Tym razem się uda – myślisz pewnie, jak 86 procent podejmujących postanowienia noworoczne. I słusznie. Bo choć statystyki są raczej przygnębiające – porzucamy 90 procent celów, które stawiamy sobie w Nowy Rok, większość z nas rezygnuje z wprowadzania zmian już po pierwszym miesiącu – jeśli do planu podejdziesz poważnie, w tym roku naprawdę może ci się udać. Podpowiadamy, jak to zrobić.
Nowy karnet na siłownię, choć poprzedni przeleżał w szufladzie kilka miesięcy, ostatni papieros czy postanowienie, że więcej czasu będziemy spędzać z rodziną – planujemy tak co roku. Czym 1 stycznia różni się od innych dni, że zdaniem wielu to najlepszy moment, żeby coś zmienić? – Staramy się nadawać znaczenie różnym początkom, takim jak na przykład rozpoczęcie nowego roku. Często wierzymy, że szczególna data będzie wspomagać naszą mobilizację do osiągnięcia celu. Takie magiczne myślenie sprawdza się u niektórych osób, wejście w nowy rok dodaje im energii, animuszu i może podtrzymywać motywację do zmiany – mówi psycholożka i psychoterapeutka Katarzyna Kucewicz, zaznaczając, że jeśli postanowienie wymaga dużej zmiany w naszym życiu, poleganie wyłącznie na nowym początku to jednak za mało. – Trzeba się do tego głębiej przygotować – dodaje.
W ramach takiego przygotowania, jak podpowiada Katarzyna Kucewicz, powinniśmy zaplanować kroki, którymi chcemy dojść do realizacji postanowienia. A także przeanalizować porażki, jakie w tej dziedzinie dotychczas ponieśliśmy, i zastanowić się, jakie mamy zasoby, czyli realne możliwości osiągnięcia celu. – Bardzo ważne jest, by od wcześniejszych niepowodzeń nie odwracać wzroku, nie udawać, że ich nie było, tylko gruntownie je przemyśleć i wyciągnąć z nich wnioski. A potem zastanowić się, co mogłoby być dla nas wspierające, czy mamy bliskich lub znajomych, którzy mogliby nas dopingować, bo to też ma ogromne znaczenie – mówi psycholożka.
Wiele zależy również od tego, na czym polega nasze postanowienie noworoczne.
Wprowadzając noworoczne zmiany, działaj sprytnie. Podziel osiąganie celu na etapy
Co zrobić, by nie znaleźć się wśród większości, która porzuca swoje postanowienie? Psychologowie i trenerzy motywacyjni często mówią, że kluczem do sukcesu jest sposób, w jaki określamy plany. I podpowiadają, że świetnie sprawdza się analiza SMART, czyli koncepcja formułowania celów, stosowana przez specjalistów od zarządzania. Zgodnie z nią plany powinny być: S (specific) – konkretne, M (measurable) – mierzalne, A (achievable) – osiągalne, R (relevant) – realne i T (time-bound) – określone w czasie.
Przede wszystkim postanowienie noworoczne należy jasno sprecyzować. Ogólne określenia, typu „chcę w tym roku mieć lepszą sylwetkę”, sprawią, że trudno będzie taki cel zrealizować. Łatwiej jest, jeśli dokładnie wiadomo, co trzeba zrobić – na przykład „będę ćwiczyć we wtorki i czwartki”. Takie podejście powoduje też, że działania nie tylko stają się zaplanowane i podzielone na mniejsze etapy, lecz także mierzalne. Zauważamy po prostu, czy przez ostatni miesiąc rzeczywiście chodziliśmy na siłownię. A jeśli realizujemy mniejsze etapy, zyskujemy poczucie satysfakcji, sprawczości, zwiększamy motywację.
– Są osoby, które mają gorszą umiejętność odraczania gratyfikacji, trudno jest im umówić się ze sobą na długoterminowy cel, ponieważ oczekują szybkich, wręcz błyskawicznych rezultatów, co często nie jest możliwe. Ale można stopniowo wydłużać okres wytrzymywania. Nie obiecywać sobie od razu, że przez pół roku nie będę jeść słodyczy, tylko – jeżeli przychodzi nam to z trudnością – postanowić, że przez tydzień. I potem dzień po dniu spokojnie wydłużać ten czas. Teoria mikronawyków mówi o tym, że zmiany dobrze jest wprowadzać minimalnie, prawie niezauważalnie, wtedy to szybciej wchodzi nam w krew – tłumaczy Katarzyna Kucewicz.
Cel wprowadzany stopniowo ma też taki plus, że po każdym zrealizowanym etapie zauważamy cząstkowy sukces. To wspaniałe, mobilizujące uczucie. – Pogratulujmy sobie, doceńmy się i dajmy sobie emocjonalne wsparcie. Taka gratyfikacja wewnętrzna jest lepsza niż na przykład dawanie sobie prezentów, co nie służy utrwalaniu nawyku. Gdybyśmy mieli się warunkować na nagrody, w ten sposób musielibyśmy sobie coś kupować za każdą niezjedzoną czekoladkę. Nie tędy droga. Lepiej podchodzić do zmian nawyków z myślą, że chcemy zmienić swoje życie – podpowiada psycholożka.
Trzeba pamiętać, że cel musi być możliwy do osiągnięcia. Pomyślmy, jak wygląda nasza sytuacja i czy realnie jesteśmy w stanie go osiągnąć, na przykład czy mamy na to czas. Jeśli postanowienie będzie zbyt oderwane od rzeczywistości, zaczniemy wątpić w naszą skuteczność i zniechęcimy się. A tego przecież właśnie chcemy uniknąć.
Do postanowień podchodź poważnie. Możesz wszystko, prawie
Niepowodzenia pewnie będą się zdarzać, trzeba mieć tego świadomość, by jednak mimo wszystko realizować swój cel. – Pojedyncza porażka na pewno nie znaczy, że już się nie uda i wszystko stracone – zapewnia Katarzyna Kucewicz – warto nastawiać się jednak, że będziemy tych drobnych uchybień jak najbardziej unikać. Jeżeli będziemy myśleć, że nic się przecież nie stało, takie podejście sprawi, że szybciej się nam odechce. Zaczniemy luzować granice, odpuszczanie będzie przychodziło nam coraz łatwiej. Jeśli natomiast zdajemy sobie sprawę, że porażki będą się zdarzać, ale za wszelką cenę nie będziemy do nich dopuszczać i potraktujemy sprawę poważnie, wówczas nasze szanse będą znacznie większe.
Jeśli niepowodzenia zdarzają się nam często, psycholożka radzi, by zastanowić się, czy do planów zabieramy się, stosując odpowiednią metodę i czy tak naprawdę chcemy zmiany. Czy może ktoś ją nam narzucił albo sami sabotujemy ją z jakiegoś powodu?
Ale kiedy do postanowienia noworocznego podchodzimy poważnie i naprawdę chcemy osiągnąć cel, mamy duże szanse na sukces. – Pomijając sytuacje, w których przeszkodzą nam jakieś niespodziewane tragiczne okoliczności życiowe, wychodzę z założenia, że dla większości z nas bardzo niewiele rzeczy jest nieosiągalnych. Każdy, czasem z odpowiednią pomocą, jest w stanie osiągnąć życiowe cele, które sobie postawił – mówi Katarzyna Kucewicz.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.