Czy flirtowanie przez wiadomości prywatne na Instagramie zastąpi Bumble i Tindera?
Wypaleni aplikacjami randkowymi szukamy dla nich alternatywy. Obok speed datingu rozkwit przeżywa wysyłanie wiadomości prywatnych na Instagramie, zwłaszcza wśród pokolenia Z, które w ten sposób chętnie łączy się w pary. Jak flirtować w mediach społecznościowych? Czy znalezienie miłości przez DMs jest możliwe?
Nie mam nic do ukrycia, więc połączyłam swoje profile na Bumble i Tinderze z Instagramem już dawno temu. Zresztą z osobami, z którymi mam matche, zazwyczaj szybko przechodzę na bardziej przyjazne komunikatory na moich ulubionych platformach. Poza tym sama lubię zajrzeć na czyjś profil w mediach społecznościowych przed przesunięciem w aplikacji randkowej w prawo lub w lewo. Dzięki temu zwykle można dowiedzieć się nieco więcej o osobie, jej poglądach, sposobach spędzania wolnego czasu, zainteresowaniach czy znajomych, a przy tym zobaczyć bardziej aktualne zdjęcia. Można w ten sposób również odkryć, że ktoś jest w związku czy ma dzieci, choć się do tego nie przyznaje. Przede wszystkim jednak można spróbować napisać do tej osoby, omijając jej ustawienia wieku czy odległości w apce i nieprzyjazne algorytmy. Zdarzyło mi się tak zrobić kilka razy – napisałam do osób, które mi się podobały, a z którymi nie miałam matcha. Jak to zrobić? Nienachalnie i z klasą. Skąd wiem? Nauczona wiadomościami, które wysyłają do mnie faceci. Na szczęście można zostawić je w „czyśćcu”, czyli w folderze „Inne” czy „Prośby”, nie pozostawiając śladu po tym, że się taką wiadomość odebrało.
Co oznacza „wśliznięcie się do DMów” i dlaczego to robimy?
„Sliding into DMs” nie jest niczym nowym, ale w ostatnim czasie przybrało na sile jako alternatywa dla aplikacji randkowych. Zwłaszcza generacja Z randkuje online w ten sposób, kasując apki czy w ogóle ich nie zakładając. Po prostu wyszukują na Instagramie czy TikToku interesujące osoby lub też przypadkiem na nie wpadają, zaczynają je obserwować, lajkują ich stories czy posty, a w końcu – prędzej lub później – decydują się napisać bezpośrednio (czyli wysłać DM – direct message).
Zwrot „sliding into DMs” – który w wolnym tłumaczeniu oznacza wśliźnięcie się do czyichś wiadomości, napisanie bezpośredniej wiadomości – jak i samo zjawisko wiążą się z rozwojem Instagrama i Twittera, na których nie od razu była opcja pisania wiadomości, co pewnie nie wszyscy pamiętają. Kiedy jednak można już było pisać DM-y, wśliźnięcie się w nie szybko zaczęło odnosić się do flirtowania online, zaczepiania w ten sposób osoby, która nam się podoba. Może to być ktoś poznany w wirtualnym, jak i w realnym świecie. Kto z nas nie przeżył takiej sytuacji, że na żywo nie miał odwagi, by porozmawiać dłużej, zacząć podrywać kogoś, do kogo jego serce zabiło mocniej, np. na imprezie lub w pracy? Szybki przegląd Instagrama, znalezienie konta tej osoby, sprawdzenie, czy jest wolna, czy na pewno jest w naszym typie, pozwala zebrać się w sobie i napisać wiadomość. Najlepiej badając najpierw grunt, czy ktoś w ogóle jest zainteresowany jakimkolwiek pogłębianiem znajomości z nami. Zrobienie pierwszego kroku w postaci propozycji spaceru czy kawy wielu z nas wydaje się łatwiejsze online. Także odrzucenie w świecie wirtualnym zdaje się mniej boleć. A jeśli dobrze pójdzie, to zanim dojdzie do kawy, może uda się poflirtować online, uprawiać sexting, wysłać jakieś zdjęcie rozpalające wyobraźnię czy zmysłową wiadomość głosową.
Zetki wolą randkować online na Instagramie
Według badania firmy badawczej YPulse z lutego 2023 roku, dwie na pięć ankietowanych osób z pokolenia Z poznały swoich partnerów dzięki rozmowie na czacie w mediach społecznościowych. 24-letnia Klara, studentka historii sztuki z Trójmiasta, mówi mi, że nie ma ochoty na instalowanie aplikacji randkowych. Próbowała, ale to nie dla niej. – Nie przepadam za instalowaniem kolejnych narzędzi online, szybko czuję się przebodźcowana. Dźwięki w telefonie mam zwykle wyciszone. W zasadzie korzystam głównie z Instagrama – to moje źródło informacji, inspiracji, tu na czacie komunikuję się z rodziną i znajomymi. Jedna platforma społecznościowa w zupełności mi wystarczy – podkreśla Klara. Nie ukrywa jednak, że na zdjęciach przyjaciół zwraca uwagę na nieznajomych, którzy jej się podobają, i zdarza jej się flirtować na Instagramie. – Kiedy mój licealny związek się rozpadł, a z aplikacjami randkowymi było mi nie po drodze, za radą przyjaciółek zaczęłam uważniej scrollować Instagram. One zresztą często podsyłają mi profile swoich znajomych, którzy są w moim typie. Do jednego z nich napisałam. Był pod wrażeniem tego, że wyszłam z inicjatywą – śmieje się moja rozmówczyni. – Postanowiłam się tym nie zrażać, pociągnęłam rozmowę w stronę stereotypów płciowych i po wymianie wiadomości przez tydzień postanowiliśmy umówić się na sobotnie śniadanie. To była jego propozycja, ale ja już byłam bliska wyjścia z inicjatywą po raz kolejny. Spotykamy się tak od kilku tygodni, bez presji, na luzie, choć mam poczucie, że coraz bardziej zbliżamy się do siebie. Bardzo podoba mi się takie powolne randkowanie. Wydaje mi się, że daje czas i przestrzeń, że nie musimy od razu określać, czego chcemy, czego szukamy – jak w przypadku apek typu Tinder. Oczywiście wszystko pewnie zależy od indywidualnych preferencji.
22-letnia Agnieszka twierdzi, że była podrywana przez LinkedIn, czego się nie spodziewała, bo to jednak platforma sprofilowana pod kątem zawodowym, ale rozumie, że ktoś w ten sposób może szukać znajomości. Ona, podobnie jak Klara, ceni sobie zawieranie znajomości na Instagramie. Niekoniecznie tylko romantycznych. Często przełamuje swoją nieśmiałość, co jest dla niej łatwiejsze online niż w realu, i zaczyna wymianę wiadomości z obserwowanymi osobami, które są dla niej ciekawe i inspirujące. Zdarzyły jej się także wirtualne romanse. – W większości wypadków był to sexting, wymiana erotycznych wiadomości, pisanie scenariusza, który nigdy nie został zrealizowany na żywo. Były to osoby poznane zarówno na Instagramie, jak i na Bumble. Często barierą dla spotkania była dzieląca nas odległość, ale przede wszystkim to, że mi taka forma kontaktu wystarcza, co komunikuję zwykle na początku znajomości. Tak czuję się bezpieczniej. Gdy ktoś przekracza moje granice, mogę łatwo uciąć taką znajomość, zablokować tę osobę – tłumaczy Agnieszka. – Potrzebuję dość dużo czasu, by komuś zaufać i zacząć się spotykać na żywo. Randkowanie w 100% online daje mi możliwość dłuższego rozbiegu, poznania drugiej osoby w komfortowych dla mnie warunkach.
Sporo osób z pokolenia Z podkreśla, że instagramowe znajomości pozbawione są romantycznej czy seksualnej presji, że mają w sobie coś z poznawania się analogowo, rozwijają się organicznie. Oczywiście trzeba też pamiętać o tym, że to, co pokazujemy w mediach społecznościowych, to tylko kawałek naszego życia, starannie wybrany, więc nie przedstawia całej prawdy. – To miłe, kiedy znajdujesz w skrzynce odbiorczej na Instagramie wiadomość od nieznajomego, który okazuje zainteresowanie twoją osobą. Niestety ostatnio kilka razy zdarzyło się, że pisali do mnie mężczyźni będący w związkach – opowiada mi znajoma fotografka. – Choć na swoich profilach nie mają zdjęć z partnerkami, to po prześledzeniu kilku ich postów z łatwością można wyłapać tę jedną dziewczynę zostawiającą jednoznaczne komentarze, a kiedy odwiedzi się jej profil, roi się tam od wspólnych zdjęć. Więc Instagram nie jest wolny od oszustów, choć bywa też całkiem niezłym narzędziem do weryfikacji znajomości. Zawsze zastanawia mnie jednak, co takie oszukujące osoby sobie myślą. Przecież tak jak teoretycznie łatwo dziś zdradzić, tak samo łatwo można też zdradę wykryć czy poinformować o niej zdradzaną osobę – przypomina moja rozmówczyni.
Jak flirtować przez DM? Jak zacząć rozmowę na Instagramie?
Niezależnie od tego, z jakiej platformy do randkowania korzystamy, warto być szczerym, uczciwym i postawić się na miejscu osoby, do której piszemy. Nasze wiadomości świadczą też zawsze o nas. Wypada podejść do sprawy konsensualnie, nie zasypywać wiadomościami, uszanować to, że ktoś nie jest zainteresowany znajomością, nie ma ochoty na flirtowanie, nie musi odpisywać nam od razu itp. Pamiętajmy, że zwłaszcza na początkowym etapie wypada jak najklarowniej pytać o to, czy ktoś zgadza się na wymianę flirciarskich wiadomości, czy chciałby otrzymać erotyczne zdjęcie. Nie wysyłajmy takich rzeczy z zaskoczenia. To chyba najważniejsza zasada. Najtrudniejszy bywa pierwszy krok, wysłanie pierwszej wiadomości. Kto z nas nie pisał tysiąca jej wersji tylko po to, żeby ostatecznie nie wysłać do swojego instagramowego crusha niczego? Jak więc najlepiej zacząć? Oczywiście nie ma idealnego otwierającego zdania. Z jednej strony można zacząć „miękko”, nawiązać do czyjegoś postu czy stories, wspólnych zainteresowań, znajomych albo… napisać bezpośrednio, choć elegancko czy zabawnie, że ktoś nam się podoba. Druga opcja pozwala szybko zweryfikować, czy mamy jakiekolwiek szanse. Pierwsza z kolei wydaje się bezpieczniejsza, pozwala znajomości rozwijać się organicznie, a obu stronom lepiej się poznać, choć ostatecznie może okazać się, że to nie to. Na pewno jednak nie będzie to strata czasu, ale cenne doświadczenie i trening w instagramowym flircie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.