Inga Sosna: Kto stoi za marką Lofju
Nie mogłabym przychodzić do pracy tylko po to, żeby wykonać plan – mówi założycielka powstałej 10 lat temu marki. Dziś Lofju obejmuje linię sukienek wieczorowych by Inga Sosna, wielofunkcyjny Casual i kolekcję ślubną. Mocną stroną projektantki jest szycie na miarę dla wiernych klientek, które do atelier przy Koszykowej zaglądają po inspirację i radę.
Kiedy zaczęłaś interesować się modą?
Gdy miałam 5 lat, rysowałam księżniczki w sukienkach, im bardziej fantazyjnych, tym lepiej. Szyłam też ubranka dla lalek. Moja mama jest krawcową. Nie chciała, żebym poszła w jej ślady. Pracowała bardzo ciężko, całymi dniami. Wieczorami pomagałam jej doszywać guziki do ubrań. Za to babcia nauczyła mnie robić na szydełku i drutach.
Zanim założyłaś własną markę, pracowałaś jako modelka?
Nie tylko! Wyprowadziłam się z domu rodzinnego na Litwie w wieku 18 lat. W Polsce zamieszkałam na stałe rok później. Warszawa była wtedy świetnym rynkiem dla modelek. Pozowałam, m.in. dla magazynów „Twój Styl” i „Cosmopolitan”. Chciałam się przebić dalej, ale klasyczna uroda nie była wtedy na czasie. Pracowałam więc głównie w reklamach. Ponad pół roku mieszkałam w Paryżu. Po powrocie do Warszawy pracowałam ekspedientka w butiku Redford & Grant przy placu Piłsudskiego. Dużo mi to dało. Szef uczył mnie podejścia do klienta. Nigdy nie oceniam ludzi po wyglądzie, każdego traktuję na równi. Potem rok spędziłam w agencji modelek jako bookerka: robiłam polaroidy dziewczynom, załatwiałam im zlecenia, opiekowałam się nimi. Wtedy też poznałam mojego męża.
Potem pochłonęło cię życie rodzinne?
Tak, wyszłam za mąż i urodziłam dwóch synów. Dziesięć lat temu, gdy starszy skończył sześć lat, a młodszy trzy, znów miałam więcej czasu dla siebie. Postanowiłam założyć firmę. Przez rok prowadziłam ją zupełnie sama, potem doszła Dominika, moja wspólniczka, z którą do dziś pracuję i się przyjaźnię.
Od czego zaczęłaś?
Od wieczorowych i wyjściowych ubranek dla dzieci. Bałam się tworzyć rzeczy dla kobiet. Jako klientka polskich projektantów – Macieja Zienia czy Gosi Baczyńskiej – nie marzyłam nawet, żeby im dorównać. Miałam wizję, ale brakowało mi doświadczenia.
Skąd wzięła się nazwa Lofju?
Starszy syn, Karol, stworzył nasze pierwsze logo, pisząc z błędem na karteczce „Lofju”. Teraz Lofju oznacza dla mnie miłość do siebie – ubranie, które sprawia, że pięknie wyglądamy.
Z czasem mamy, które ubierały u mnie dzieci, pytały, czy został mi materiał na sukienkę dla nich. Zaczęłam szyć proste sukienki wieczorowe. Zastanawiałam się, jak się wyróżnić. Wtedy spotkałam Karolinę, która do dziś odpowiada za nasz dział rękodzieła i własnoręcznie wyszywa i haftuje dla Lofju. Gdy zaczęła zdobić moje kreacje, stały się jeszcze bardziej wyjątkowe.
Masz szczęście do ludzi?
Zdecydowanie! Mam świetne krawcowe i konstruktorkę, dobrze dogaduję się z moją wspólniczką, a od kilku miesięcy pracuję z menedżerką Agnieszką Purzycką. Wszystkie jesteśmy zodiakalnymi Rakami. Czasem ponoszą nas emocje, ale nie tracimy zdrowego rozsądku.
Ważny jest podział kompetencji – Dominika planuje, zajmuje się administracją, sprawami urzędowymi. Nie jest tak mocno wkręcona w modę jak ja. Agnieszka popchnęła Lofju do przodu.
Jakie zmiany wprowadziłaś w marce w ostatnich miesiącach?
W czasie pandemii zapotrzebowanie na sukienki wieczorowe zmalało. Ale nie chciałam szyć dresów (ubrania sportowe – bluzy, spodnie i T-shirty z zabawnymi nadrukami powstają pod odrębną marką Future Face). Siłą Lofju jest szycie na miarę. Oczywiście w dużej mierze kreacji na wyjście, ale mam też sporo klientek, które zaopatrują się w garderobę do pracy.
Od niedawna stroje wieczorowe powstają pod linią by Inga Sosna, mamy też kolekcję ślubną, i nowość: Casual, który nie ma być konkurencją dla Zary. Wyróżniamy się doskonałą jakością, a przede wszystkim wielofunkcyjnością.
Jak to działa? Proponuję kilka rozwiązań w jednej cenie. Minispódniczkę All You Need is Lof (w czerni, czerwieni i indygo) można nosić wysoko z wiązaniem, niżej albo jako bluzkę. Wszystko dzięki jednej szlufce. Szyję ją w jednym rozmiarze, który dopasowuje się do każdej kobiety. Podobnie jest z dwustronnym stanikiem one lof albo spodenkami plażowymi one lof albo body z wieczorowej kolekcji. Można je spakować do wakacyjnej walizki i nosić samo, na noc, do spodni, pod marynarkę. Przemyślana konstrukcja pozwala na stworzenie kilku wcieleń jednego ubrania. Z każdej sukienki wieczorowej też można zrobić dwie części. Choć rzecz wygląda jak sukienka, tak naprawdę kreację tworzą bluzka i spódnica.
Co wyróżnia Lofju?
Nie robię rzeczy jednosezonowych. Wszystkie moje projekty przetrwają wiele lat. Myślę o przyszłości każdej sukienki. Wiem, że nie będzie passé za 10 lat, bo jest podszyta klasyką.
Jakie są twoje klientki?
Te, które przychodzą szyć na miarę, kochają modę. Polki wiedzą, jak chcą wyglądać. Lubią mieć sukienkę, która zwraca uwagę. Gdy ktoś zapyta, co to za marka, mogą z dumą odpowiedzieć: to polska projektantka.
Czasami szyję dla córek moich klientek – osiemnastolatek na studniówkę. One jeszcze nie wiedzą, czego chcą. Wtedy podsuwam im pomysły. Pytam, czego na pewno nie chcą albo jaki kolor podoba im się najbardziej.
Spełniasz się nie tylko jako projektantka, ale i doradczyni klientek?
Tak, doradzam klientkom w kwestii wizerunku. Często przynoszą własne dodatki, prosząc o radę, co do czego pasuje. Prowadzę też wszystkie media społecznościowe Lofju: robię zdjęcia, kręcę filmiki, stylizuję.
A udało ci się przekazać synom wzorce estetyczne?
Tak, obaj przywiązują wagę do tego, co noszą i mają swój indywidualny styl. Starszy syn jest uzdolniony artystycznie. a w wolnej chwili hobbystycznie składa klawiatury. Interesuje się też fotografią.
Kim dla ciebie jest kobieta sukcesu?
To kobieta spełniona. Dla mnie jako typowego Raka najważniejsza jest rodzina. Równowagę daje mi praca z pasją. Nie mogłabym przychodzić do pracy tylko po to, żeby wykonać plan. A na pewno nie na 12 godzin, a tyle ostatnio poświęcam Lofju. Potrzebuję też samodzielności. Podoba mi się prowadzenie własnego biznesu. Czasami jest mi ciężko, ale czując wsparcie najbliższych, mogę dużo łatwiej pokonywać przeciwności losu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.