Znaleziono 0 artykułów
21.10.2024

Martin Scorsese: Reżyser z powołania, którego filmy zmieniły historię kina

(Fot. Pascal Le Segretain/Getty Images)

Jako nastolatek był przekonany, że zostanie księdzem, ale jego powołaniem okazało się kino. Martin Scorsese od ponad pięciu dekad kręci filmy, wobec których nikt nie pozostaje obojętny. Jak syn włoskich imigrantów wyrósł na jednego z najwybitniejszych reżyserów w historii kina?

Martin Charles Scorsese miał dziesięć lat, gdy zdecydował, że gdy dorośnie, zostanie księdzem. Chłopiec wpadł na ten pomysł podczas jednej ze mszy w St. Patrick’s Old Cathedral w Nowym Jorku, gdzie służył jako ministrant. Mały Martin lubił uroczystą ciszę panującą w chłodnym wnętrzu bazyliki. Jako dziecko przywykł do samotność. Gdy miał zaledwie kilka lat, zdiagnozowano u niego astmę, co przekreśliło jego szanse na karierę sportowca. W obawie przed atakami duszności zabroniono mu również bawić się z innymi dziećmi. Na pocieszenie starsi bracia zabierali go do pobliskiego kina w Małej Italii, dzielnicy włoskich imigrantów.

Kiedy jednak, już jako nastolatek, zaczął uczęszczać do seminarium duchownego, szybko doszedł do wniosku, że to nie to, czego szukał. – Nie byłem gotów zupełnie odciąć się od zwykłego życia. Po latach samotności pragnąłem być wśród ludzi, chłonąć ich historie – wspominał. Niedługo później sięgnął po kamerę, która okazała się wymarzonym medium do nawiązania kontaktu ze światem. Wkrótce zrozumiał, że jego prawdziwym powołaniem jest kino.

Martin Scorsese zadebiutował filmem „Kto puka do moich drzwi?” pod koniec lat 60. XX wieku

(Fot. Silver Screen Collection/Getty Images)

Filmową wrażliwość przyszłego reżysera ukształtowała twórczość brytyjskiego duetu Michaela Powella i Emerica Pressburgera. Mały Martin szczególnie upodobał sobie ich baśniowe „Opowieści Hoffmana”, które oglądał raz za razem. Jego pasję podzielał jedynie jeden chłopiec z okolicy – George A. Romero, przyszły reżyser „Nocy żywych trupów”. Wśród wczesnych inspiracji Scorsese wymieniał również włoskich neorealistów, Satyajita Raya, Ingmara Bergmana, Michelangelo Antonioniego, Federico Felliniego oraz Andrzeja Wajdę.

Przyszły reżyser studiował film w rodzinnym Nowym Jorku. Jeszcze jako student dostał swoją pierwszą pracę jako asystent operatora. W kolejnych latach pracował również jako montażysta, oświetleniowiec i chłopiec na posyłki. Gdy jednak zaoferowano mu dobrze płatną posadę w telewizji, odmówił, żeby skupić się na swoim pełnometrażowym debiucie (równolegle pracował również nad krótkometrażowym „The Big Shave”). Na realizację „Kto puka do moich drzwi?” wydał niemal wszystkie zaoszczędzone pieniądze. Film pokazano po raz pierwszy na lokalnym festiwalu w 1967 roku. W rolę główną wcielił się jego kolega ze studiów, Harvey Keitel.

Debiutancki dramat Scorsesego nie zapewnił mu może szczególnej uwagi krytyków, ale na pewno uznanie rówieśników. To właśnie w tym czasie reżyser zaprzyjaźnił się z przyszłymi kolegami po fachu – Stevenem Spielbergiem, Francisem Fordem Coppolą, Brianem De Palmą i Georgem Lucasem. Razem mieli zmienić oblicze współczesnego kina.

Robert De Niro i Martin Scorsese na planie filmu „Taksówkarz” w 1976 roku. (Fot. Columbia Pictures/Getty Images)

W kolejnych dekadach reżyser zgłębiał relacje przemocy. Owocem tego czasu są takie filmy, jak „Ulice nędzy”, „Taksówkarz” i „Wściekły byk”

Równolegle do pracy nad następnym filmem, Scorsese zatrudnił się jako asystent reżysera. Pewnego dnia na planie zjawił się John Cassavetes, który stał się bliskim przyjacielem i mentorem młodego filmowca. To on zachęcał go do robienia filmów takich, jakie chce, a nie takich, jakich się od niego oczekuje. Tak powstały „Ulice nędzy”, uznawane za pierwszy wzorowy przykład Scorsesańskiego kina. Znajdziemy tu powracające w niemal wszystkich filmach reżysera motywy – gangsterski półświatek, nieskończony cykl przemocy, toksyczna męskość, poczucie winy i odkupienie – a to wszystko na tle Nowego Jorku, w rytmie starannie dobranej muzyki i z Robertem De Niro w roli głównej.

Zupełnie innym filmem okazała się oscarowa komedia „Alicja już tu nie mieszka”. Tytuł do dziś pozostaje swego rodzaju anomalią w filmografii Scorsese, po części dlatego, że skupia się on na kobiecej bohaterce (granej przez wspaniałą Ellen Burstyn). W 1976 roku reżyser powrócił do bliskich sobie tematów w nagrodzonym Złotą Palmą w Cannes „Taksówkarzu”. Tytułowy bohater (raz jeszcze Robert De Niro), chce oczyścić Nowy Jork ze zła. Podążając za nim, poznajemy grzeszne podbrzusze amerykańskiej metropolii.

Po sukcesie tak mrocznego filmu Scorsese postanowił nakręcić... musical, o którym od zawsze marzył. Niestety „New York, New York” został przyjęty bardzo chłodno. Porażka produkcji popchnęła reżysera w depresję i uzależnienie od kokainy. Odskocznią od problemów okazał się muzyczny film dokumentalny „Ostatni walc”. Od tego czasu Scorsese nakręcił kilkanaście produkcji poświęconych wybitnym muzykom, w tym „Bez stałego adresu: Bob Dylan”, „George Harrison” i „Rolling Thunder Revue”.

Robert De Niro, Martin Scorsese, Liza Minnelli i Al Pacino w 1984 roku. (Fot. Sonia Moskowitz/IMAGES/Getty Images)

Stan zdrowia reżysera szybko się pogarszał. Z pomocą przyszedł mu De Niro. Aktor namówił go do rzucenia nałogu i nakręcenia razem „Wściekłego byka”. Scorsese włożył w biografię zniesławionego boksera całą swoją energię, przekonany, że to może być jego ostatni film. – Robert wciąż nie chce o tym słyszeć, ale naprawdę uratował mi wtedy życie – przyznawał później w wywiadach. Skąpany w czerni i bieli dramat pomógł reżyserowi wrócić na szczyt.

W latach 80. filmografia Scorsese powiększyła się o kolejne, dobrze przyjęte filmy, jak „Król komedii”, który zainspirował późniejszego „Jokera” z Joaquinem Phoenixem, surrealistyczne „Po godzinach”, oscarowy „Kolor pieniędzy” z Paulem Newmanem i kontrowersyjne „Ostatnie kuszenie Chrystusa” z Willemem Dafoe w roli Mesjasza.

„Chłopcy z ferajny”, „Wiek niewinności”, „Aviator”: Lata 90. i 2000. były dekadą eksperymentów

Ostatnią dekadę XX wieku Scorsese rozpoczął premierą jednego z najlepszych filmów w jego dorobku. „Chłopcy z ferajny”, pełna rozmachu opowieść o nowojorskim półświatku, uchodzi dziś za wzorowy przykład produkcji sygnowanej „A Martin Scorsese Film”. Tytuł zapewnił reżyserowi pierwszą statuetkę BAFTA. Mniej entuzjastycznie przyjęto jego „Przylądek strachu” i „Wiek niewinności”, który pozostaje najbardziej niedocenionym filmem w dorobku Scorsesego. Jak tłumaczył sam filmowiec: – Zawsze chciałem nakręcić romans. Jego (w większości męska) publiczność nie była zachwycona.

Francis Ford Coppola, Martin Scorsese, Steven Spielberg i George Lucas w 2007 roku. (Fot. Jeff Kravitz/FilmMagic, Inc)

Reżyser odzyskał ich sympatię z pomocą „Kasyna”, stylowego kryminału w gwiazdorskiej obsadzie, by zaraz znów zaskoczyć wszystkich kontemplatywnym dramatem „Kundun. Życie Dalaj Lamy” i psychologicznym thrillerem „Ciemna strona miasta”. W lata 2000. wkroczył z kolejną gangsterską epopeją. Choć „Gangi Nowego Jorku” nie należą do najlepszych filmów reżysera, to zapewniły mu pierwszy Złoty Glob. Nagrodami obsypano także „Aviatora”, biografię wizjonera Howarda Hughesa, która zapoczątkowała wieloletnią współpracę Scorsesego z Leonardo DiCaprio.

Z aktorem ponownie spotkał się na planie już rok poźniej. „Infiltracja” została doceniona czterema Oscarami, w tym nagrodą za najlepszą reżyserię. Statuetkę Scorsese wręczyli jego przyjaciele, Steven Spielberg, Francis Ford Coppola i George Lucas. – Jesteście pewni? Może lepiej sprawdźcie raz jeszcze kopertę – żartował reżyser. Jego kolejne nominacje kategorii reżyserskiej urosły już do rangi branżowego żartu, podobnie jak później miało stać się w przypadku DiCaprio.

Blisko sześć dekad po swoim debiucie reżyser nie zamierza przechodzić na emeryturę

Martin Scorsese i Timothée Chalamet w 2023 roku. (Fot. Jamie McCarthy/Getty Images for WSJ. Magazine Innovators Awards)

Choć niebawem Scorsese będzie świętował 82. urodziny, ani myśli na dobre odłożyć kamerę. Filmowiec wciąż chętnie eksperymentuje, raz za razem przesuwając granice ukochanego medium. Nie zawsze skutecznie, czego najlepszym przykładem są jego jedyna dotychczas animacja „Hugo i jego wynalazek” czy monumentalny „Irlandczyk” sprzed kilku lat. Nawet w najsłabszych filmach reżysera można jednak dostrzec jego popisowy styl i krytyczne oko.

Po „Czasie krwawego księżyca” Scorsese zabrał się do pracy nad serialowym spin-off’em „Gangów Nowego Jorku” oraz dwoma nowymi filmami – „A Life of Jesus” i „Roosevelt”. Reżyser planował realizację obu projektów od ponad trzech dekad. Mimo swojej niechęci do platform streamingowych, filmowiec podpisał intratny kontrakt z Apple Studios, w ramach którego zobowiązał się do realizacji kilku nowych projektów, w tym muzycznej biografii zespołu Grateful Dead oraz adaptacji powieści Davida Granna „The Wager: A Tale of Shipwreck, Mutiny and Murder”.

Scorsese od dekad angażuje się również we wsparcie młodych filmowców z całego świata, a także archiwizację i restorację pozahollywoodzkich produkcji. Za pośrednictwem takich fundacji i projektów, jak The Film Foundation, World Cinema Project i African Film Heritage Project reżyser zachęca do traktowania kina, nawet amatorskiego, jako dzieł ważnych zarówno kulturowo, jak i społecznie.

@francescascorsese We’re movie lovers… #fyp #dadsoftiktok #martinscorsese #movielovers ♬ original sound - Francesca

Choć filmowiec pozostaje surowym krytykiem mediów społecznościowych (a także produkcji z uniwersum Marvela), jest stałym bywalcem wiralowych TikToków swojej córki, Franceski. Jego gościnne występy udowadniają, że Scorsese trzyma rękę na pulsie. Nadal z fascynacją przygląda się medium, które bezustannie zmienia się na jego oczach, zacierając granice między tradycyjnym rozumieniem filmu a jego współczesnymi iteracjami. Mimo upływu lat Scorsese wciąż chce być blisko życia, spragniony tych wszystkich historii, których tak brakowało mu jako małemu chłopcu.

Julia Właszczuk
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Martin Scorsese: Reżyser z powołania, którego filmy zmieniły historię kina
Proszę czekać..
Zamknij