Jak zregenerować się emocjonalnie? W jaki sposób odciąć od siebie natłok myśli? Jak przełamać codzienną rutynę? Jak odpocząć naprawdę, kiedy mamy do dyspozycji ograniczony czas? Claudia Hammond, popularyzatorka nauki i wykładowczyni psychologii, w swojej książce „Sztuka odpoczynku. Jak znaleźć wytchnienie w dzisiejszych czasach”, analizuje badania naukowe, przygląda się różnym modelom życia i rozmawia z ekspertami, żeby sformułować praktyczne wnioski.
Nigdy nie mieliśmy tylu udogodnień, co dziś, a jednocześnie nigdy nie mieliśmy tak mało czasu dla siebie. Czasami powodem jest konieczność, na przykład zarabiania, czasami chęć podporządkowania się mitowi, według którego najbardziej liczy się efektywność. Owszem, działanie jest pociągające, może dawać poczucie sensu, sprawczości, spełnienia, ale jeśli zaburzymy delikatną równowagę między czasem wolnym a obowiązkami, zapłacimy wysoką cenę, w dodatku rozbitą na raty z oprocentowaniem.
Najpierw posypią się relacje z bliskimi i przyjaciółmi, później samopoczucie, jakość życia i zdrowie. Brak odpoczynku zmieni też charakter tego, co robimy, w mechaniczną powtarzalną mantrę. Zdusi kreatywność i zdolność do analitycznego myślenia, zabije pasję, uważność i pozytywne emocje. Wyzuje z energii, zasypie błędami i wypadkami, a na końcu porzuci. Mówiąc krótko, wypali.
Statystyki, dotyczące wypalenia odmienianego przez wszystkie przypadki, mogą przerażać. Wypalenie zawodowe nazywane jest w Polsce epidemią, szacuje się, że dotyczy nawet co czwartego pracownika*. Bliskie mu wypalenie rodzicielskie dotyczy w naszym kraju 8 proc. rodziców, co daje najwyższy wynik wśród 42 badanych krajów na świecie. Z kolei wypalenie uczniowskie dotyczyło aż 73 proc. uczniów w polskich szkołach***.
Dlaczego mamy więc poczucie winy, kiedy bierzemy urlop, dlaczego nie planujemy regularnych wyjazdów z bliskimi, a w weekend sprawdzamy e-maile? Może nikt nie nauczył nas dobrze odpoczywać? Claudia Hammond, popularyzatorka nauki i wykładowczyni psychologii na Boston University na wydziale w Londynie, twierdzi, że to nic innego, jak umiejętność połączona z samoświadomością. W swojej książce „Sztuka odpoczynku. Jak znaleźć wytchnienie w dzisiejszych czasach” analizuje badania naukowe, przygląda się różnym modelom życia i rozmawia z ekspertami, żeby sformułować praktyczne wnioski, które okazują się budujące. Według jej analizy dobry odpoczynek to przede wszystkim taki, na który sobie pozwalamy. Czas, który ktoś inny mógłby uznać za bezproduktywny, spędzany bez naszego poczucia winy, z troską dla ciała i umysłu, czasem w pojedynkę, żeby odciąć myśli od codziennych trosk, odrzucić kontrolę, pozwolić myślom samodzielnie błądzić, zupełnie bez celu.
Stara szkoła: Pochwała czytania
Hammond przygląda się najpopularniejszym metodom spędzania wolnego czasu i krytycznie je recenzuje. Wśród sprawdzonych i pochwalanych rozwiązań jest czytanie – bo pozwala na emocjonalny eskapizm, spędzanie czasu samemu, ale nie w poczuciu samotności, pobudza umysł, a jednocześnie nie zaburza snu. Sam gest odłożenia książki czytanej przed snem często staje się elementem rytuału, po którym ciało wycisza się i przygotowuje do zaśnięcia.
Wbrew temu, czego byliśmy uczeni jako dzieci, nie ma złego czytania. Jeśli ta czynność działa relaksująco, można czytać w wannie, przy jedzeniu, w łóżku, w podróży. Niektórzy relaksują się, czytając tę samą książkę w kółko, rozsmakowują się nią, są odprężeni świadomością, że znają zakończenie. Inni potrzebują przygody i nowości.
Czytanie na głos przez rodziców albo w parach, przez partnera bądź partnerkę, jest wyjątkowym więziotwórczym zwyczajem, a słuchanie książki w formie audiobooka, tekstu interpretowanego przez aktora, pobudza wyobraźnię.
Proste przyjemności: Wędrówki, muzyka, śnienie na jawie
Inną formą pochwalanego sposobu relaksowania się jest słuchanie muzyki. Takiej, która słuchającemu odpowiada, byle niezbyt smutnej, bo pesymistyczne nastrajanie może prowadzić do ruminacji – męczących i powracających natrętnie myśli. Muzyki najlepiej słuchać bez robienia czegokolwiek innego równocześnie, na przykład skupiając się na niej z zamkniętymi oczami. Zachowaniu takich warunków odbioru sprzyja, oczywiście, sala koncertowa.
Ale czasem warto spróbować zastąpić muzykę ciszą. Właśnie w ciszy Hammond proponuje śnić na jawie, podążać za pojawiającymi się w głowie myślami. Owszem, istnieje niebezpieczeństwo, że zaprowadzą nas w niebezpieczne rejony lęków, bolesnych wspomnień czy tęsknot, ale w ich odrzuceniu pomagają specjalne techniki, na przykład te opracowane przez niderlandzkiego profesora psychologii Ada Kerkhofa.
Autorka „Sztuki odpoczynku” zaleca też wielogodzinne spacery, które aktywizują ciało i umysł, otwierają na kontakt z przyrodą i przygodę. Samotne uwalniają przepływ myśli, a odbywane w towarzystwie zbliżają do siebie współtowarzyszy drogi. Co ważne, wędrowanie jest kulturowo pochwalane, zdejmuje więc poczucie winy związane z „pasywnym spędzaniem czasu”, „samolubnym zatracaniem się”. „Wędrowanie pozwala nam na osadzanie się we własnym ciele i w świecie bez konieczności zajmowania się nim” – pisze Rebecca Solnit w „Zewie włóczęgi”.
Kontakt z przyrodą jest nieodzownym elementem relaksu, według badań nic tak nie koi zmysłów, jak regularny krajobraz o fraktalnej strukturze. A chodzenie samo w sobie jest niedocenianym przez nas, fizjologicznym wysiłkiem, który podnosi satysfakcję i wydolność organizmu. W erze krokomierzy i aplikacji liczących kroki w sposób naturalny przychodzi do głowy pytanie, ile kroków powinniśmy przebyć dziennie. Według badań, przywołanych przez Hammond w jej książce, 10 tys. to dużo, duże korzyści odkryto po przekroczeniu progu 2,7 tys. kroków dziennie, a najwięcej pozytywnych skutków dla zdrowia przynosi według naukowców 4 tys. kroków dziennie. Kluczowa jest częstotliwość.
Guilty pleasures: Telewizja i leżenie w wannie
Efekty analiz Hammond bywają zaskakujące. Zastanawia się na przykład, czy rzeczywiście telewizja jest dla nas zła. Owszem, pozostawia nas pasywnymi, ale może właśnie tego rodzaju bierność daje ukojenie. Można przecież skupić się na plusach oglądania łatwo dostępnych filmów, seriali, programów. Dostarczają całej feerii emocji. Wchodząc w oglądaną fabułę, przeżywamy głęboko losy bohaterów, skutecznie odcinając się od własnej codzienności. W dodatku często doświadczamy tych przeżyć kolektywnie, oglądając telewizję z rodziną, bliskimi. A wspólne spędzanie czasu bez konieczności prowadzenia rozmowy czy współdziałania dla wielu jest kojące.
Pułapki, jakie wiążą się z wiarą w taki sposób spędzania czasu, to wspieranie siedzącego trybu życia albo rozregulowywanie snu, kiedy wpadamy w nocy w serialowe ciągi. Wystarczy jednak umiar i klarowne zasady, na przykład: nie więcej niż dwa odcinki serialu, nigdy kosztem wyjścia z domu, żadnego oglądania w łóżku. Jak przekonuje Hammond, większym problemem niż telewizja czy streaming jest poczucie winy, że oglądamy za dużo, które może odebrać lekkość zwykłego leniuchowania.
Podobnie jest z kąpielą, metodą odpoczynku znaną od starożytności, o czym przypomina Hammond. Dziś na nowo odkrywamy uroki spędzania czasu w wodzie, w modnych spa i aquaparkach. Autorka „Sztuki odpoczynku” snuje teorię, że to skutek coraz mniejszych łazienek, w których brakuje miejsca na wanny. A dobra kąpiel powinna być nieśpieszna i ciepła, nie gorąca (ta obciąża serce), z wykorzystaniem soli mineralnych, olejków eterycznych. Piana czy bąbelki (jak w jacuzzi) według badań nie wpływają na poziom odprężenia. Kluczowe jest za to odłożenie telefonu. Co ciekawe, Hammond nie potwierdza dobroczynnego działania zimnych kąpieli i morsowania.
Mindfulness dla tych, którzy potrzebują zasad
Autorka „Sztuki odpoczynku” twierdzi, że dla wielu osób pomocne będzie korzystanie z metody mindfulness. I choć trening uważności, jak podkreśla badaczka, nie jest niczym nowym w kulturze, a przemysł, jaki wokół niego powstał, może budzić nieufność, to wielu osobom odpowiada i służy skodyfikowana formuła – wyłączenie telefonu, rezygnacja z innych zadań, spokojny głos lektora w aplikacji (albo nauczyciela), powtarzalność, rygor i ćwiczenia oddechowe. Jak twierdzą naukowcy, ta praktyka skutecznie chroni też przed stresem, bo poszerza perspektywę oceniania własnych problemów, pozwala lekko zdystansować się. Ponadto uczy samoobserwacji, a skoro pozwala dostrzec narastające w nas samych napięcie albo zmęczenie, sprawi też, że w odpowiednim momencie będziemy chcieli odpoczywać.
W dodatku wiele ćwiczeń mindfulness jest prostych i mogą być wplecione w codzienną rutynę. Na przykład popularna technika, nazywana kwadratowym oddechem, nie wymaga niczego poza kilkoma minutami i chwilą skupienia. Specjaliści zalecają, by korzystać z niej w momentach kryzysowych, żeby opanować narastające napięcie i nie doprowadzić do ataku paniki.
* ADP badanie „People at Work 2022: A Global Workforce View”; grupa obejmowała 33 tys. pracowników z 17 krajów
** Parental Burnout Around the Globe: A 42-Country Study
*** Instytut Edukacji Pozytywnej; badania z 2019 r.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.