Choreografka Renata Piotrowska-Auffret w swych spektaklach chce opisać doświadczenia całej kobiecej egzystencji: od narodzin po śmierć, od joie de vivre po danse macabre, od indywidualnej ekspresji po grupowy trans. Dla Nowego Teatru po raz pierwszy przygotowała spektakl dla dzieci, a jednocześnie dla ich rodziców. W „Gdzie się kryją zmysły?” znowu zwraca uwagę na podstawowy obszar osobistej wolności, jakim jest ciało.
W sobotni poranek spotykamy się z Renatą Piotrowską-Auffret na kawie jako zadowolone z chwili wytchnienia matki pracujące, by porozmawiać o planach zawodowych tej performerki, choreografki, feministki, współtworzącej od 15 lat warszawską scenę taneczną. Maluchy Renaty (Lucek – 5 i pół roku, Rita – 8 miesięcy) prawdopodobnie brykają w domu pod czułym okiem taty, francuskiego DJ-a i muzyka Simone’a Auffreta, a my napawamy się spokojną konwersacją o nieustannym tańcu pomiędzy pracą a macierzyństwem. To tematy obecne także w twórczych działaniach mojej rozmówczyni.
Dla Renaty Piotrowskiej-Auffret ciało jest zawsze w centrum
Ostatnie pół roku z jej życia wcale nie było spokojne, mimo oseska przyssanego do piersi mamy artystki. Na początku roku – premiera spektaklu „As Long As We Dance” w Pradze czeskiej, w którym taniec staje się metaforą życia aż po kres. Potem kolejne pokazy „Danse Macabre” z opolskiego Teatru im. Kochanowskiego – przedstawienia o pandemicznym lęku, spektaklu zawieszonego pomiędzy średniowiecznymi rycinami, filmami o zombie a klubem techno. A ostatnio – głośna praca Renaty „Wycieka ze mnie samo złoto” w brukselskim teatrze KVS; o pragnieniu posiadania dziecka i ciele, które tego kobiecie odmawia. Do tego przymiarki do międzynarodowej koprodukcji: spektaklu dedykowanego... macicy, pierwszemu z naszych domów, z którego wychodzimy w nieprzyjazny świat, oraz temu, co się z nią (macicą) dzieje, gdy się starzeje i kobieta przestaje móc zachodzić w ciążę.
Przystajemy w tym biegu na moment, by pochylić się nad najnowszą premierą, pierwszą choreografią Renaty przygotowaną dla dzieci. Tancerki Dana Chmielewska i Magda Fejdasz są w tym spektaklu przewodniczkami małoletniej publiczności w podróży przez zakamarki ciała. Praca zostanie pokazana 4 czerwca w stołecznym Nowym Teatrze.
– Taniec to język, którym operuję, ale dla mnie zawsze w centrum jest wątek ciała – mówi twórczyni, absolwentka Wydziału Lalkarskiego w Białymstoku i studiów choreograficznych w Montpelier. – Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, dla mnie zrobienie spektaklu dla dzieci jest gestem politycznym, połączeniem macierzyństwa i feminizmu, próbą wyjścia poza obowiązującą wciąż wokół nas narrację o dominacji i przemocy. Łącznikiem jest właśnie ciało doświadczające, budujące relacje, jak również ciało tańczące (polecam wspaniały tekst „Pochwała tańczącego ciała” Silvii Federici). Jako artystka przyjmująca perspektywę feministyczną w moich pracach przyglądam się właśnie ciałom kobiecym i ich upolitycznieniu. A odkąd zostałam mamą, również ciałom dzieci i kontroli, której poddawane są od urodzenia. Mam pragnienie, by spektaklem o ciele dla najmłodszych widzów oddać im moc i sprawczość, ale też po prostu zwrócić ich uwagę na własne ciała, zatroszczyć się o nie.
Jak poznawać własne ciało: Ślimak mieszka w uchu
„Teraz możecie pobyć w czyjejś skórze. Ruszyć swe zwinne ciała, te małe i te duże. I uwaga, nie trzymamy języka za zębami. Mówimy kolorami. Smakami. Dźwiękami. Tu w oczy nic nas nie kole. Otwieramy wyobraźni pole”.
„Gdzie się kryją zmysły?” to podróż poprzez ciało i schowane w nim zmysły. Dziecko może dotknąć swojego ciała, może je zobaczyć, użyć go, poprzez nie postrzegać świat, bawić się nim. W pracach Renaty Piotrowskiej-Auffret spontaniczność i humor, czasem czarny, przeciwstawiane są sztywnej strukturze i powadze (na przykład w swojej pierwszej dorosłej pracy „Śmierć: ćwiczenia i wariacje” Piotrowska tańczyła z modelem szkieletu). W spektaklu dla mniejszych widzów nie zabraknie śmiechu. Jest kolorowo, miło, sensualnie, zabawnie, wręcz surrealnie, w czym pomaga scenografia autorstwa Zuzanny Golińskiej, obdarzonej wielką wyobraźnią artystki wizualnej, która pracuje z różnymi materiałami i pufopodobnymi formami.
– Będziemy uruchamiać zmysły. Wąchać, patrzeć, dotykać – mówi Renata. – Najpierw dzieci wchodzą w temat poprzez dialogi i zabawy z moimi wspaniałymi tancerkami: Daną i Magdą, by na końcu zyskać totalną wolność w działaniu. Chcę, żeby doświadczały, ale też się czegoś dowiedziały, na przykład że węch jest w nosie, słuch w uchu, a narządem słuchu jest głęboko ukryty w środku ślimak. Przecież to wspaniałe! Dla mnie podstawą jest doświadczanie, ale ważne też jest nazywanie tego doświadczenia. W naszej cywilizacji o ciele się często nie rozmawia, nie przeżywa się go świadomie, łatwo więc wpaść w pułapkę, że to, co cielesne, jest dzikie, grzeszne, poza kontrolą. Takie, czego się lepiej bać, niż to poznać. Przecież fenomen wiedźm był oparty właśnie na tym lęku: „Boimy się tych, które wiedzą, znają ciało, bo ciało jest nieokiełznane i musimy je podporządkować”. A ja nie mam na to zgody! Musimy się ciała nauczyć, zrozumieć je, poznać po prostu. Tak jak poznajemy świat.
Kiedy mamy to zrobić, jak nie w dzieciństwie, na początku naszej drogi, zanim wpadniemy w sztywne schematy i stare koleiny? – zdaje się pytać artystka. Nasze ciało to my. Czy nie lepiej żyć w porozumieniu z nim, niż traktować je jak przedmiot, wyzyskiwać, jak to często czynimy w dorosłym życiu?
Wytańczyć nowy świat: Dzieci są szansą na zmianę
Odkąd Renata została matką, coraz rzadziej sama staje na scenie, częściej choreografuje, reżyseruje. Jak mówi, ma teraz większą potrzebę dzielenia się swoimi doświadczeniami z innymi. Uważa, że macierzyństwo zmieniło jej poczucie podmiotowości. Zastanawia się: ile jest mojej córki we mnie, a mnie w niej? Relacja matka – dziecko jest współdzielona i to doświadczenie intuicyjnie choreografka przenosi na pracę z zespołem.
Taniec jest dla niej platformą wymiany, budowaniem wspólnoty, bez mistrza – guru i podążającej za nim ślepo sekty. Dlatego choć tworząc spektakle, wychodzi od wewnętrznego impulsu i własnych przeżyć, pracuje też dużo ze świadectwami, włącza historie innych we własną opowieść sceniczną, jak w pandemicznym „Danse Macabre” czy w pracy „Wycieka ze mnie samo złoto”, gdzie spotyka się z innymi kobietami i ich marzeniem o macierzyństwie.
Piotrowska w dzieciach i młodych ludziach widzi szansę na zmianę świata, w którym stare opowieści o dominacji wydają dziś na świat potwory pokroju Putina. – Zobacz, jak on buduje wizerunek swojego ciała – zauważa. – Na zdjęciach toksyczny macho z gołą klatą i bronią w ręku! To ciało, które kontroluje inne ciała, niszczy i je rozczłonkowuje. Wykorzystuje siłę do przemocy, uosabia strategię opartą na podporządkowaniu i wyzysku, która prowadzi do wojny.
– Trzeba nam odwrócenia świata do góry nogami, podważenia całego systemu, jak pisała Mona Chollet w książce „Czarownice. Niezwyciężona moc kobiet” – uważa Piotrowska-Auffret. – Ta rewolucja już się powoli dzieje, ale to proces. Mogę dorzucić do niego tylko małą cegiełkę, choćby tworząc spektakl dla dzieci i ich rodziców. Wierzę, że to, co nazywamy matkowaniem – czyli zwracanie uwagi na innych, moderowanie danej sytuacji – rozwija potencjał troski, jest nadzieją na przyszłość. Mnie macierzyństwo uczy troszczenia się w szerszym rozumieniu tego słowa, nie tylko o siebie czy swoje dzieci. W moim postrzeganiu praktyka troski jest narzędziem politycznym, a u jej podstaw jest właśnie poznawanie ciała i ciało w relacji ze światem – w życiu, w tańcu, w choreografii, we wszystkim.
„Gdzie się kryją zmysły?”, spektakl rodzinny dla dzieci 4+ z opiekunami
Świetlica Nowego Teatru w Warszawie, premiera: 4 czerwca 2022
Choreografia, reżyseria, scenariusz: Renata Piotrowska-Auffret
Performerki, współpraca artystyczna: Magda Fejdasz, Dana Chmielewska
Scenografia: Zuza Golińska
Muzyka: Simon Auffret
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.