Psycholożka radzi, jak przygotować się do rodzicielstwa
Do rodzicielstwa nie można przygotować się w stu procentach, bo na każdym etapie rodzą się nowe wyzwania – mówi psycholożka Joanna Szulc, autorka książek i tekstów dla rodziców. Oprócz przygotowania psychologicznego, przyszli rodzice powinni dbać o regularne wizyty lekarskie, badania prenatalne i suplementację zgodnie z przyjętymi wytycznymi np. preparatem Pueria.
Kiedy i w jaki sposób partnerzy powinni podjąć rozmowę o rodzicielstwie?
Jak najwcześniej. Do gabinetu psychologicznego często przychodzą ludzie, którzy od kilkunastu lat mają rodzinę. Okazuje się, że zanim zostali rodzicami, nie rozmawiali ze sobą na temat rodzicielstwa. Na początkowym etapie związku ten temat umyka. A warto porozmawiać o tym już wtedy, gdy znajomość nie jest przelotna, wiemy, że chcemy stworzyć związek. Jak obie strony wyobrażają sobie rodzinę? Nie wystarczą praktyczne ustalenia – czy jedno dziecko, czy dwójka plus pies. Warto przegadać temat wychowania – z jakim sposobem się utożsamiamy i jak sami zostaliśmy wychowani. Różnice przekonań mogą się potem ujawnić w najmniej oczekiwanych momentach. Jeśli nie ustalimy, jakie mamy założenia, które zazwyczaj wiążą się z tym, co wynieśliśmy z domu rodzinnego, może być nam ciężko. Jeśli wiemy, co nas różni, możemy na ten temat rozmawiać, czytać, pracować nad znalezieniem takiego podejścia, jakie pasuje obu stronom.
Zazwyczaj rodzice ustawiają się albo w zgodzie z tym, co widzieli w domu, albo zupełnie wobec tego w kontrze. Rodzice albo chcą wychowywać tak jak ich rodzice, albo deklarują, że nie powtórzą żadnego ich błędu. To trochę pułapka. Czasami dopiero po latach orientujemy się, że mówimy głosem naszej matki, a przecież miało tak nigdy nie być.
Domy, w których zostaliśmy wychowani, mogą się znacząco od siebie różnić, więc warto też opowiedzieć o własnych doświadczeniach.
Zwłaszcza jeśli osoba pochodzi z domu, który był w jakikolwiek sposób dysfunkcjonalny, to znaczy, kiedy wspominając swoje dzieciństwo albo młodość, czuje ból. To może być uzależnienie jednego z rodziców albo obojga, tragedia rodzinna, trauma. Ale też mniej wyraźne rzeczy, które na nas wpłynęły, np. zazdrość o rodzeństwo, traktowanie przez rodziców, jakbyśmy byli nieważni, albo niedojrzałość emocjonalna jednego z rodziców powodująca odwrócenie ról –wejście dziecka w rolę dorosłego, który pociesza, ogarnia bieżące sprawy, dźwiga odpowiedzialność emocjonalną. Warto się temu przyjrzeć, najlepiej w towarzystwie psychoterapeuty. Nie twierdzę, że wszyscy przed podjęciem decyzji o rodzicielstwie powinni przejść psychoterapię, ale niektórym przyda się zrozumienie własnych problemów. Potem te zadry odzywają się w relacji z dzieckiem albo partnerem.
W którym momencie może się to wydarzyć?
Np. po urodzeniu pierwszego dziecka. To generalnie kryzysowy moment w życiu rodziców, bo mierzą się z ogromną zmianą. Wszystko jest inaczej niż do tej pory – trzeba przewartościować swoje cele, inaczej zająć się swoimi potrzebami.
Jeśli w związku pojawiały się trudności, ale w biegu się docieraliśmy, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że jak się dziecko urodzi i będziemy strasznie zmęczeni, niewyspani, poczujemy, że dotychczasowe życie nam się trochę posypało.
Partnerzy mogą czuć, że druga strona nie dostrzega ich potrzeb. U kobiet dochodzi czasem też ból fizyczny, niekiedy dolegliwości towarzyszące ciąży, porodowi, połogowi.
Lubię techniki porozumienia bez przemocy, czyli mówienie najpierw o tym, co się obserwuje, o związanych z tym emocjach, potem o swojej potrzebie i proszenie o zaspokojenie tej potrzeby. To jest wiedza, która się przyda na każdym etapie życia. Potrzebą główną rodziców jest to, żeby dziecko było zdrowe, szczęśliwe, bezpieczne. Tyle że różnie wyobrażają sobie spełnienie tych potrzeb. Warto więc rozmawiać o swoich wyobrażeniach na ten temat.
Co jeszcze warto zrobić, by lepiej przygotować się na powiększenie rodziny?
Usamodzielnić się emocjonalnie od rodzin. Czasem przyszła mama albo przyszły tata konsultują z rodzicami większość decyzji, czują się wobec nich zobowiązani albo mieszkają razem. Tę emocjonalną zależność trzeba zmienić, bo teraz tworzy się nowa rodzina, która będzie podejmować decyzje w swoim imieniu. Jeśli dziadkowie będą za bardzo uczestniczyć w tym procesie, prędzej czy później zdarzy się potknięcie. To może spowodować odtrącenie, wykluczenie drugiej strony, poczucie, że nie ma wpływu na podejmowane decyzje. Tu może pojawić się syndrom „matki bramkarki”, gdy matka i inne kobiety w jej rodzinie bronią dostępu do dziecka tacie, bo uważają, że rolą kobiety jest przewinąć, nakarmić, utulić. Bo tylko mama potrafi. To się często dzieje nieświadomie. Tata powoli jest odsuwany, a po jakimś czasie przestaje opiekować się dzieckiem. Należy pamiętać, że właściwie oprócz karmienia piersią tata może wszystko to, co mama. Nawet jeśli robi to inaczej – to też będzie dobrze.
Czy w momencie podjęcia decyzji o rodzicielstwie, warto zadbać o siebie od strony medycznej?
Gdy pracowałam w miesięczniku „Dziecko”, dużo rozmawiałam z lekarzami. Bazując na tym doświadczeniu i wiedzy psychologicznej, uważam, że to zależy od wieku i sytuacji zdrowotnej. Jeśli mamy uzasadnione podejrzenia, że z racji wieku albo przewlekłej choroby możemy mieć problemy z płodnością, oczywiście warto skonsultować się ze specjalistą.
Jeśli kobieta planuje ciążę, to powinna najpierw umówić się na wizytę do ginekologa. Lekarz zleci badania i zapewne porozmawia z przyszłą mamą o możliwej potrzebie uzupełnienia witamin i składników mineralnych. Kobiety planujące ciążę i będące w ciąży mają zwiększone zapotrzebowanie na kwas foliowy. Eksperci ginekologii i położnictwa zalecają suplementację kwasem foliowym na minimum 3 miesiące przed zajściem w ciążę.1 To ważne, żeby przed ciążą zadbać o uzupełnienie poziomu kwasu foliowego, bo potrzebuje go układ nerwowy dziecka, kształtujący się wtedy, gdy jeszcze wiele kobiet nie wie, że doszło do zapłodnienia. W ciąży rośnie także zapotrzebowanie na inne składniki, np. witaminę D, jod, kwasy DHA. Sięgając po suplementy, warto zwracać uwagę na ich jakość, zawartość substancji dodatkowych oraz czy zawierają składniki rekomendowane przez PTGiP. (Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników).
Należy uważniej przyjrzeć się także kwestii diety, odstawić papierosy i alkohol – i dotyczy to obu stron. Możemy się wzajemnie wspierać w tym, że zdrowiej żyjemy, zdrowiej jemy, chodzimy częściej na spacery. To ważne dla wsparcia na dalszych etapach.
Jeśli nie ma wskazań medycznych, to darowałabym sobie badania robione „na wszelki wypadek”, plany i strategie, bo ciąża i poród są zjawiskami naturalnymi. Im mniej myślimy o tym czasie w życiu jako o medycznym wyzwaniu, tym lepiej. Jeśli potrzebne są interwencje medyczne, oczywiście należy się im poddać. Ale mam wrażenie, że w przyszłych mamach jest coraz więcej lęku, także za sprawą wymiany informacji w mediach społecznościowych.
Często przyszli rodzice już na etapie ciąży obawiają się, że dziecko będzie miało np. zaburzenia sensoryczne albo zbyt niskie napięcie mięśniowe. Zapobiegajmy problemom, jeśli mamy na to wpływ, ale nie martwmy się na zapas tym, na co wpływu nie mamy.
Lepiej nie snuć czarnych scenariuszy, bo stres źle wpływa na matkę i rozwijające się dziecko. A potem lękowi rodzice nie stanowią dla dziecka bezpiecznej bazy. Też jest oczywiście tak, że napięcie przy pierwszym dziecku jest największe. Często mówi się, że kolejne dzieci są „bezproblemowe”. To zasługa tego, że rodzice obserwowali z większym spokojem ich rozwój.
Pamiętajmy, że jak się dziecko rodzi, to ma bardzo niedojrzały układ nerwowy, ale działa struktura w mózgu, zwana ciałem migdałowatym, wyczulona na wyłapywanie strachu, niepokoju, lęku – wszelkich objawów trudnych emocji na twarzach rodziców. Jeżeli dziecko ciągle widzi napięcie, lęk i strach u mamy i taty, to czuje niepokój. To się przekłada na drażliwość, nerwowość i trudności z zaufaniem światu.
Jak nastawić się więc na rodzicielstwo z odpowiednią dawką luzu i tego zaufania do świata?
Lepiej się w ogóle nie nastawiać, bo dzieci są tak różne, jak różni są dorośli. Niektóre przesypiają całe noce, jedzą i mają drzemki i nic więcej od życia nie chcą przez pierwsze tygodnie, a inne są drażliwe, nieodkładalne – trzeba je ciągle nosić, nie chcą leżeć w wózku. Rodzice uczą się podążania za dzieckiem. To jest ćwiczenie z elastyczności.
Nie da się nigdy niczego zaplanować na sto procent?
Nigdy się nie przygotujemy do rodzicielstwa w stu procentach. Ciągle powstają nowe wyzwania. Wiele kobiet jest bardziej w głowie, a mniej w ciele – ciągle wszystko obmyślają, planują, kontrolują. Mają problem z tym, żeby pozwolić ciału robić to, co umie robić. Nie ma nic złego w planowaniu i w tworzeniu swojej wizji porodu itd., ale pamiętajmy, że ciało wie, co robić.
A jak się przygotować emocjonalnie do długiego starania się o dziecko, zwłaszcza w przypadku walki z niepłodnością?
Lepiej nie porównywać się z innymi parami, bo to jest często tak, że jak się para stara o dziecko, to w ich otoczeniu też są ludzie, którzy są na tym etapie życia. Niektórzy mają dwie kreski na teście po pierwszym miesiącu prób, inni po pół roku, jeszcze inni starają się dłużej. To nie jest wyścig. Jeśli starania trwają długo, oczywiście potrzebna jest konsultacja z lekarzem. Gdy rodzice borykają się z niepłodnością, mogą też skorzystać z pomocy psychologicznej.
Chcę jeszcze powiedzieć o tym, że poronienia często są traktowane jako nieudana próba. A przecież to jest strata, po której jesteśmy w żałobie. Trzeba wtedy zaopiekować się swoimi emocjami.
A skąd czerpać wiedzę o ciąży?
Przede wszystkim od lekarza albo położnej prowadzącej ciążę. Można skontaktować się z doulą wspierającą kobietę przy porodzie. Doule to kobiety, które nie mają wykształcenia medycznego, ale ogromną wiedzę o ciąży, fizjologii, sposobach łagodzenia bólu porodowego.
Można też udać się do doradców rodzicielskich. Jest także sporo dobrych blogów. Na pewno warto porozmawiać z przyjaciółkami, ale nie traktować ich jak wyrocznię. Uczulałabym natomiast na radzenie się mam, cioć czy teściowych ze względu na różnicę pokoleniową.
To ważne, bo jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że starsze pokolenie wie lepiej.
Ale stan wiedzy się zmienił. Kobiety rodzące w latach 70. czy 80. mogą mieć naprawdę traumatyczne wspomnienia z porodu, bo były często traktowane przedmiotowo. Nie przywiązywano dużej wagi do karmienia piersią – karmiło się butelką, z zegarkiem w ręku co trzy godziny. Mówiło się, że dziecka nie wolno nosić, bo się przyzwyczai. To nieprawda, przecież dziecko przez dziewięć miesięcy ciąży było już noszone i bujane. I to jest potrzebne do rozwoju, np. układu równowagi. Niech młode mamy ufają swojej intuicji. Gdy dziecko płacze, niech je wezmą na ręce, a nie trzymają się sztywnych zasad.
Jakie podejście ty wyznajesz?
Jestem za podejściem bliskościowym, które bywa często mylnie interpretowane jako pozwalanie dziecku na wszystko, bezstresowe wychowanie. To coś zupełnie innego – wychowywanie w zgodzie z potrzebami dziecka i rodziców.
Podkreślam, że potrzeby rodziców są niezmiernie istotne, choć zaraz po narodzinach dziecka może się wydawać, że to ono jest w centrum świata. A bez rodziców w dobrej formie dziecko nie przetrwa. Potrzebuje spokojnych opiekunów, którzy dbają o siebie i swój związek. Oczywiście, potrzeby dziecka trzeba zaspokajać szybciej – ono chce jeść tu i teraz, ale nie zapominajmy o sobie.
Pueria Uno to suplement diety opracowany specjalnie dla kobiet planujących ciążę oraz w ciąży do końca 12. tygodnia.
W jego składzie znajdziemy: kwas foliowy (w tym aktywną postać L-metylofolian wapnia), witaminę D, jod, DHA w naturalnej trójglicerydowej postaci, cholinę, witaminę B6 i B12. Co ważne, ma czysty skład – bez substancji wypełniających, barwników i konserwantów syntetycznego pochodzenia oraz otrzymał pozytywną opinię Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników.2
1. Rekomendacje Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników dotyczące suplementacji u kobiet ciężarnych. Wytyczne PTGiP 07/2020.
2. Stanowisko Zespołu Ekspertów Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników dotyczące suplementów diety: PUERIA UNO, PUERIA DUO. Ginekologia i Perinatologia Praktyczna 2021, 6, 2, 109-112.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.