Gwyneth Paltrow podbiła Hollywood w latach 90. XX wieku. Gdy znudziło jej się aktorstwo, założyła biznes. Jej platforma Goop od 15 lat budzi kontrowersje, lansując wątpliwej jakości porady i luksusowe produkty. Dlaczego guru wellness należy dziś do najbardziej znienawidzonych gwiazd?
Gwyneth Paltrow sama się podkłada. Jej wypowiedzi bywają tak bulwersujące, że natychmiast stają się memem. Każde zdanie wypowiedziane z pozycji nieuświadomionego przywileju to woda na młyn dla hejterów. A przeciwników aktorka zdaje się mieć więcej niż zwolenników. Wytyka się jej to, że jest oderwana od rzeczywistości, zadufana w sobie, elitarystyczna i snobistyczna. Ale żeby zasłużyć na miano jednej z najbardziej znienawidzonych gwiazd Hollywood, nie wystarczy gadać głupot. Paltrow poszła o kilka kroków dalej – należącą do niej platformę Goop oskarża się o propagowanie pseudonauki, nakręcanie koniunktury oszustom podającym się za specjalistów od wellness, lansowanie postaw konsumpcjonistycznych. Gwyneth ma to w nosie. Nigdy nie zależało jej na opinii innych. Jest ponad to, bo może sobie na to pozwolić. W czepku urodzona, zawsze miała z górki, choć wielokrotnie usiłowała przekonywać, że mierzy się z takimi problemami, jak „zwykli” ludzie.
Jako dziecko znanych rodziców musisz pracować dwa razy ciężej od innych
– Jako dziecko rodziców, którzy mają dostęp do tego, do czego inni nie mają, masz fory. Ale gdy już się przebijesz, co jest odrobinę nie fair, potem musisz pracować dwa razy ciężej od innych, żeby nikt ci nie powiedział, że jesteś tu, gdzie jesteś, bo masz znanych rodziców – mówiła Gwyneth Paltrow w podcaście prowadzonym przez inną nepo baby, Hailey Bieber. – Potrzebowałam to dzisiaj usłyszeć – odparła z ulgą tamta, posądzana wciąż o to, że karierę zawdzięcza rodzinie Baldwinów.
Historia Gwyneth wydaje się podręcznikowym przykładem nepo baby. Urodzona 27 września 1972 roku córka aktorki Blythe Danner oraz producenta i reżysera Bruce’a Paltrowa, zadebiutowała w 1989 roku w reżyserowanym przez ojca filmie telewizyjnym „High”. Dwa lata później jej ojciec chrzestny Steven Spielberg obsadził ją w roli Wendy w „Hooku”. Zagrała ukochaną Piotrusia Pana z angielskim akcentem, uroczym uśmiechem i rudawymi włosami.
Paltrowówna – ze strony ojca potomkini Paltrowiczów, rodziny rabinów z Krakowa, a ze strony matki szczycąca się holenderskimi i irlandzkimi korzeniami – uczęszczała do elitarnych szkół, najpierw do Crossroads School w Santa Monica, gdzie się wychowała, potem do Spence School dla dziewcząt na Manhattanie. Po maturze powróciła na wschodnie wybrzeże, by studiować historię sztuki na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara. Uczelnię porzuciła dla kina.
Brad Pitt jest w łóżku romantyczny, Ben Affleck technicznie doskonały
W 1995 roku na planie „Siedem” Davida Finchera, jednego z najważniejszych filmów lat 90., poznała Brada Pitta. Zakochali się w sobie do szaleństwa. Gwyneth była pewna, że straszy o dziewięć lat aktor okaże się tym jedynym. Jeszcze mocniej połączyło ich trudne doświadczenie – podczas pracy nad „Emmą” w 1995 roku Harvey Weinstein poczynił Gwyneth niechciane awanse seksualne. Brad skonfrontował się z producentem, broniąc ukochanej. Gwyneth i Brad spotykali się do 1997 roku, ale ostatecznie aktorka okazała się niegotowa na małżeństwo, a on chciał się już ustatkować (wkrótce potem poślubił Jennifer Aniston). – Miałam złamane serce. Brad był moją wielką miłością – mówiła potem Paltrow. Wkrótce po zerwaniu znalazła pocieszenie w ramionach Bena Afflecka, z którym wystąpiła później w „Zakochanym Szekspirze”. – Z Bradem w łóżku było tak, jak z miłością twojego życia, a Ben jest niezwykle sprawny technicznie – mówiła wiele lat później, dodając, że przyjaźni się z obydwoma eksami.
W czasie dwóch intensywnych hollywoodzkich związków rzuciła się też w wir pracy. Na przełomie lat 90. i pierwszej dekady XXI wieku jej gwiazda rozbłysła. Brała udział w remake’ach Hitchcocka i Kieślowskiego. Zasłynęła filmami kostiumowymi – „Emmą” na podstawie powieści Jane Austen, „Wielkimi nadziejami”, w których nosiła jedną z najbardziej rozpoznawalnych kreacji w historii kina – rozpiętą bluzkę i długą spódnicę w odcieniach zieleni – oraz „Zakochanym Szekspirem”, za którego otrzymała w 1999 roku Oscara. Jej różowa suknia Ralpha Laurena z rozdania nagród lansowała trend barbiecore, na długo zanim to było modne.
Jakoś tak się składało, że za każdą jej rolą szedł kolejny ikoniczny look. Niezapomniane były nie tylko zieleń Estelli, lecz także rozkloszowane spódnice z „Utalentowanego pana Ripleya” czy futro z „Genialnego klanu” Wesa Andersona z 2001 roku.
Prywatnie Gwyneth zaliczała wtedy różne fazy stylu – od bliźniaczki Brada w blond pasemkach przez grunge’ową przyjaciółkę Winony Ryder z fryzurą na Meg Ryan po minimalistkę na miarę Carolyn Bessette-Kennedy. Fanom podobał się nie tylko jej styl ubierania się, ale przede wszystkim styl życia. Gwiazdorskie imprezy, blichtr czerwonych dywanów, szaleństwo zakupów. Dekadencja, hedonizm, luksus. – To były dobre czasy. Ludzie nie mieli aparatów fotograficznych w telefonach. Można było brać kokainę w klubach, a potem spędzić noc z przypadkowym facetem. I nikt się o tym nigdy nie dowiedział – z rozrzewnieniem wspominała hulaszczą młodość Paltrow.
Piękno przemija, zbliżam się do trzydziestki, zapewne niewiele dobrych lat przede mną
Na początku pierwszej dekady XXI wieku gwiazda Gwyneth zaczęła jednak blednąć – aktorka wybierała coraz gorsze role. Wciąż wyglądała świetnie, ale wraz z Y2K zaczęły ją wypierać młodsze, gorętsze blondynki. W 2002 roku, trzy tygodnie po śmierci ukochanego ojca, za kulisami koncertu Coldplay poznała frontmana zespołu, Chrisa Martina. Pobrali się w grudniu 2003 roku, gdy aktorka była już w ciąży z pierworodną Apple. Dwa lata później przyszedł na świat syn pary, Moses, a Paltrow mierzyła się z depresją poporodową. W kolejnych latach Gwyneth poświęcała się rodzinie, podczas gdy Chris nagrywał kolejne przebojowe płyty i koncertował po całym świecie. Jej wypowiedzi na temat macierzyństwa pokazują, jak rozdarta się czuła. Z jednej strony rodzicielstwo ją przytłoczyło, z drugiej zaś odnalazła w nim sposób na to, by kontrolować siebie, swój wizerunek i swoje latorośle. – Prędzej umrę, niż podam dziecku gorący kubek – twierdziła Paltrow, jednocześnie przyznając, że jako młoda matka „piła jak szalona”. – Jak inaczej to przetrwać? – pytała retorycznie.
Choć wydawali się idealnym związkiem, Martin i Paltrow borykali się z problemami, nie tylko w związku z jego napiętym kalendarzem. – Nie chcę, żeby moje dzieci wymawiały słowo „pasta” z angielskim akcentem – mówiła Paltrow. Jak zwykle sobie zaprzeczając, twierdziła też, że angielski – a więc „europejski” – styl życia bardzo jej odpowiada. – Organizuję kolacje dla przyjaciół, na których rozmawiamy o polityce, historii i sztuce. Nie to, co w Ameryce – mówiła (jako nastolatka spędziła rok w Hiszpanii, często bywała też z rodzicami we Francji, więc do Starego Kontynentu miała sentyment). W 2014 roku gwiazda podjęła decyzję o conscious uncoupling. Z pretensjonalnego określenia rozstania śmiano się nawet głośniej niż z imienia, które para nadała córce. „Świadome oddzielenie” było emanacją nowego życia, które rozpoczęła gwiazda – zamiast poddawać się uciążliwemu harmonogramowi obowiązującemu na planach filmowych, postanowiła zostać swoją własną szefową. – Łatwiej być zwykłą pracującą matką niż gwiazdą, która ma dzieci – jak sama stwierdziła.
Jestem dobrą matką, córką i przyjaciółką, ale słabo mi idzie budowanie związków
Gdy dzieci podrosły, Gwyneth postanowiła znów poszukać miłości. Na ekranie pojawiała się wtedy tylko za namową znajomych. W 2008 roku dołączyła do rodziny Marvela jako Pepper Potts, ukochana Tony’ego Starka, czyli Iron Mana. Grana przez nią postać po raz ostatni pojawiła się w „Avengers: Koniec gry” z 2019 roku. W 2010 roku przyjaciel Ryan Murphy zaproponował jej rolę nauczycielki Holly Holliday w „Glee”, żeby mogła popisać się śpiewem i tańcem. Podczas pracy poznała Brada Falchuka, ale z romansem poczekali podobno aż do rozwodu Paltrow. Pobrali się w 2018 roku. W 2021 roku zagrała u Murphy’ego i męża w „Wyborach Paytona Hobarta”.
Gdy zaczęłam praktykować jogę, ludzie mówili, że jestem wiedźmą
Jesienią 2008 roku – jeszcze jako żona Martina i matka małych dzieci – Paltrow wymyśliła newsletter Goop, zachęcający czytelników do „odżywiania swojego wewnętrznego ja”. Facebook raczkował, a Instagram jeszcze nie istniał. Pomysł zaskoczył. Goop stał się imperium ze sklepem, blogiem, podcastami i serialem Netfliksa. Paltrow zaczęła z powodzeniem sprzedawać popfeminizm białych bogatych kobiet, holistyczne podejście do życia rozumiane jako zwulgaryzowana wersja filozofii Wschodu, konsumeryzm pod płaszczykiem spełniania swoich potrzeb. Gwyneth miała nosa – jej strywializowana wersja wellness trafiła w gusta kobiet. W jej ślady poszły rzesze naśladowczyń, ale to właśnie Paltrow „zawdzięczamy” wysyp influencerek namawiających do „lepszego” życia, pławienia się w dobrostanie, szukania siebie na Bali. Szereg pomysłów Paltrow i jej zespołu – „parzenie” pochwy, jajeczka joni, naklejki, które mają „zbalansować częstotliwość energii w ciele”, rzekomo wykonane z materiału wymyślonego przez NASA – naukowcy uznali za niebezpieczne. Paltrow z rozbrajającą szczerością przyznała, że o wielu poradach, które firmuje swoim nazwiskiem, nie ma zielonego pojęcia. Z zapałem promuje za to świeczki, które pachną jak jej orgazm. Przy każdej okazji prawi też mądrości na temat zdrowia. – My jesteśmy ludźmi, a słońce to słońce – jak coś naturalnego może być dla ciebie niedobre – tłumaczyła, wzbudzając przerażenie dermatologów. – Rano piję kawę. Na lunch jem rosół. Wczesnym wieczorem jem kolację. Często poszczę – te słowa wzbudziły sprzeciw wszystkich ciałoneutralnych gwiazd.
Jestem, kim jestem. Nie udaję kogoś, kto zarabia 25 tys. dolarów rocznie
Można Gwyneth nie szanować. Można się z niej śmiać, że nic nie rozumie. Można nawet uważać, że krzywdzi swoje fanki, pokazując im życie, którego nie mogą mieć. Trzeba jednak docenić gwiazdę za rozbrajającą szczerość. Przecież nigdy nie twierdziła, że jest taka, jak wszyscy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.