alicja Patanowska, a także Bartosz Piotrowski i Mariusz Gorczyński, projektanci maszyny PKP, wprowadzają nas w lepszą, zieleńszą przyszłość.
Współczesność reprezentują także prace Oskara Zięty, Zofii Strumiłło-Sukiennik, siedzisko z nadmuchiwanych papierowych worków firmy Malafor, okulary warszawskiej Massady czy wazon Malwiny Konopackiej.
Ikony designu: Muszelka, Płucka, Sarenka
Galeria prezentuje arcydzieła polskiego wzornictwa z najciekawszych okresów. Najstarsze z nich to projekty Stanisława Witkiewicza wykonane w stylu zakopiańskim. Design z czasów PRL-u reprezentuje między innymi krzesło Muszelka Teresy Kruszewskiej z 1956 roku. Projektantka mebli dla dzieci eksperymentowała z giętką i plastyczną sklejką, z której tworzyła łupinowe formy. Krzesło Płucka (również 1956) to sklejkowe cudo Marii Chomentowskiej. Zydel Sarenka wymyślili jeszcze w czasach okupacji Olgierd Szlekys i Władysław Wincze. Tytuły przedmiotów świetnie opisują ich niezwykłe kształty. Porcelana i szkło ze zbiorów MNK również wywołuje zachwyty, podobnie jak plakaty. Lubomir Tomaszewski, Marek Cecuła, Paulina Ołowska, Jan i Eryka Drostowie to tylko niektóre wybitne nazwiska z wystawy.
Ekspozycja w Krakowie jest jedną z niewielu stałych wystaw mody w Polsce
W środkowej części krętej galerii zaaranżowano wystawę ubiorów i akcesoriów. Eksponaty będą się tu zmieniać, materiały nie lubią bowiem długich ekspozycji. Na szczęście modowe zbiory MNK są bogate i imponujące. Niebawem zobaczymy tu szeroko rozumianą modę sportową, można będzie też oglądać 12 kreacji wizytowych i balowych stworzonych w Polsce, tej niepodległej i tej zależnej od Cesarstwa Austro-Węgierskiego.
W honorowym miejscu stoi biała, błyszcząca sukienka autorstwa Gosi Baczyńskiej. Bawełniano-jedwabny strój udekorowano w pasie czarnymi gałązkami ostu, a formę spódnicy tworzą nakładające się na siebie płaszczyzny materiału o nieregularnie wyciętych brzegach, ozdobionych dodatkowo czarną linią. Intuicyjnie wyczuwalna harmonia skontrastowana została z ekspresyjną geometrią. Ostra roślina, ostre kąty spotkały się z delikatnością bieli i klasycznym krojem. Kreacja powstała w 2017 roku dla goszczącej w Polsce Kate Middleton.
Pierwszym przedmiotem z ekspozycji „Moda” jest wachlarz stworzony z okazji otwarcia nowej siedziby Teatru Miejskiego we Lwowie, które nastąpiło w 1900 roku. Jednym z dwóch inauguracyjnych przedstawiań była adaptacja komedii „Odludek i poeta” Aleksandra Fredry. Urzędnicy miejscy nosili podobno kontusze, a zaproszone na premierę lwowianki mogły ochładzać się właśnie takim wachlarzem, jak prezentowany w Krakowie. Widać na nim portrety aktorów, a także reżysera i dyrektora teatru Tadeusza Pawlikowskiego oraz fasadę budynku z efektową loggią i alegorycznymi rzeźbami. Obok stoi secesyjna suknia wizytowa firmy Amalia Stein ze Lwowa z około 1908 roku.
Emocje wywołuje również nieco siermiężny, kryzysowy, lecz stylowy komplet krakowianki Józefy Durek. Tworzą go uszyta w czasie II wojny światowej spódnica i bluzka z 1945 roku, stworzona z wojskowego spadochronu. Ekwipunek żołnierzy był wówczas cennym źródłem pozyskiwania materiałów. Fabryki włókiennicze już albo jeszcze nie działały, a żydowskich krawców i włókniarki zamordowano.
Dziedzictwo nieodżałowanych PRL-owskich fabryk reprezentuje hipisowska suknia z eleganckimi szerokimi rękawami. Datowany na lata 70. projekt łódzkiego Domu Mody Telimena mogłyby nosić gwiazdy krajowej estrady, takie jak Anna Jantar czy Irena Jarocka.
Ostatnie lata istnienia najelegantszego PRL-owskiego domu mody, czyli Mody Polskiej, poznajemy dzięki wybitnym projektom kierującego firmą Jerzego Antkowiaka. W 1988 roku powstała czarna, mroczna suknia z wielkimi, motylimi ramionami, baskinką i długą, wąską spódnicą. Elegancki, wampiryczny look mógłby być sylwetką z najnowszej kolekcji haute couture Balenciagi albo kostiumem w „American Horror Story: Sabat”. Wzornictwo Antkowiaka świadczy o ogromnym talencie i umiejętnościach projektanta, którego zaliczyć można do najciekawszych europejskich kreatorów II połowy XX wieku.
Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, Muzeum Warszawy i Muzeum Narodowe w Krakowie to najważniejsze polskie instytucje, które pokazują modę na stałych wystawach. To również trzy różne opowieści o historii ubrań i dodatków, co wynika z lokalnych kontekstów. Zakorzenienie w Łodzi, Warszawie czy Krakowie buduje wartość każdej z ekspozycji. Nie zobaczycie tu projektów Diora i Chanel, ale poznacie dziedzictwo polskich projektantek, krawców, przedsiębiorstw i fabryk.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.