Bożyszcze kobiet z lat 90., zdobywca Oscara w 2014 roku, w tym samym roku podbił też telewizję w „Detektywie”. W 2020 roku został pisarzem, wydając „Greenlights”. Anegdoty, przygody i wspomnienia z przeszłości przeplótł radami, jak „przejechać przez życie na zielonym świetle”. „Matthew McConaughey to utalentowany aktor, niezły autor i genialny artysta życia” – piszą recenzenci.
W październiku 1996 roku Matthew McConaughey pojawił się na imprezie charytatywnej City of Hope w studiach Universala w Hollywood w stylizacji typowej dla chłopaka z Teksasu. Wychowany w miasteczku Uvalde liczącym 15 tys. mieszkańców, w pierwszych latach kariery często ubierał się jak kowboj. Na tamtą galę wybrał denimową koszulę, dżinsy i czarną marynarkę. Diabeł tkwił w szczegółach – na nagim torsie zawiesił krzyż. Fanki wzdychały do klaty Matthew, jego niesfornie kręcących się włosów i trzydniowego zarostu. Od pierwszego sukcesu – „Uczniowskiej balangi” Richarda Linklatera z 1993 roku o dorastaniu w latach 70. – uchodził za jednego z najprzystojniejszych aktorów swojego pokolenia. Trochę dłużej musiał zapracować na opinię jednego z najlepszych.
Od początku wierzył w Matthew jego tata, Jim, biznesmen i futbolista. Chociaż syn całe życie marzył, żeby zostać adwokatem, a w końcu zamiast na prawo poszedł na studia aktorskie, Jim ani przez chwilę nie wątpił, że Matthew się uda. Niestety nie dożył premiery „Uczniowskiej balangi”, która zmieniła życie McConaugheya. Niektóre życiowe mądrości ojca Matthew przekazuje teraz w książce „Greenlights”. Gwiazdor zapiski prowadził od 15. roku życia. „To notatki o sukcesach i porażkach, radościach i smutkach, rzeczach, które mnie zachwyciły i rozśmieszyły. Piszę, jak być fair, jak się dobrze bawić, jak się mniej stresować” – zapowiada książkę. „To wyznanie miłości dla życia” – podsumowuje. 50-letni amant z piękną żoną, Camilą Alves, u boku, trójką dzieci i Oscarem za „Witaj w klubie” jest przekonującym źródłem informacji o tym, jak osiągnąć szczęście.
W połowie lat 90. nie był jeszcze w Hollywood instytucją, ale zapowiadał się świetnie. Po „Uczniowskiej balandze” kolejny przełom przyszedł wraz z „Czasem zabijania” z 1996 roku. Na potęgę kręciło się wtedy ekranizacje prawniczych powieści Johna Grishama – Tom Hanks grał w „Firmie”, Susan Sarandon w „Kliencie”, Julia Roberts w „Raporcie Pelikana”. McConaugheyowi przypadła w udziale historia o rasizmie. Czarnoskóry Carl Lee (Samuel L. Jackson) zabił gwałcicieli córki. Stanął przed białą ławą przysięgłych na głębokim Południu Stanów Zjednoczonych, gdzie Ku Klux Klan ma się dobrze. Matthew gra Jake’a Brigance’a, adwokata Carla. Pomaga mu studentka prawa Ellen, którą zagrała Sandra Bullock. Żona Jake’a miała twarz Ashley Judd. Matthew najpierw zakochał się w niej, a potem w Sandrze. Parą byli przez kilka lat, do teraz się przyjaźnią, mieszkają nawet niedaleko – oboje mają posiadłości w Teksasie. Na planie związał się jeszcze z Penélope Cruz, a potem poprzysiągł, że rezygnuje z hollywoodzkich romansów, żeby „zachować profesjonalizm”. Modelce Camili jest wierny od prawie 15 lat. W tym czasie zamienił komedie romantyczne (najsłynniejsze to „Jak stracić chłopaka w 10 dni” z Kate Hudson i „Powiedz tak” z Jennifer Lopez) na poważne produkcje z pogranicza science fiction, thrillera i dramatu społecznego.
Widzki pokochały go za urodę (jeszcze w liceum ogłoszono go najprzystojniejszym chłopakiem w szkole), krytycy, może z zazdrości, docenili dopiero wtedy, gdy zaczął się dla ról oszpecać – drastycznie chudnąć albo tyć, tracić włosy, upodabniać do white trashy, czyli białych przedstawicieli klasy ludowej, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Poza ekranem Matthew nie lubi zawirowań. Przejeżdża przez życie na zielonym świetle. Satysfakcję daje mu praca z ludźmi. Lubi pomagać ludziom, więc przyjął propozycję pracy na teksańskim uniwersytecie, gdzie uczy początkujących aktorów. W przeciwieństwie do rodziców, którzy mieli burzliwy związek – wielokrotnie schodzili się i rozchodzili, McConaughey i Alves są zgodni, także dlatego, że nigdy nie przestają nad związkiem pracować. „Nie podejmujesz ryzyka, jeśli nie bierzesz udziału w walce, którą możesz przegrać” – pisze aktor w „Greenlights”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.