Młodsi milenialsi sukienki noszone na spodnie mogą pamiętać z lat nastoletnich. Być może więc trochę z nostalgii za tamtymi latami, a trochę w wyniku poszukiwania wygodnych rozwiązań projektanci w Nowym Jorku znów sięgnęli po to zestawienie. Każdy z nich – od Petera Do po chłopaków z Proenza Schouler – zaproponował inną jego interpretację.
Zakończony właśnie tydzień mody w Nowym Jorku wystarczy, by zacząć prognozować tendencje na przyszłoroczne wiosnę i lato. Projektanci hołdują szykownej nonszalancji i poszukują stylowych, lecz maksymalnie wygodnych rozwiązań – zamiast niebotycznych obcasów proponują klapki na tzw. kaczuszce i sandały na masywnej podeszwie, nie rezygnują z toreb w rozmiarach XXL, po raz kolejny sięgają po miękkie dzianiny i niezobowiązujące fasony.
Nurt ten kontynuują także w fasonach. Zgodnie sięgają po nieco zapomniane, ale jakże praktyczne połączenie – sukienki noszone na spodnie. Nie ograniczają się przy tym do jednego rozwiązania – bawią się długością i szerokością nogawek, eksperymentują z proporcjami i nawiązują do różnych estetyk.
Najwięcej takich kombinacji pojawiło w kolekcji Proenza Schouler – projektanci Lazaro Hernandez i Jack McCollough proponują sztywne sukienki na szerokich ramiączkach noszone do nieco przydługich legginsów, a także dziewczęce mini z bufkami, które zestawiają z dopasowanymi pod kolor spodniami w kant. O własną interpretację tego połączenia pokusili się także Peter Do (tu dzianinowe sukienki miały wysokie rozcięcia i odkrywały uszyte z lekkiej organzy spodnie), Jonathan Simkhai (sukienki z frędzlami oraz obcisłe legginsy w kontrastowym kolorze) oraz Svetlana Bevza. Interpretacja Ukrainki jest na wskroś minimalistyczna – spod jedwabnej sukienki do kolan wystają nogawki prostych czarnych spodni.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.