Jego ostatnia kampania dla włoskiego domu mody Gucci wywołała niemal tyle samo szumu, co kontrowersyjne kampanie marki realizowane za czasów przewodnictwa Toma Forda. Ignasi Monreal to hiszpański artysta, który maluje cyfrowe obrazy i marzy o współpracy z Pedro Almodóvarem.
Urodził się w Barcelonie. Wprawdzie nie skończył studiów na Akademii Sztuk Pięknych, ale w rodzinnym mieście zgłębiał techniki ilustracji oraz tworzenia komiksów. Sztuką interesował się od zawsze. – Już jako dziecko dużo czasu spędzałem, przyglądając się sztuce starożytnych Greków i Rzymian – mówi Ignasi Monreal w rozmowie z Vogue.pl. – Bardziej interesowały mnie mity niż klasyczne powieści. Pochłaniał kursy internetowe uczące programów graficznych, doskonaląc tym swoją technikę. Sztuka cyfrowa jest mu równie bliska, co malarstwo klasyczne. – Obie dziedziny są dla mnie niezwykle interesujące – przyznaje Ignasi. – Obecnie bardzo pochłania mnie sztuka cyfrowa, ale nie mogę się już doczekać przyszłych projektów, w których będę mógł malować w tradycyjny sposób.
Projekty, o których wspomina Monreal, nie były tak częste i oczywiste w początkach jego kariery. W 2012 roku, w wieku 22 lat, postanowił przeprowadzić się do Londynu, zwabiony niepowtarzalnym klimatem miasta. W ciągu dnia pracował jako dyrektor artystyczny dla marek Swarovski i Dunhill. Po powrocie do domu, często aż do świtu, siedział nad własnymi projektami.
Ulubieniec Gucci
Monreal ma już na swoim koncie współpracę z domem mody Dior przy kampanii torebek Lady Dior, stworzył również grafiki i animacje dla J.W. Andersona, które marka wykorzystała w mediach społecznościowych. Przygotował animację dla wystawy „Volez, Voguez, Voyagez” Louis Vuitton w Nowym Jorku, miał także okazję pracować nad kilkoma projektami z piosenkarką FKA Twigs. Jednakże to z włoskim domem mody Gucci łączy go szczególna więź zawodowa.
Wszystko zaczęło się w 2015 roku, kiedy dyrektor artystyczny marki Alessandro Michele zaprosił Monreala jako jednego z 31 artystów, których znalazł na Instagramie, do projektu #GucciGram. Artyści mieli stworzyć reinterpretacje klasycznych wzorów marki. Obowiązywała zasada braku zasad, dlatego Monreal w ramach projektu przygotował kilka animacji, prezentujących kobiety w ubraniach Gucci m.in. jako… prezenterki pogody.
Surrealistyczne i nasycone kolorami propozycje Hiszpana idealnie współgrały z eklektyczną wizją Alessandro. Nic więc dziwnego, że marka postanowiła kontynuować współpracę z młodym artystą. Prace Ignasiego pojawiły się na t-shirtach i swetrach z kolekcji Cruise 2018. Kampania świąteczna z grudnia 2017 roku była pierwszym dużym przedsięwzięciem, zleconym Monrealowi przez włoski dom mody.
Ignasi stworzył serię 120 cyfrowych obrazów, w które wkomponował akcesoria i ubrania marki. Artysta po raz kolejny sięgnął do antyku, a myślą przewodnią całości uczynił mit o Ikarze. Prace zebrano w książce, w której dzieła Monreala – oprócz starożytnych mitów – czerpały z elementów średniowiecza, renesansu i hiszpańskiej kultury wizualnej. Wielka waga, na której jedno piórko waży więcej niż dwie torebki Gucci, różowe mokasyny marki i Koń Trojański w tle, a może pegaz na miejscu parkingowym zarezerwowanym dla Gucci? Wyobraźnia młodego artysty wydaje się nie mieć granic.
Surrealistyczna utopia
Prawdziwie światowy rozgłos przyniosła Monrealowi kampania Gucci na sezon wiosna-lato 2018. Alessandro Michele po raz kolejny zaskoczył nie tylko fanów domu mody, ale także ludzi z branży, decydując się na coś oryginalnego. Postanowił zrezygnować z tradycyjnych zdjęć i zastąpić je cyfrowymi obrazami namalowanymi przez Ignasiego. – Alessandro to prawdziwy wizjoner, który nie boi się ryzyka – komentuje Monreal. – Pomysł, żeby stworzyć kampanię w pełni cyfrową był czymś zupełnie nieszablonowym. Ta kampania wyróżnia się na tle innych, bo żadna marka nie zdecydowała się na taki krok. Artysta nie ukrywa, że współpraca z projektantem była inspirującym doświadczeniem: – Uwielbiam to, w jaki sposób Alessandro miksuje i zestawia ze sobą nieoczywiste rzeczy. To, co powstaje w ten sposób, jest niesamowite i jedyne w swoim rodzaju.
Hiszpan po raz kolejny przeniósł nas w kolorowy i magiczny świat, który istnieje na pograniczu mitologii, wpływów renesansowych, średniowiecznych, a także japońskich animacji. To swoisty hołd złożony twórcom obrazów, których artysta podziwia. Wśród dzieł, do których się odniósł, trzeba wymienić: „Portret małżonków Arnolfinich” Jana van Eycka z 1434 roku, „Ofelia” Johna Everetta Millais z 1852 roku oraz „Ogród rozkoszy ziemskich” Hieronima Boscha, datowany na 1480-1490 rok.
Monreal wspomina, że największym wyzwaniem przy pracy nad kampanią był krótki czas, w którym musiał wykonać 60 obrazów: – Czas pracy nad obrazem zależy od tego, jak bardzo był skomplikowany. Trwało to zwykle 3-4 dni. Projekty Gucci to zwykle ogromna ilość detali, skomplikowane wzory, zdobienia i tekstury, które muszą być idealnie odwzorowane nawet w cyfrowym obrazie. W kampanii wiosna-lato 2018 możemy podziwiać syreny w sukienkach marki, przyklejone do swoich smartfonów, kobiety w chmurach, łowiące samoloty w kreacjach z logo domu mody, czy też tytułową Ofelię w liliowym stawie, w żółtych cekinach. Każdy szczegół w obrazach Monreala jest dopracowany do perfekcji.
Mimo współpracy z największymi domami mody Monreal twierdzi, że tak naprawdę nigdy nie zakochał się w ilustracji mody: – Nie czuję także, żebym się tym zajmował. Tworzę pewne pomysły, które akurat współgrają z wizją projektanta danej marki. Moda sama w sobie potrafi być bardzo interesująca. To idealne miejsce do realizacji nieszablonowych pomysłów. Ponadto, w tej branży pracują fantastyczni i kreatywni ludzie, którzy sprawiają, że warto to robić.
Artysta ceni sobie swobodę twórczą, jednocześnie traktując wskazówki otrzymywane od klientów jako dodatkowe źródło inspiracji, które zawsze wnosi coś interesującego do projektu. Nie ma określonego rytuału, który przygotowuje go do tworzenia obrazów. Po prostu nieustannie przygląda się rzeczom wokół siebie, odwiedza galerie i muzea, wertuje książki, ogląda fotografie, dużo czasu spędza w sieci. – Pulpit mojego komputera to jeden wielki bałagan – twierdzi. Na Instagramie ma ponad 124 tys. obserwujących i – mimo że nie może zdradzić, nad czym teraz pracuje – zapewnia, że wkrótce będzie próbował zupełnie nowych rzeczy. Wierzymy mu, bo taki już jest – lubi zaskakiwać.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.