Zasady higieny cyfrowej powinny być ustalone wspólnie i możliwe do wdrożenia przez całą rodzinę. – Digital natives, dzieci urodzone w świecie, w którym internet jest oczywistością, wcale nie rodzą się z umiejętnością mądrego nawigowania po nim – tłumaczy kulturoznawca i filmoznawca Karol Jachymek.
Jak ustalić liczbę godzin, które dziecko może spędzać online?
Sugeruję, żeby zastanowić się, najlepiej wspólnie, co dane dziecko musi zrobić w ciągu dnia. Zaplanować czas na sen, wspólne posiłki, szkołę, spotkania ze znajomymi – choć pamiętajmy, że one też mogą odbywać się online – sport, odrabianie lekcji. Gdy już sobie przegadamy wszystkie konieczne aktywności, określi nam to ilość czasu, który pozostanie na ekrany i rozrywkę. W tym procesie rodzice często uświadamiają sobie jeszcze, że jako czas ekranowy policzyli tylko Minecrafta, a przecież dziecko ma jeszcze dwie godziny lekcji hiszpańskiego online. Pamiętajmy przy tym, że zasady higieny cyfrowej nigdy nie mogą dotyczyć samego dziecka. Powinny być tworzone rodzinnie, bo nie chodzi tu o to, że dziecko ma czegoś nie robić. Chodzi o to, żebyśmy wszyscy zdrowo podeszli do internetu.
Zdefiniujmy zatem zasady właściwej higieny cyfrowej.
Po pierwsze, radzę nie demonizować czasu spędzanego w internecie, bo może mieć on bardzo różne wymiary. Spójrzmy przede wszystkim na potrzebę stojącą za tym, co nasze dziecko robi w sieci. Czy wielogodzinne granie jest zawsze skutkiem uzależnienia od szkodliwych niekiedy mechanizmów gry – co oczywiście jest możliwe? Czy może dziecko gra dlatego, że jest totalnie zainteresowane gamingiem i widzi w nim swoją przyszłość? A może ma kłopoty w szkole lub w domu, od których ucieka, albo w ten sposób reguluje swoje emocje?
A gdy już ustalimy, jaka potrzeba stoi za tym, co nasze dziecko robi w sieci?
Wtedy kluczowe jest to, żeby zasady higieny cyfrowej nie tylko zostały ustalone wspólnie, ale i były możliwe do wdrożenia przez całą rodzinę. Dlatego moja druga rekomendacja brzmi: starajmy się je wypracować razem, ale też z założeniem, że nie musimy od razu zmieniać wszystkiego. To tak jak z dietą czy postanowieniem, by uprawiać więcej sportu. Wiadomo, że jeśli chcemy zdrowiej się odżywiać, to założenie, że od dzisiaj będziemy jedli tylko bezglutenowo i wegańsko, a do tego organicznie, będzie bardzo trudne do zrealizowania, choćby było najwłaściwsze. Może łatwiej będzie na początek wprowadzić wegańskie piątki albo ograniczyć spożycie słodyczy. To oczywiste – a tymczasem, gdy mówimy o zasadach higieny cyfrowej, najczęściej chcemy od razu zmienić wszystko. Trzeba działać powoli. Po trzecie, warto uświadomić sobie, co sami robimy w mediach cyfrowych, co jest bardzo ważne w perspektywie budowania relacji z dzieckiem. Proszę zobaczyć, jak często, gdy dziecko przegląda memy albo TikToka, mówimy: „Weź się wreszcie zajmij czymś pożytecznym”. A kiedy my robimy to samo, to przecież nam to jest potrzebne. Do relaksu…
Albo do tego, żeby wiedzieć, o czym mówią ludzie. Być na bieżąco, rozumieć konteksty.
No właśnie. Po czwarte – i być może najtrudniejsze – pamiętajmy, żeby nasze zasady ekranowe nie były oparte na zakazach w duchu: „To jest dla ciebie szkodliwe, beznadziejne, głupie”, wynikających z naszej oceny tego, co dziecko ogląda czy czyta. Bardzo ważne jest dla mnie to, żebyśmy na świat cyfrowy, w którym porusza się nasze dziecko, patrzyli z ciekawością, chęcią dostrzeżenia jego perspektywy, jego kultury.
Czerwcowy numer „Vogue Polska” w sprzedaży od 23 maja. Zamów go już dziś z jedną z dwóch okładek do wyboru na Vogue.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.