Gwiazdy z pokolenia milenialsów i generacji Z śnią o inkluzywnym show-biznesie. Na szczyt wyniosły ich ambicja, marzenia i talent. Od ikony queer przez tiktokerkę, która podbija świat kina, po poetkę z zadatkami na prezydentkę – przybliżamy sylwetki dziesięciu gwiazd internetu, filmu oraz muzyki, o których już jest głośno.
Deva Cassel: Jaka matka, taka córka
Gdy 30 września 1964 r. na świat przyszła Monica Bellucci, nikt nie spodziewał się, że właśnie narodziła się ikona. Narodzinom jej córki z małżeństwa z Vincentem Casselem, towarzyszyła nadzieja, że podobnie jak Kaia Gerber czy Lila Moss, Deva któregoś dnia pójdzie w ślady matki. Choć nie są identyczne, mają w sobie ten sam magnetyzm. Przeszywające spojrzenie, które uwodzi obiektyw, o czym zdążyli się przekonać fotografowie okładkowych sesji „Harper’s Bazaar”, „Elle” i „Vogue’a”, w których Deva wystąpiła u boku Moniki. – Ma wymalowane na twarzy marzenia i tajemnicę – mówił Pablo Roversi Hasselblad odpowiadający za zdjęcia do biblii mody. Tak jak mama, Cassel pierwsze kroki stawia na wybiegach Dolce & Gabbana. Jest również ambasadorką perfum marki – Dolce Shine i Dolce Rose. Pytana o plany na przyszłość, odpowiada, że chce skończyć szkołę. – Rodzice powtarzają mi, że zawsze trzeba mieć głowę na karku – mówi. Być może, podobnie jak oni, któregoś dnia podbije świat kina. Możliwości ma nieograniczone, w końcu zna pięć języków.
Addison Rae: Tiktokerka multidyscyplinarna
Przyjaciółka klanu Kardashian-Jenner, ambasadorka Reeboka, American Eagle i L’Oreal, trzecia najczęściej obserwowana osoba na TikToku, a według zeszłorocznego raportu sporządzonego na zlecenie „Forbesa” także najbardziej dochodowa influencerka aplikacji. Życie pochodzącej z Luizjany Addison Rae nie zawsze było pasmem sukcesów. Jej historia uczy, że najważniejsze jest samozaparcie. Na 16. urodziny wymarzyła sobie podróż do Los Angeles. Jako że rodzinny budżet był skromny, jej mama wynajęła niewielki pokój oddalony o 100 mil od miasta. Każdego ranka wstawały o czwartej nad ranem, by odbyć dwugodzinną podróż do Fabryki Snów. I choć żaden łowca talentów nie stanął na drodze Addison z propozycją intratnego kontraktu, który zapewniłby jej gwiazdę w Alei Sław, wróciła do domu z przekonaniem, że „jeszcze pokaże, na co ją stać”. Gdy rozpoczęła studia, na uczelnianym korytarzu usłyszała o kiełkującej wówczas aplikacji TikTok. Konto założyła w 2019 r. Choć, jak wspominała w wywiadzie dla magazynu „People”, jej pierwsze wideo uzyskało zaledwie jedno polubienie, kolejne z dnia na dzień otrzymały ich już 92 tys. W kilka miesięcy liczba obserwujących Addison dobiła do miliona. Na początku 2020 r. przekroczyła 10 mln. Wtedy też wraz z rodziną przeprowadziła się do wyśnionego LA.
Dziś 20-latka ma już ponad 84 mln obserwujących, koordynuje własną markę kosmetyczną, wydała debiutancki singiel „Obssesed” i zagrała główną rolę w komedii romantycznej „Cały on”. Film przez ostatnie tygodnie utrzymuje się w zestawieniu najpopularniejszych produkcji na „Netfliksie”. Karierę aktorską planuje rozwijać. – Chciałabym być postrzegana nie tylko jako influencerka. Jeszcze pokażę, na co mnie stać – powtarza.
Sydney Sweeney: Aktorka, kickbokserka i mechaniczka samochodowa
Zanim rodzice Sydney Sweeney, potraktowali poważnie jej marzenia o karierze aktorskiej, jako nastolatka musiała sporządzić biznesplan na kolejne pięć lat działań w Hollywood. Gdyby podbój Fabryki Snów się nie udał, Sweeney miała w zanadrzu walki MMA i mechanikę samochodową. Kickboxing, już nie jako alternatywę, a pasję, trenuje do dziś. Realizuje się także jako monter, naprawiając zabytkowego Forda Bronco i, zgodnie z założeniami planu A, spełnia się na planach filmów i seriali.
Zadebiutowała w 2009 r. w „Poppines: Odyssey of an Opium Eater” oraz „ZMD: Zombies of Mass Destruction”. Dopiero niewielka rola w „Pamiętniku podręcznej” w 2017 r. otworzyła jej drzwi do sławy. Po udziale w przeboju HBO została zaangażowana do kolejnych seriali platformy – „Euforii” w reżyserii Sama Levinsona i „Ostrych przedmiotów” Jeana-Marca Vallee. Później wystąpiła jeszcze w „Pewnego razu… w Hollywood” i „Białym Lotosie”. Na fali sukcesów w 2020 r. założyła firmę producencką. Na początku zbada historię zamożnej dziewczyny, która pada ofiarą morderstwa. Film na podstawie książki Jessicki Goodman „They Wish They Were Us” zrealizuje we współpracy z Valleem.
Chase Stokes: John B. podbija Hollywood
Historia 28-letniego Chase’a Stokesa, znanego lepiej jako John B. z przeboju Netfliksa „Outer Banks”, to urzeczywistnienie amerykańskiego snu. Zanim został jedną z czołowych gwiazd platformy, laureatem Złotego Popcornu oraz bożyszczem nastolatek (i nie tylko), ledwo wiązał koniec z końcem.
Karierę aktorską przepowiedział mu nauczyciel ogólniaka, a Chase nie widząc innej drogi dla siebie, postanowił trzymać się wytyczonej ścieżki. Wkrótce po ukończeniu szkoły pojawił się w „In Between Days”, chwilę później w „The Beach House” i „Between Days”, na kilka sekund przemknął także w „Stranger Things”. Ale jego role nie wstrząsnęły Hollywood. Aby móc dalej brać udział w castingach, podejmował się różnych prac. Był barmanem, fotografem ze sfałszowaną licencją na wykonywanie zawodu, a nawet kelnerem na przyjęciu Eltona Johna. Z tego ostatniego został zwolniony po zaledwie 15 minutach za oglądanie koncertu zamiast pełnienia obowiązków. Gdy usłyszał o poszukiwaniu aktora do trzecioplanowej roli Toppera w nowym serialu Netfliksa „Outer Banks”, od dwóch miesięcy mieszkał w samochodzie z powodu braku pieniędzy na czynsz. Udział w produkcji był jego ostatnią szansą. Po wyjściu z przesłuchania stwierdził, że właśnie „pogrzebał swoją karierę”. Już następnego dnia, agent zadzwonił z propozycją głównej roli – samego Johna B., przywódcy grupy nastolatków z Południowej Karoliny, którzy – jak to nastolatkowie – spędzają czas na snuciu się po mieście, przy okazji poszukując skarbu o wartości 400 mln dolarów. – I tak rozpoczęła się moja podróż. Miałem na koncie debet na 39 dolarów, dwie pary skarpetek i trzy T-shirty – mówił. Sława skłoniła go do działalności charytatywnej. Chase współpracuje z fundacją zajmującą się problemami zdrowia psychicznego.
Halle Bailey: Śpiewająca księżniczka Disneya
Głosy siostrzanego duetu Chloe x Halle, które Beyoncé, ze względu na ich „nieziemską” świadomość muzyczną, nazywa „małymi kosmitkami”, przekraczają stratosferę.
Chloe i Halle mówią, że śpiewu i gry na instrumentach nauczyły się same, w wieku kolejno 10 i 8 lat, podczas komponowania pierwszych utworów. Wówczas także – w pokoju przepełnionym muzyką, od licznych płyt po wiszące na ścianach plakaty z wizerunkami Billie Holiday oraz Jimiego Hendriksa – zaczęły nagrywać covery popularnych piosenek, które następnie publikowały w sieci. Przełom nastąpił w 2015 r., gdy upubliczniły własną interpretację singla „Pretty Hurts” Queen Bey. Po przesłuchaniu wykonania wokalistka natychmiast skontaktowała się z rodzicami dziewczynek z propozycją podpisania kontraktu z jej wytwórnią płytową. Rok później światło dzienne ujrzała pierwsza EP-ka duetu. Wystąpiły na gali charytatywnej organizowanej przez Michelle Obamę, a za wydany w 2018 r. album „The Kids Are Alright” otrzymały dwie nominacje do nagrody Grammy. Dziś głośno jest zwłaszcza o młodszej z sióstr, 21-letniej Halle, którą niebawem zobaczymy w nowej odsłonie opowieści o disnejowskiej księżniczce z mórz, Arielce.
Lil Nas X: Kowboj, król piekieł i symbol społeczności LGBTQ+
Jedni znają go jako kowboja przemierzającego Dziki Zachód w ostrogach wysadzanych kryształkami lub wysmarowanego oliwką więźnia w różowym pasiaku, inni jako diabolicznego kusiciela w lateksowych muszkieterkach, który zjeżdża po rurze do świata piekieł, by następnie skręcić kark szatanowi i przejąć władzę nad podziemiem. Oprócz wcieleń z teledysków, Lil Nas X, a właściwie Montero Lamar Hill, jest autorem elektryzujących mieszanek hip-hopu, rocka i muzyki country oraz orędownikiem społeczności LGBTQ+. Nim trafił na szczyt listy „Billboardu” i odebrał dwie statuetki Grammy, poprzysiągł sobie, że sekret dotyczący własnej orientacji seksualnej zabierze do grobu.
Pod koniec 2018 r. dwudziestoletni wówczas Nas w niewielkim studiu w Atlancie „z nudów” i za równowartość 50 dolarów nagrał singiel „Old Town Road”. Country-rapowa ballada z pomocą opracowanej do perfekcji wirusowej strategii w kilka dni podbiła aplikację TikTok, a wkrótce cały internet. Niedługo później muzyczna kompozycja pokryła się platyną. Lil nagrał do niej teledysk, którym zerwał z utrwalonym w kulturze wizerunkiem białego kowboja. Na fali popularności nagrał utwór „C7osure”, ujawniając się jako osoba nieheteronormatywna. Trzyminutowy hymn społeczności LGBTQ+ pociągnął za sobą kolejne single walczące z konwenansami – od głośnego „Montero”, w którego wideoklipie Lil Nas X ulega dyskusyjnemu urokowi szatana, po „Industry baby”, osadzonego w rozerotyzowanym zakładzie karnym.
Alexa Demie: Ikona stylu Y2K
Chodziła do liceum, o którym krążą legendy (ukończył je Leonardo DiCaprio, kręcono tu, m.in. musical „Grease” i komedię „Dziewczyna w różowej sukience”), ale jak mówiła w wywiadzie dla magazynu „InStyle”, „szkoła od zawsze była dla niej miejscem opresji”. Może zatem dziwić to, że na planach filmowych na ogół nie opuszcza ogólniaka. Grała w „Najlepszych latach” (2019) osadzonych w uniwersum nastolatków. W „Waves” (2018) wcielała się w dziewczynę klasowego łamacza serc, a w „Euforii”, która przyniosła jej międzynarodową rozpoznawalność, występuje w roli zuchwałej cheerleaderki Maddy Perez. Jej postać – w welurowych miniówkach inspirowanych dresami Juicy Couture, obcisłych dżinsach z wycięciami na linii bioder i makijażem oka zwieńczonym blikującymi kryształkami – dziś uchodzi za ucieleśnienie stylu Y2K, podobnie jak sama aktorka. Dryg do mody Alexa przejawiała jeszcze w znienawidzonym liceum. Wówczas wypuściła linię okularów przeciwsłonecznych, które nosiły Jennifer Lopez i Nicki Minaj. Mimo planów kontynuowania przygody z projektowaniem, dziś wie, że to film jest jej przyszłością. Pracuje nad produkcją poświęconą jej mamie, charakteryzatorce, rodowitej Meksykance, która uczyła się zawodu na hollywoodzkiej scenie klubowej lat 80. XX wieku. A później? Chciałaby kiedyś zagrać najsłynniejszą aktorkę złotej ery meksykańskiej kinematografii, Marię Felix. Oraz otworzyć szkołę, w której – na jej własnych zasadach – będzie kształcić kolejne pokolenia gwiazd.
Girl in red: Queer generacji Z
Magazyn „Paper” obwołał ją „queer ikoną”. Dziennikarze „New York Timesa” plasują ją na szczycie zestawienia „najbardziej ekscytujących wokalistów”. Jej sceniczny pseudonim, girl in red, figuruje na TikToku jako szyfr do dyskretnego coming outu. Marie Ulven Ringheim, bo tak ma na imię norweska piosenkarka i kompozytorka, w utworach przełamuje tabu. Otwarcie śpiewa o zdrowiu psychicznym, depresji i orientacji seksualnej. Muzykę, w której splatają się wpływy marzycielskiego R&B, punk rocka, grunge’u i indie rocka, niemal zawsze tworzy sama. Począwszy od multiinstrumentalnej linii melodycznej przez liryczne wersy po oprawę producencką. Niemal wszystkie z singli, łącznie z debiutanckim „I wanna be your girlfriend”, który uzyskał ponad 150 mln odsłuchań na Spotify, powstały w jej niewielkim pokoju w rodzinnym Horten. – Komponowanie jest dla formą terapii, chroni moje myśli przed uciekaniem w mroczne zakątki. Pozwala zachować zdrowie psychiczne i daje porządny zastrzyk dopaminy – podsumowała w jednym z wywiadów.
Amanda Gorman: Nadzieja Ameryki
Pisze o ucisku i marginalizacji. Wplata wątki feministyczne i historię tworzoną przez ludzi koloru. „Chuda, czarna dziewczyna, potomkini niewolników wychowana przez samotną matkę” – tak opisuje siebie Amanda Gorman, która w lutym 2021 r. odczytała wiersz „The Hill We Climb” podczas inauguracji Joego Bidena i Kamali Harris, stając się nową nadzieją Ameryki. „Swoimi mocnymi i wzruszającymi słowami przypomina nam wszystkim, że mamy siłę podtrzymywania demokracji. Świeć dalej, Amando!”, napisała zaraz po jej występie Michelle Obama.
W poezji zakochała się w podstawówce. W wieku 16 lat została laureatką nagrody Youth Poet Los Angeles, a zaledwie trzy lata później, podczas studiów na Harvardzie – National Youth Poet Laureate. Tytuł ten dał jej możliwość zainaugurowania sezonu w Bibliotece Kongresu, gdzie zwróciła uwagę Jill Biden. Niedługo później pierwsza dama zgłosiła się do niej z propozycją przygotowania wiersza na inaugurację prezydencką na Kapitolu. Uczyniło to Amandę najmłodszą literatką spośród sześciu poetów, którzy zostali dotychczas zaproszeni do uczczenia początku kadencji nowego prezydenta. Po tym wystąpieniu, jej debiutancki tomik „The One for Whom Food Is Not Enough” znalazł się w czołówce najchętniej kupowanych książek na Amazonie. Zaproponowano jej występ podczas finału Super Bowl. Dziś Gorman koncentruje się na pracy na rzecz założonej przez siebie fundacji i zapowiada, że w 2036 r. wystartuje w wyborach prezydenckich. – Powiedziałam Bidenowi, że jeszcze tu wrócę.
Eli Brown: Aktor i muzyk, xoxo
Podobno na balu maturalnym wykrzyczał, że pewnego dnia zostanie aktorem. Wkrótce po ukończeniu szkoły przeprowadził się z rodzinnego Oregonu do Los Angeles. Dostał angaż w serialach „Słodkie kłamstewka: Perfekcjonistki”, „Spinning Out” czy „Liście priorytetów” i w końcu przełomową rolę zamożnego nastolatka Otto „Obie” Bergmana IV w reboocie „Plotkary”. O tym, że udział w produkcji będzie przepustką do sławy, był przekonany. – Podpisałem kontrakt bez czytania scenariusza – mówił w „W Magazine”. Na pytania dziennikarzy odpowiada, jak gdyby od niechcenia, speszony nagłym zainteresowaniem prasy. – W dniu premiery „Plotkary”, wybrałem się na przejażdżkę rowerową. Gdy zza jednej z przecznic wyłonił się tłum paparazzich, którzy zaczęli mnie gonić. Nie rozumiałem, o co chodzi. Dziś podpisuje kolejne kontrakty filmowe. A o tym, czy podzieli sukces aktorów oryginalnej wersji kultowego serialu (w tym Blake Lively, Penn Badgley, Ed Westwick), czy ucieknie w świat ukochanej muzyki, przekonamy się już niebawem.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.