Odsłaniająca umięśniony brzuch spódnica z nawiązującym do Y2K wycięciem z tyłu, braletka z detalem z metalu i ultrakrótka marynarka o mocnej konstrukcji – Jennifer Lopez pokochała kreację od Grace Ling do tego stopnia, że w odstępie kilkunastu dni wystąpiła w dwóch jej wersjach. Z utalentowaną projektantką, która zawodowe szlify zbierała w pracowniach Thoma Browne’a i The Row, rozmawiamy nie tylko o tym sukcesie, lecz także o tworzeniu w technologii 3D, łączeniu mody ze sztuką i inspiracji dystopijnym kinem.
W przypadku projektów Ling – choć są wyraziste, awangardowo-surrealistyczne i bezbłędnie skrojone – wygląd to nie wszystko. Równie fascynujący, co forma, jest proces ich powstawania, który bazuje na wykorzystaniu technologii 3D. Cyfrowe projektowanie nie tylko pozwala projektantce tworzyć charakterystyczne dla jej marki odlewy z metalu, które wykorzystuje w biżuterii, akcesoriach i detalach, lecz także staje się środkiem realizowania zasad mody zrównoważonej. Daje jej bowiem możliwość dokładnego wykalkulowania, ile materiału potrzeba do uszycia konkretnej sylwetki, umożliwiając tym samym funkcjonowanie w nurcie zero waste.
Młodziutka Ling (ma dopiero 24 lata, markę prowadzi od niecałych dwóch) to idealna przedstawicielka nowego pokolenia kreatorów. Ich głowy buzują od pomysłów, tradycyjne rękodzieło stosują na równi z najnowocześniejszymi rozwiązaniami, doświadczenie wykorzystują do tego, by realizować z pozoru najdziwniejsze nawet inspiracje. Natchnienie znajdują wszędzie – w literaturze i historii, w teatrze i kinie, w biografiach artystów i własnych życiorysach. Ling markę nazywa „elegancko ekscentryczną”. Jej założeniem jest tworzenie ubrań, które dzięki temu, że powstają z inspiracji sztuką, same stają się jej przykładem. Mają być w nich wyrafinowanie i widoczne zamiłowanie do rękodzieła, szyk i humor.
Ukryty język symboli
Ling pochodzi z Singapuru. Projektowania uczyła się na Central Saint Martins i Parsons w Nowym Jorku. Staże także odbyła u najlepszych – u Thoma Browne’a i The Row. Jak mówi, nauczyła się od nich nie tylko tworzenia jakościowej mody, lecz także tajników wypracowania zrozumienia między wszystkimi zaangażowanymi w dany projekt. – Zarówno u Browne’a, jak i w The Row czuć było obecność pewnego rodzaju uniwersalnego języka projektowania, który wszyscy rozumieli i którym nieustannie się posługiwali. Było to przepiękne i bardzo inspirujące.
Wcześniej marzyła o byciu rzeźbiarką i performerką. I choć obrała inną ścieżkę kariery, fascynację obiema tymi dziedzinami przekłada dziś na swoje projekty. Jest w nich coś abstrakcyjnego, intrygująco awangardowego. Ich nienaganna konstrukcja wspaniale podkreśla sylwetkę (to aspekt, na który na pewno zwrócili uwagę styliści Jennifer Lopez), urzekają też zaskakującymi detalami – prześwitami, panelami kontrastujących materiałów i biżuteryjnymi akcentami. Kluczowa dla procesu kreatywnego Ling staje się relacja mózg–ciało (gdyby miała wybrać niezwiązaną z modą profesję, zostałaby neurochirurgiem). – Na pracę patrzę jak na formę medytacji – wyjaśnia. – Ostatnią kolekcję zatytułowałam „Square”. W prostych, nieskomplikowanych i geometrycznych kształtach odnalazłam spokój, dały mi wytchnienie od panującego wtedy na świecie chaosu i poczucia nadmiaru bodźców. W kwadratach, trójkątach i okręgach jest pewna czystość. Mogą nie mieć znaczenia albo przeciwnie – być wypełnione nieskończonym sensem. Stanowić ramę lub punkt centralny, wyznaczać granice, stawać się elementem większej przestrzeni.
Minimalistyczne, czyste formy inspirowane suprematyzmem Kazimierza Malewicza oraz twórczością Marka Rothko i Lucia Fontany to przykład projektów atrakcyjnych wizualnie i naładowanych symboliką. Podobnie jak dzieła sztuki, mają opowiadać historie i dawać odbiorcy przestrzeń do interpretacji.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.