Przy pierwszym ataku paniki myślałam, że umieram. Wciąż uczę się z nimi żyć
Kiedy się zaczyna, mam wrażenie, że kończy się świat – mówi Monika o atakach paniki, z którymi się zmaga. Razem z Nicolą, która doświadcza ich od 12 lat, oraz psychoterapeutką Pauliną Pawlak rozmawiamy o tym, jak wygląda życie z atakami paniki, co jest ich przyczyną i jak nauczyć się sobie z nimi radzić.
– Obudziłam się w środku nocy z dusznościami i bólem w klatce piersiowej. Myślałam, że umieram, że nadchodzi katastrofa, że nikt ani nic mi nie pomoże. Przyjechała karetka, zrobiono mi badania, było wszystko okej, ale zabrano mnie na SOR. Tam dowiedziałam się, że to był atak paniki – mówi Nicola Sipa. To był pierwszy atak paniki w jej życiu, paraliżujący. Jak każdy następny.
Życie z atakami paniki jest wyczerpujące psychicznie i fizycznie
Nicola od 12 lat zmaga się z nerwicą lękową. Jej ataki paniki zaczęły się niedługo po rodzinnej tragedii, chorobie młodszego braciszka. – Na początku stosowałam farmakoterapię, od dwóch lat chodzę na psychoterapię. Przez lata mojej choroby ataki pojawiały się z większą i mniejszą częstotliwością. Za każdym razem zwalały z nóg – opowiada. – Po takim ataku jestem wyczerpana psychicznie i fizycznie. Zdarzało się, że nie byłam w stanie wyjść z łóżka. To tak potrafi człowieka wypompować, że dzień spisuje się na straty – wyjaśnia.
Nicola przez długi czas nie mogła uwierzyć, że tak silna reakcja organizmu nie ma przyczyny w innej chorobie. – Zrobiłam mnóstwo badań i odwiedziłam wielu lekarzy, ale nic innego nie wykryto. Diagnoza to nerwica lękowa z atakami paniki – mówi. Od kiedy dowiedziała się, co jej dolega, zaczęła edukować się na ten temat. Szukała informacji i sposobów na złagodzenie przebiegu ataków. – Pomogły mi fachowe książki i ekspozycja na lęk. Dzięki psychoterapii znam przyczynę ataków – mówi.
Pomocne okazały się też relaksacja i techniki oddechowe. – Kiedy nauczyłam się, że wszystko jest w mojej głowie, to powtarzałam sobie, że nic mi nie grozi, że to nie jest realne zagrożenie. Przychodzą gorsze dni, pojawia się niepokój, czasami proste czynności są wielkim wyzwaniem, ale wiem, że jak się wpadnie w koło lęku, to trudno z niego wyjść. Dlatego staram się w porę hamować, ale nie uciekać i unikać, bo najważniejsze jest świadome trwanie w tym nieprzyjemnym stanie, by z każdym kolejnym atakiem lęk mniej na nas oddziaływał. Ostatni atak miałam w maju, ale nigdy nie wiadomo, kiedy się znów pojawi – dodaje.
Na atak paniki nie można się przygotować, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się pojawi
Także Monika Bednarczyk, tiktokerka, nigdy nie wie, kiedy to się stanie. Zazwyczaj pojawia się zupełnie niespodziewanie, niezależnie od tego, czy ma dobry, czy zły dzień. Z atakami paniki zmaga się od marca. Wystarczająco długo, żeby zdezorganizowały jej życie. – Jestem mamą dwójki małych dzieci, kiedy dostaję atak paniki, jakby mnie wyjęło z życia. Niby jestem z nimi, ale nieobecna. Niepewność tego, kiedy przyjdzie atak, sprawia, że utrudnia codzienne życie – wyjście do sklepu, pracę. Chociaż jestem czujna, zawsze mnie zaskakuje – opowiada Monika.
Monika doskonale pamięta swój pierwszy atak paniki. Była akurat na zakupach. – Pomieszczenie, w którym się znajdowałam, nagle stało się wielkie, kręciło mi się w głowie, miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą i o mnie mówią, kołatało mi serce, zalał mnie pot, dusiłam się. Czułam się niespokojna, jakbym nie była sobą. Miałam też poczucie zagrożenia. Od razu skonsultowałam to z psychiatrką, u której leczę się na depresję. Powiedziała, że to ataki paniki, które mogą towarzyszyć mojej chorobie – tłumaczy.
Ataki paniki towarzyszą Monice dość często. – Kiedy się zaczyna, mam wrażenie, że kończy się świat. Staram się to przezwyciężyć. Pomaga mi chwilowa izolacja. Idę do pokoju albo na świeże powietrze. Jeżeli mam możliwość, to się kładę, zamykam oczy i skupiam się na małych elementach otoczenia, różnych dźwiękach. Staram się uspokoić oddech – opowiada. Po ataku czuje się zmęczona psychicznie i fizycznie. Daje sobie chwilę, żeby wrócić do funkcjonowania. – Muszę, do dzieci. Nie wiem, co by było, gdyby nie wsparcie moich bliskich, mamy i partnera. Wiem, że zawsze mogę na nich liczyć, że zrozumieją, że potrzebuję czasu, żeby się uspokoić, bo naprawdę źle się czuję. Że nie jestem inna, dziwna. Z atakami paniki zmaga się wiele osób – dodaje.
Jak wygląda atak paniki?
Ataki paniki dezorganizują życie, wyprowadzają z równowagi, często całkowicie przytłaczają. To epizody bardzo intensywnego lęku, któremu towarzyszą ostre objawy fizyczne. – Kołatanie serca, uczucie gorąca, pocenie się, duszności, zawroty głowy, mdłości, ból brzucha, szumienie w uszach i inne, które również mogą być specyficzne dla danej osoby – wymienia psychoterapeutka Paulina Pawlak.
Chociaż taki epizod trwa najczęściej kilka minut, bywa bardzo intensywny. – Osoba doświadczająca go może mieć wrażenie, że umiera, że się udusi, że zemdleje, że nie wytrzyma, co dodatkowo napędza lęk. Atak paniki wprowadza organizm w stan poczucia ogromnego zagrożenia. Może towarzyszyć mu derealizacja (otoczenie staje się nierealne, a ja nieobecna) czy depersonalizacja (poczucie stania obok siebie) – tłumaczy ekspertka.
Tak silne doświadczenie sprawia, że osoba przeżywająca atak paniki może unikać miejsc, sytuacji i osób, które mogą ją triggerować. – W skrajnych przypadkach może dojść do wykształcenia agorafobii – lęku przed opuszczaniem domu. Lęk ma tendencję do generalizacji. Jeśli się z nim nie konfrontujemy i początkowo na przykład boimy się tłumu, to jest duża szansa, że gdy unikamy tłumu, to zaczniemy odczuwać lęk nawet w mniejszych grupach, aż w końcu nawet przy pojedynczych osobach – wyjaśnia psychoterapeutka.
Przyczyny ataków paniki są złożone, mogą mieć podłoże w dzieciństwie, ale wpływ na nie może też mieć stres
Przyczyny ataków paniki mogą być różne i złożone. Są osoby, u których źródło ataków będzie w dzieciństwie. – Mogą mieć predyspozycje genetyczne, inne osoby miały „zamodelowane” reakcje lękowe, czyli w dzieciństwie obserwowały i naśladowały lękowego opiekuna albo były straszone – mówi psychoterapeutka Paulina Pawlak.
Jeszcze inne osoby mogły przeżyć traumę, trudną sytuację. – Lęk może się też wykształcić przez wieloletnie spożywanie substancji psychoaktywnych. Przyczyną bywa także pewne rozregulowanie biologiczne, na poziomie neuroprzekaźnictwa w mózgu, do którego może dojść przez nadmierny stres, chroniczne przebodźcowanie, wysoką presję, brak odpoczynku czy rozrywek. Według najnowszych kryteriów diagnostycznych DSM-5 ataki paniki kategoryzujemy zarówno jako samodzielne zaburzenie, jak i jako jeden z objawów innych zaburzeń – wyjaśnia psychoterapeutka.
Jak radzić sobie z atakami paniki?
Jak sobie pomóc, gdy mamy ataki paniki? Najlepiej z pomocą specjalisty, który zdiagnozuje przyczynę, wytłumaczy, dlaczego ataki się pojawiają, i zaproponuje dopasowane do konkretnej sytuacji sposoby, jak sobie z nimi radzić.
– Części osób pomoże farmakoterapia, dla innych kluczowa będzie psychoterapia. Z doświadczenia zauważam, że najefektywniejsze jest połączenie tych dwóch ścieżek leczenia, o ile przyczyna jest psychologiczna. Dodatkowo można wspomóc się nauką relaksacji, medytacji, metodami uziemiania, by pomóc sobie wychodzić z ataku paniki. Bardzo trudno jednak samemu byłoby zobaczyć funkcję lęku, czyli dlaczego pojawił się w moim życiu właśnie teraz. Czasami z terapeutą odkrywa się, że lęk może sygnalizować ogólne wyczerpanie organizmu albo nieprzepracowaną traumę czy fakt, że przykrywa inną emocję, której w sobie nie akceptujemy. Warto podjąć tę pracę zamiast uciekać od emocji – mówi psychoterapeutka.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.