Portugalka ma pełne prawo do tego, by nazywać się kreatywną konsultantką. Zanim urzekła świat mody swoim minimalistycznym stylem, inspirowała internautów autorską selekcją zdjęć na blogu Fashion Gone Rouge. Robi to zresztą do dziś, bo niewinne hobby stało się jej pracą.
Fashion Gone Rouge, blog założony przez Portugalkę Déborę Rosę, stanowi kopalnię inspiracji: archiwalnych sesji zdjęciowych, lookbooków najlepszych kolekcji ostatnich sezonów, ale także tych z początków lat 90., wnętrz, fotografii budynków i najlepiej ubranych kobiet z branży mody. Cyfrowy moodboard, od którego naprawdę można się uzależnić, stał się dla Débory przepustką do kariery. I pozwolił jej zaprezentować światu swój styl: minimalistyczny, ponadczasowy, balansujący na granicy androgeniczności i seksapilu. – Założyłam Fashion Gone Rouge, bo miałam obsesję na punkcie sióstr Olsen, a Tumblr był wtedy najlepszym miejscem do tego, by znaleźć ich najciekawsze zdjęcia – mówi Débora w rozmowie z Vogue.pl. – Powoli zaczynał się rozkręcać także szał na modę uliczną. Wszystko, co wpadło mi w oko, zapisywałam na komputerze. W końcu postanowiłam wystartować z blogiem, który byłby czymś na kształt mojego internetowego moodboardu. Czułam, że brakuje w sieci portali, które łączyłyby modę, sztukę i wnętrza. Nigdy nie myślałam jednak, że zdobędzie on taką popularność. Był to projekt, który stworzyłam dla siebie.
Dwa przeciwstawne światy
Mimo że modą i sztuką interesowała się od małego (głównie dzięki mamie, która ma podobne pasje), nie wiązała z nią swojej zawodowej przyszłości. W liceum postanowiła, że chce studiować nauki medyczne. Skończyło się na dietetyce. Gdy na uczelni pochłaniała kolejne podręczniki do przedmiotów ścisłych, w domu czytała o historii największych domów mody, biografiach ulubionych projektantów i najważniejszych zjawiskach w branży. Codziennie aktualizowała także autorską stronę. Dwa przeciwstawne światy Rosy się nie wykluczały. Portugalka z jednej strony zdobywała solidne wykształcenie (z wiedzy zdobytej na studiach korzysta do dziś), z drugiej – coraz konsekwentniej podążała za największą pasją.
Gdy pytam, czy Portugalia, z której pochodzi (obecnie mieszka na Maderze), jest miejscem, które może pobudzać kreatywnie młodą, zainteresowaną modą osobę, odpowiada przecząco. – Przynajmniej na mnie tak nie działała. Ale to, że pochodzę z małego miasta, uczyniło mnie znacznie bardziej ciekawą innych miejsc. Sprawiło, że myślę nieszablonowo i mam odwagę marzyć. A to z kolei bardzo pobudza kreatywność. Tej ostatniej nie można Déborze odmówić. Portugalka ma świetne oko do detali. Odpowiada za kompozycje większości zdjęć, które publikuje na autorskim profilu na Instagramie. Potrafi w oryginalny sposób pokazać nawet najbardziej zwyczajny przedmiot. Jej nastrojowa estetyka doczekała się już sporego grona naśladowców. – Cóż mogę powiedzieć… To chyba konsekwencje funkcjonowania w mediach społecznościowych – mówi. – Nikt nie lubi być kopiowany. Mam jednak pewność, że to, co stworzyłam, jest wyjątkowe. Tego nikt nie może mi odebrać.
Trendsetterka, która nie uznaje trendów
Mimo ogromnego sukcesu bycie influencerką nie jest dla Rosy pracą na pełen etat. Zamiast bywać na branżowych imprezach i tygodniach mody, woli poszerzać swoje archiwa. Przydają się do projektów, które jako konsultantka realizuje z różnymi markami. – Z reguły klienci proszą mnie o wyszukanie konkretnej estetyki albo nawet przedmiotu, które mogłyby posłużyć za inspirację do kolekcji – mówi. Rosa nie myśli o żadnej innej ścieżce zawodowej. – Na razie płynę z prądem – śmieje się. – Chcę osiągnąć coś wielkiego i bardzo mnie to pragnienie mobilizuje.
W rozmowie z Déborą o modzie nie pojawia się słowo „trend”. Tych Rosa nie uznaje. Wystarczy przeanalizować jej garderobę, by się o tym przekonać. Kupuje mądrze i świadomie (bardzo pomagają jej w tym moodboardy). Nie lubi mieć w szafie za dużo rzeczy. A zamiast nieprzemyślanych zakupów woli inwestować w bazowe elementy i wyjątkowe projekty – na jej jesiennej liście życzeń są torebka od Bottegi Venety, skórzana marynarka i spodnie oraz kaszmirowy sweter. – W modzie szukam pasji, autentyczności, ucieczki – mówi. – To świat, w którym naprawdę czuję, że żyję. Mogę w pełni być sobą. Chcę, żeby inni też to poczuli. I żeby postrzegali modę nie tylko jako formę sztuki, ale przede wszystkim jako katalizator ludzkich emocji.
Rosa często stawia się w pozycji swoich obserwatorów. Regularnie odpowiada na ich pytania, doradza w kwestiach zakupów i stylu, podpowiada, jak się przebić w świecie mody. – W ten sposób dzielę się swoją miłością do mody – mówi. Jest doskonałym przykładem na to, że oryginalność i zaangażowanie popłacają. – Wychodzę z założenia, że mogę osiągnąć wszystko – wyznaje. – Jeśli czegoś naprawdę chcesz, pracuj na to. A wszystkie odmowy, jakie napotkasz na swojej drodze, mogą się okazać najlepszym paliwem dla twojej kreatywności.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.