Kolejny rozdział „Inside CHANEL”, serii filmów o twórczości Coco, odsłania przed nami pasję projektantki do literatury.
Stanowcza, niekiedy złośliwa, zawsze trafiająca w punkt. Coco Chanel zbudowała imperium, wyzwoliła kobiety z krępujących gorsetów, tweedowe żakiety uzupełniła o dodatkowe kieszenie, żebyśmy mogły nosić w nich zapalniczkę oraz papierosy. Projektantka żyła w dwóch światach.
Gdy opowiadała o przeszłości, zamiast bolesnych realiów, wybierała fikcję. Wolała alternatywną rzeczywistość, w której była dobrze urodzoną panienką, w jej żyłach płynęła krew z nutą błękitu, a ojciec biznesmen wyjechał za ocean, aby się wzbogacić. Prawda była nieco inna. Po przedwczesnej śmierci matki wraz z siostrami została umieszczona w sierocińcu w Aubazine prowadzonym przez siostry zakonne. Głowy domu – zwykłego kupca, mimo obietnic, nigdy już nie spotkała.
Gdy dorastała, uciekała w książki. – Wymyślałam swoje życie, zakładając, że wszystko, czego nie lubię, ma swoje przeciwieństwo i że kiedyś ten los się odwróci – mówiła w wywiadzie udzielonym Louise de Vilmorin, pisarce, której jako jednej z niewielu zezwoliła na spisanie swojej historii. Także nieco upiększonej. Zaczytując się, śniła o odebranej jej młodości, a książki zostały z nią do samego końca, kojąc ból samotności, co pewnego dnia wyznała przyjacielowi i autorowi, Paulowi Morandowi. Mówiła, że to powieści, utwory wielkich filozofów i poetów ukształtowały jej temperament, poszerzyły horyzonty oraz stały się inspiracją (zresztą lektury przenoszące jej wyobraźnię w najodleglejsze części globu odcisnęły wyraziste piętno na jej twórczości).
Kochała artystów słowa – oni odważyli się na nowo wynaleźć język, ona na nowo wykreowała modę. Wokół siebie stworzyła hermetyczną społeczność artystów, wśród których znaleźli się m.in. Colette, Paul Morand, Jean Cocteau, Max Jacob oraz Paul Eluard. Kolejną warstwę murów obronnych wzniosła w mieszkaniu i biurze przy rue Cambon 31. Sztuki teatralne, eseje oraz książki pokrywały wszystkie półki regałów w monumentalnym salonie zapewniając poczucie bezpieczeństwa i ciszę. Oprawiła je w okładki ze skóry, dzięki czemu zdobiły salon jak najznamienitsze dzieła sztuki.
„Czarny łabędź”, bo tak mówił o niej Cocteau, odmówiła jednak napisania autobiografii. Decyzję spuentowała w wywiadzie z 1966 roku dla tygodnika „L’Illustré”. – Moje życie mnie nie interesuje. Poza tym nie jestem pisarką, a projektantką, która coś tam przeżyła. Możliwe, że te historyjki są dla niektórych interesujące. Lecz to nie czyni mnie pisarką. Po czym dodała: – Niech ludzie myślą o mnie co chcą, byle to nie było zbyt odrażające.
Mimo to, ciężko nie przyznać, że jej życie przypominało burzliwą powieść. Po śmierci poświęcono jej ponad 150 prac i biografii tłumaczonych chyba na wszystkie języki świata, a krytyk literacki Roland Barthes umieścił ją obok wielkich autorów maksym, takich jak La Rochefoucauld. Bo jeśli nie pisała, to mówiła dosadnie. Zatem pamiętajmy: „Żyjemy zgodnie z legendą, która o nas krąży – zawsze jest za duża i za mała jednocześnie”.
Krótkie wideo pochodzi z serii „Inside CHANEL” o dziedzictwie słynnego domu mody i jego założycielki. W poprzednich odcinkach można zobaczyć także historię Gabrielle i tańca, sztuki oraz kina. Teraz czas na literaturę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.