– Helena Bohle-Szacka to fascynująca wielowymiarowa postać. Jej historia daje pewne odpowiedzi na górnolotne pytania: Co jest w życiu najważniejsze? Jak żyć, kiedy państwo zawodzi albo staje się przemocowe? – mówi Marcin Różyc, kurator wystawy „Helena Bohle-Szacka. Przenikanie”, która do marca 2022 potrwa w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.
Helena Bohle-Szacka: Projektantka, artystka, emigrantka
Jej losy jak w soczewce skupiają tragizm polskiej historii XX wieku. Urodzona w 1928 roku córka nadbałtyckiego Niemca i zasymilowanej Żydówki dorasta w Białymstoku – mieście, które w tamtych czasach zamieszkują ortodoksyjni Żydzi, Białorusini, Rosjanie i Polacy. Zanim wybuchnie wojna, jej ojciec, wykształcony w Berlinie inżynier tekstylny, który nie utożsamia się z poglądami Hitlera, zmienia obywatelstwo na polskie. W czasie okupacji matka Heleny ukrywa się za szafą i uczy modlitw, żeby w razie zagrożenia udawać katoliczkę.
Helena jako 16-latka trafia do obozów koncentracyjnych, najpierw w Ravensbrück, potem Helmbrechts. Głód i wychłodzenie będzie po latach opisywać jako stan permanentnej, rozciągającej się w czasie męki. Ale udaje jej się przetrwać, prawdopodobnie dzięki przyjaźni. Basia, z którą Helena będzie utrzymywać bliską relację do końca życia, podkarmia ją jedzeniem z przemycanych paczek.
Po wojnie Helena wraca do Polski, do Łodzi, która relatywnie mało dotknięta wojną, przez chwilę przejmuje niektóre stołeczne funkcje. Stąd nadaje radio, powstają gazety, znów wszyscy śnią sen o lepszym jutrze. W mieście otwiera się Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych (dziś ASP), której współzałożycielem jest Władysław Strzemiński. Helena zostaje jego studentką.
Kolejne lata to zachłanne nadrabianie tego, co zabrała wojna – życia towarzyskiego, miłości i twórczości. Helena wszystko robi szybko: zawiera przyjaźnie, zakochuje się, wychodzi za mąż i rozwodzi. Po studiach robi grafiki, które często stają się ilustracjami książkowymi. Krótko pracuje w Modzie Polskiej, skąd – po konflikcie z Jadwigą Grabowską – trafia do łódzkiej Telimeny, a stamtąd do warszawskiej Ledy. Ten Społeczny Zakład Konfekcyjny ma wspierać pracę kobiet wychowujących dzieci w domu, ale dzięki odważnym projektom Bohle-Szackiej podbija Berlin Zachodni. To nowoczesna moda dla młodego pokolenia – luźne kroje, długość mini, cytaty z neoplastycyzmu. Helenę wychwala zachodnia prasa.
Być może sukces ośmiela Helenę Bohle-Szacką, by wyjechać z Polski. Niewiele ją tu trzyma. Ojciec został zamordowany przez UB, załamana matka wyemigrowała do Belgii, wzbiera fala antysemityzmu. W 1968 roku wraz z mężem zamieszkują w Berlinie Zachodnim. Miasto ma być tylko przystankiem, Helena zamierza odebrać odszkodowanie wojenne i ruszyć w dalszą podróż, ale okoliczności okazują się zaskakująco przyjazne. Bohle-Szacka projektuje modę, dostaje stałą pracę w szkole i rozwija karierę artystyczną.
Jej grafiki – wizje światów zbudowanych z nieokreślonych geometrycznych form – mogłyby stać się tematem debaty psychologów. W jaki sposób ludzki umysł potrafi leczyć się po traumie? Czy ucieczka w świat fantastyki przynosi ulgę? Czy abstrakcja jest formą medytacji?
Jeszcze za jej życia pokazywano jej prace na ponad 40 wystawach w Europie, również w Polsce po 1989 roku. Helena Bohle-Szacka nie straciła nigdy kontaktu z Polską. Dla podziemnych wydawnictw ilustrowała książki, współtworzyła berlińską galerię działającą przy Klubie Inteligencji Katolickiej.
Pod koniec chętnie opowiadała o swoim życiu dziennikarzom. Zwykle w berlińskim mieszkaniu, siedząc w fotelu, z kieliszkiem wina i papierosem. Kilkugodzinny zapis takiej rozmowy w surowej wersji, bez montażu można oglądać na poświęconej Helenie Bohle-Szackiej wystawie „Przenikanie” kuratorowanej przez Marcina Różyca.
„Helena Bohle-Szacka. Przenikanie”: O czym opowiada wystawa w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.
– Helena Bohle-Szacka to fascynująca, wielowymiarowa postać, która z jednej strony wpisuje się w moje zainteresowania: kultura-sztuka-moda, z drugiej inspiruje jako człowiek. Jej historia daje pewne odpowiedzi na górnolotne pytania: Co jest w życiu najważniejsze? Jak żyć, kiedy państwo zawodzi albo staje się przemocowe? – mówi Marcin Różyc.
Ekspozycję w łódzkim Centralnym Muzeum Włókiennictwa otwiera wielka różowa maskotka. „Duszka” to agenderowa postać, której kształt został zaczerpnięty ze szkicu Bohle-Szackiej. Ma długie miękkie futro i długie rzęsy. Dzieci wtulają się w nią od razu. To stworzona przez Sebulca przewodniczka po wystawie, która pozwala widzom zanurzyć się bezpiecznie w opowieści o wojnie i cierpieniu.
Sebulec to jeden z wielu artystów, których Marcin Różyc zaprosił do współpracy. Stare fotografie, projekty czy grafiki z archiwum Heleny Bohle-Szackiej przeplatają się na wystawie z pracami młodych artystów i artystek, m.in. Zuzy Golińskiej czy Krzysztofa Gila. Stąd tytułowe „Przenikanie” – artyści dzielą i rozwijają doświadczenia Heleny, jakby była ich rówieśniczką, reinterpretują prace, mapują punkty wspólne.
Zuza Golińska jest też autorką koncepcji wnętrza wystawy. Składają się na nie pastelowe ściany, których odcienie zostały zaczerpnięte z obrazu Heleny, miękki dywan z motywami jej szkiców – oka i nosa, i pasiasta tkanina. Nie, nie archiwalna. Golińska utkała na zabytkowych krosnach Centralnego Muzeum Włókiennictwa.
Romski artysta Krzysztof Gil odnajduje w biografii Heleny Bohle-Szackiej cień losów własnej rodziny. Przywołuje motyw szafy – mebla, który stał się schronieniem dla matki Heleny, podobnie jak wielu innych osób w tym czasie w Polsce. Gil rozbija jednak szybę w szafie i zadaje prowokacyjne pytanie: dlaczego zabrakło w nich miejsca dla Romów? Dlaczego o ich Zagładzie – Porajmos – prawie nikt nie mówi?
Do historii sięga też młody projektant Kamil Wesołowski. Czarną krynolinę – XIX-wieczny symbol patriotycznej żałoby łączy z neonowym T-shirtem i szalikami. Zamiast logo Nike na piersi znajdujemy hasło „Nikt”. Szaliki przypominają o obozach, w których przetrzymywano Bohle-Szacką.
Białoruska projektantka Tasha Katsuba prezentuje różowy mundur z błyszczącej satyny. Wydaje się kobiecy i delikatny. Dołączona do niego broń jest miękka i zabawkowa. To postać – jak tłumaczy w katalogu artystka – „z rzeczywistości, w której wszystko jest w porządku”. Kostium wydaje się przynależeć do mikrokosmosu Heleny Bohle-Szackiej, który urządziła w sypialni – ciepłej, w jasnych barwach, pełnej pluszowych zabawek, świątyni odpoczynku i łagodności.
Wystawę dopełniają prace pochodzącej z Bułgarii artystki Lidii Cankovej, przyjaciółki Bohle-Szackiej z łódzkich czasów. Jej poduszki i kołdra z haftami w kształcie ludzkich ciał wydają się bardzo współczesne. Kiedyś skandalizowały, ale dziś wciąż są odważne. Oswajają ciało i przypominają, że z natury jest wolne i przyjemne.
Helena chętnie nosiła haftowane bluzki i sukienki projektu Cankovej. Nie była pruderyjna ani wycofana. Lubiła manifestować swoje zdanie, za wszelką cenę cieszyła się życiem.
Wystawę „Helena Bohle-Szacka. Przenikanie” można oglądać w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi do 20 marca 2022 roku.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.