Historia jednego zdjęcia: Drew Barrymore i Edward Norton w 1999 roku
Edward Norton, nominowany do Oscara za rolę w „Więźniu nienawiści”, na 71. ceremonię rozdania najważniejszych nagród filmowych roku zaprosił byłą dziewczynę Drew Barrymore, z którą spotykał się na planie musicalu Woody’ego Allena „Wszyscy mówią: kocham cię” z 1996 roku.
W połowie lat 90. Woody Allen nie kręcił już filmów na miarę „Annie Hall” i „Manhattanu” z lat 70. czy późniejszej o kilka lat „Hanny i jej sióstr”. Reżyser dziś okryty niesławą, wtedy robił to, co sprawiało mu największą przyjemność – bawił się kinem. W komedii kryminalnej „Strzały na Broadwayu” (1994) powrócił do czasów prohibicji, w oscarowej „Jej wysokości Afrodycie” (1995) igrał z konwencją „Pretty Woman”, a w czarno-białym „Celebrity” (1998) kpił z hollywoodzkiego establishmentu. Na początku lat 2000. do kin trafiły najsłabiej oceniane „Drobne cwaniaczki”, „Klątwa skorpiona” czy „Koniec z Hollywood”. Odbił się, gdy wyjechał z Nowego Jorku – do Londynu we „Wszystko gra” (2005) i Barcelony w „Vicky Cristina Barcelona” (2008). Gdzieś między wybitnymi osiągnięciami a artystycznymi porażkami plasuje się „Wszyscy mówią: kocham cię” z 1996 roku, w którym złożył hołd musicalowej tradycji „Deszczowej piosenki”.
Do standardu jazzowego „My Baby Just Cares for Me” z 1930 roku tańczy u Woody’ego Allena Edward Norton. Aktor dopiero zaczynał karierę, więc wydawało się, że już zawsze będzie grał ugrzecznionych nudziarzy takich jak Holden z „Wszyscy mówią: kocham cię”. Kto by pomyślał, że dopiero zmiana emploi w „Więźniu nienawiści” i „Podziemnym kręgu” przyniesie mu prawdziwą rozpoznawalność. Ale w połowie lat 90. postać safandułowatego narzeczonego naiwnej Skylar (Drew Barrymore) została przez Allena uszyta na miarę możliwości aktora. „My Baby Just Cares for Me” śpiewa właśnie o ukochanej, która zdaniem zakochanego chłopaka nie pragnie diamentów, a miłości. Siłą rzeczy potwierdzeniem uczucia ma być pierścionek zaręczynowy, więc Holden wybiera go u nowojorskiego jubilera Harry’ego Winstona. Diamenty chce podarować dziewczynie na romantycznej kolacji. Ukrywa je w deserze, a Skylar je połyka. W typowej dla Allena scenie w szpitalu lekarze zamiast zająć się wyjęciem jej biżuterii z żołądka, komplementują dobry gust narzeczonego. Holden jest przewidywalnie miałki, Skylar, tak jak odtwórczyni tej roli, słodka i szalona. Zupełnie do siebie nie pasują, więc w końcu się rozstają. Barrymore i Norton też nie byli dla siebie stworzeni, więc po kilku miesiącach romansu na planie filmu po cichu zerwali. Potem pojawili się publicznie razem tylko raz – podczas ceremonii rozdania Oscarów w 1999 roku, już jako przyjaciele.
Norton w latach 90. wdawał się w romanse z silniejszymi od siebie kobietami – po Drew zaręczył się z wdową po Kurcie Cobainie, Courtney Love, a na przełomie wieków związał z Salmą Hayek, która po latach skwitowała, że potrzebowała „bardziej męskiego mężczyzny”. Od 2012 roku aktor jest żonaty z producentką filmową Shauną Robertson.
Życie uczuciowe Barrymore to rollercoaster. Trzy razy się rozwodziła (z ostatnim mężem, Willem Kopelmanem, ojcem jej córek, Olive i Frankie, w 2016 roku), dwa razy zerwała zaręczyny, randkowała z kolegami z planu, rockmanami i reżyserami. Od trzech lat spotyka się z biznesmenem Davidem Hutchinsonem. Wydaje się, jakby 45-letnia gwiazda miała już kilka żyć. Nic dziwnego, skoro potomkini aktorskiej dynastii pojawiła się po raz pierwszy na ekranie – w reklamie karmy dla kotów – przed ukończeniem pierwszego roku życia, a jako sześciolatka zagrała u Stevena Spielberga w „E.T.”. W wieku 11 lat była już alkoholiczką, rok później uzależniła się od narkotyków, potem podcięła sobie żyły i trafiła do szpitala psychiatrycznego. Gdy z niego wyszła, wyemancypowała się od rodziców. Nikt nie chciał dawać ról piętnastolatce z problemami, więc zarabiała na życie, sprzątając toalety. Myślała, że nie dożyje 25. urodzin, ale odbiła się od dna. Jako dwudziestolatka założyła firmę producencką Flower Films, której debiut – „Ten pierwszy raz” z 1999 roku – do dziś należy do kanonu filmów o dojrzewaniu.
Sama Barrymore jest dziś starą duszą z twarzą dziecka albo nastolatką w ciele 40-latki, albo doświadczoną kobietą, która odzyskała niewinność. Od września 2020 roku kręci autorski program „Drew Barrymore talk show”. Ubrana w kwieciste sukienki, z idealnie ułożonymi falami i kolorowymi kolczykami mogłaby równie dobrze uchodzić za żonę ze Stepford, gwiazdę reality show albo parodię samej siebie. Niedługo po premierze w „Saturday Night Live” pojawił się pastisz talk-show Drew. Chloe Fineman, wcielając się w rolę Barrymore, parodiuje jej ekspresyjną mimikę, gwałtowną gestykulację i nieprzystający do trudnych czasów hurraoptymizm. Tyle że Drew wreszcie może sobie pozwolić na radość. Oswoiła własne demony. W klipie promującym program pierwszym gościem talk-show Barrymore uczyniła samą siebie. Hologram siedmioletniej Drew (oryginalnie z programu Johnny’ego Carsona) zasiadł na kanapie, by porozmawiać z dorosłą wersją siebie. – Teraz codziennie będziemy cieszyć się życiem – mówi duża Drew do małej.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.