Wystawa „In America: An Anthology of Fashion” w nowojorskim Met oddaje należyte miejsce krawcom i projektantom, którzy zostali pominięci w historii amerykańskiej mody ze względu na rasę, pochodzenie albo płeć.
Na wejściu zwiedzających wita wełniany płaszcz prezydenta Jerzego Waszyngtona z dnia zaprzysiężenia. Tuż za nim w gablotach umieszczono płaszcz Abrahama Lincolna, w którym został zamordowany, oraz drugi, będący niegdyś uniformem zniewolonego mężczyzny. Oba wykonane przez markę Brooks Brothers, która ubierała 40 prezydentów Stanów Zjednoczonych, produkując jednocześnie odzież dla kobiet i mężczyzn w niewoli. Eksponaty pokazują, jak zróżnicowana jest historia amerykańskiej tożsamości, a w konsekwencji także historia amerykańskiej mody.
Dziedzictwo Ameryki
Otwarta w ubiegłym roku pierwsza część „In America: A Lexicon of Fashion” to encyklopedia pojęć z amerykańskiej mody. Druga część wystawy – „In America: An Anthology of Fashion” – jest wielowątkową opowieścią o ubraniach. Pokazuje amerykańską modę XIX i XX w. w kontekście politycznym, kulturowym i historycznym. Także dosłownie, bo miejscem wystawy jest American Wing i jego 13 pokoi z epoki obrazujących życie w Stanach Zjednoczonych na przestrzeni lat.
Dziewiątka wspaniałych
Do współpracy przy wystawie „In America: An Anthology of Fashion” kuratorzy z Costume Institute i American Wing zaprosili dziewiątkę znakomitych amerykańskich reżyserów i reżyserek. Chloé Zhao, Tom Ford, Radha Blank, Janicza Bravo, Sofia Coppola, Regina King, Julie Dash, Martin Scorsese i Autumn de Wilde zaaranżowali jeden z pokojów zgodnie z własną estetyką. Jak przyznał Scorsese, praca z manekinami była trudniejsza niż z aktorami. Jak pokazać ruch i dynamikę relacji bez żadnej żywej postaci? Manekiny musiały zostać więc tak ustawione, by sprawiały wrażenie, jakby za moment miały się poruszyć. Oprócz nich, oraz ponad setki damskich i męskich strojów, a także wnętrz z epoki, wykorzystano rozmaite rekwizyty, grę świateł, efekty dźwiękowe i filmowe oraz ruch (np. powiew wiatru generowany przez maszyny). Większość pokoi sprawia wrażenie intymnych – ich subtelna narracja powoduje, że przyglądamy się z bliska życiu. Wszystko to ożywiło muzealną przestrzeń i pozwoliło stworzyć opowieść nie tylko o modzie, lecz także designie, zwyczajach, ludziach.
Nieopowiedziane historie
Tym razem zamiast dosłownych odwołań do amerykańskich marek, jak w przypadku pierwszej części, pokazano historię twórców, którzy długo pozostawali anonimowi. Regina King przedstawiła historię Fannie Criss Payne, czarnoskórej modystki z XIX-wiecznej Wirginii, która odnosiła sukcesy w czasach, kiedy biali próbowali odebrać prawa czarnym przedsiębiorcom. Reżyserka Julie Dash wzięła na warsztat historię czarnoskórej projektantki Ann Loewe, która specjalizowała się w kreacjach dla debiutantek oraz sukniach ślubnych. Tylko wtajemniczeni spośród grona jej zamożnych nowojorskich klientów wiedzieli, kim była, stąd w pokoju zawoalowane postacie upinające kreacje. W drugim pomieszczeniu przygotowanym przez Dash reżyserka połączyła modę Ety Hentz, amerykańskiej projektantki węgierskiego pochodzenia, z filmowym i teatralnym wizerunkiem Heleny Trojańskiej z amerykańskiej kultury lat 50. XX w. Z kolei Radha Blank wykorzystując modę Marii Hollander, jednej z pierwszych projektantek zaangażowanych w walkę o prawa kobiet, złożyła hołd czarnoskórym kobietom, które miały wpływ na kształt amerykańskiej mody, ale nie zostały w jej historii uwzględnione.
Autumn de Wilde odwzorowała scenę z życia w Baltimore, gdzie w XIX w. popularne były kreacje w stylu francuskim. W drugim pokoju pokazała za to wpływ brytyjskiego stylu na amerykańską estetykę. Wykreowane przez de Wilde postacie są eleganckie i pełne gracji, ale jednocześnie przedstawione zostały z przymrużeniem oka – lubią plotki i dramaty, piją za dużo alkoholu, mają wybuchowe charaktery i skomplikowane relacje.
Sofia Coppola postawiła sobie za zadanie ożywić muzeum, dlatego do współpracy zaprosiła rzeźbiarkę Rachel Feinstein i malarza Johna Currina. Razem wykreowali „ludzkie” twarze fikcyjnych postaci, które następnie umieszczono w dwóch salach z pozłacanego wieku. Obie podkreślają moment zaistnienia Nowego Jorku na światowej mapie mody.
Najbardziej efektowny jest pokój Toma Forda. To owalna, lustrzana galeria z panoramicznym widokiem Wersalu autorstwa Johna Vanderlyna z początku XIX w. Obraz posłużył za idealne tło do odwzorowania Bitwy o Wersal, historycznego wydarzenia z 1973 r., które miało miejsce dokładnie w tym pałacu. Nie była to jednak akcja militarna, a spektakularny pojedynek na modę amerykańskich i francuskich projektantów.
Ford zinterpretował to wydarzenie, tworząc autentyczny obraz starcia z użyciem manekinów do sztuk walki. Doskonale wykreowana iluzja ruchu sprawia, że na naszych oczach każda ze srebrnych postaci uczestniczy w pojedynku szermierskim. Andrew Bolton w rozmowie z „Vogiem” przyznał, że realizacja pomysłu Forda nie była łatwa, bo manekiny miały latać w powietrzu, jednocześnie pełniąc funkcję obiektów muzealnych.
Przeciwieństwem wizji Forda jest Shaker Retiring Room z lat 30. XIX w., który na warsztat wzięła Chloé Zhao. Nie ma tu ani jednego krzykliwego elementu, nawet manekiny wtapiają się w otoczenie. Minimalizm przejawia się także w wybranych strojach Claire McCardell, które cechuje prostota i użyteczność. Ta wyciszająca estetyka podyktowana jest tradycją protestanckiej grupy religijnej Shakerystów, od których wzięła się nazwa pokoju. Wypowiedzi ich liderki Zhao wykorzystała jako poszeptujące tło dźwiękowe. Wystawę zamyka niezwykły salon zaprojektowany przez Franka Lloyda Wrighta, ożywiony przez Martina Scorsese. Reżyser urządził w nim przyjęcie koktajlowe jak z filmu noir, z tym że rolę główną odgrywają tutaj zjawiskowe kreacje Charlesa Jamesa.
Uniwersalny język mody
Na konferencji prasowej otwierającej wystawę gościem honorowym była pierwsza dama Stanów Zjednoczonych dr Jill Biden. W przemówieniu podkreśliła rolę mody jako uniwersalnego języka. Biden wielokrotnie używała ubrań, by manifestować swoje poglądy, choćby w sukni z balu inauguracyjnego. Projekt Gabrieli Hearst wyszyto kwiatami symbolizującymi stany i terytoria należące do Stanów Zjednoczonych. Komunikat był prosty – jesteśmy jednym narodem.
W Met pierwsza dama przywołała natomiast sukienkę, którą miała na sobie w czasie State of the Union. Na mankiecie ciemnoniebieskiej kreacji wyhaftowano słonecznik, symbol Ukrainy. – Siedząc obok ambasadorki Ukrainy, wiedziałam, że w ten sposób wysyłam w świat wiadomość, nie wypowiadając ani słowa – powiedziała Biden.
To właśnie pokazuje wystawa w Met – jak wielką siłę opowiadania historii ma moda.
Wystawa „In America: An Anthology of Fashion” w The Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku potrwa do 5 września 2022 r.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.