Późne lata 90. to trudny temat w polskiej architekturze, ale jeśli podejdziemy do niego bez obciążeń – korzystając z przestrzeni, używając geometrii i surowości – efekty mogą zachwycać. Projektantka wnętrz z pracowni Na Antresoli Kamila Piętka-Rakowiecka oprowadza nas po wrocławskiej willi i ujawnia sekrety projektu.
Dom we wrocławskim Zalesiu przylega do parku, a przeszklona fasada zbudowana przed 2000 rokiem pozwala wejść niemal w korony drzew.
– Ten budynek powstał na początku XX wieku, ale po wielu przebudowach trudno określić oryginalny styl – mówi Kamila Piętka-Rakowiecka, dla której blisko 700-metrowa przestrzeń okazała się kreatywnym wyzwaniem.
Po pierwsze dlatego, że w domu miały zamieszkać trzy pokolenia – para inwestorów z dorastającą córką i rodzicami, a więc pięć osób na różnych etapach życia, o różnych potrzebach. Po drugie ze względu na czas, który naglił. – Od pierwszej rozmowy do momentu odbioru urządzonego domu minęło tylko 11 miesięcy. A dla mnie kluczowa była jakość wykończenia – opowiada Kamila.
Światło, przestrzeń, lata 90. – te trzy hasła najkrócej określają charakter wnętrza. Parter stał się wspólną dzienną przestrzenią, w której na 200 mkw. przenikają się strefy. Kuchnia otwiera się na jadalnię, tę od salonu oddziela tylko korytarz i ażurowy regał. Gabinet do pracy też nie ma drzwi, a kameralny charakter buduje ściana egzotycznych roślin i pięć schodków sprowadzających w dół. – Znałam tę rodzinę z wcześniejszych realizacji, wiedziałam, że lubią czuć swoją obecność – dodaje projektantka i podkreśla, że główną intencją było stworzenie spójnej i kojącej przestrzeni.
Dom dzienny: Otwarta przestrzeń pozwala czuć obecność rodziny
Białe gładkie ściany pozwalają odpocząć oczom. Nie są ani zimne –towarzyszy im miodowa dębowa jodełka, ani puste – stają się tłem nieustającej gry naturalnego światła. Wielkie okna bez zasłon, wysoki strop z przebiciem na drugą kondygnacje to monumentalne akcenty, za którymi dyskretnie podąża wystrój wnętrza.
Jeśli w salonie pojawia się żyrandol (Flos Noctambule), to prawie niewidoczny ze szkła, żarzący się wieczorem kręgami. Jeśli wzorzysty dywan, to w ciepłej tonacji parkietu. – Kolor pojawia się sporadycznie w formie plam, nigdy jednak nie rzuca się w oczy, nie jest kontrastowy – mówi Kamila Piętka-Rakowiecka, wskazując jeszcze na rude elementy regału czy szaro-zielony kwarcyt w kuchni.
Białym obiciom kanap towarzyszy dębowe drewno w rozmaitych wcieleniach – od półek z książkami, przez masywne biurko, aż po stół dla 10 osób (Selfia) czy witryny eksponujące pokaźną kolekcję szkła i porcelany.
Sztuka obecna jest we wnętrzu bez ostentacji. Na parapetach stoją szklane rzeźby Beaty Stankiewicz-Szczerbik. Na klatce schodowej wiszą grafiki Anny Halarewicz. Dla wibrującego kolorami płótna Dominika Smolika znalazło się miejsce w zabudowie gabinetu.
Wszystko w tym domu jest przemyślane i „od linijki”, potrafi jednak zaskakiwać zmianą schematu albo detalem. Stopniowany cokół przy podłodze, lśniące schody z czarnego granitu czy szklany korytarz w dobudowanej ponad dwie dekady temu fasadzie przywołują rozmach późnych lat 90.
Dom nocny: Sen i regeneracja w prywatnym spa
– Druga kondygnacja to strefa prywatna, tam znajdują się sypialnie – projektantka dodaje, że urządzając pokój dorastającej dziewczyny, obrała utopijny cel. Postanowiła połączyć przeciwieństwa: z jednej strony stworzyć pokój marzeń, z różem i bajeczną tapetą, a z drugiej wnętrze, które przetrwa nastoletnie zmiany gustu. – Wybrałam róż, ale wrzosowy, złamany. Tapeta przypomina obraz – pejzaż toskański, z nasyconymi plamami koloru i czernią. (Les Songes Toscans) – mówi Kamila Piętka-Rakowiecka, która konsultowała propozycje z użytkowniczką pokoju. Przemyciła rozwiązania czytelnie nawiązujące do całego domu – otwartą przestrzeń, drewnianą zabudowę, gięte drzwi szafy.
Sypialnia rodziców okazuje się zaskoczeniem – beżowe ściany ze sztukaterią, grubo tkane zasłony i dywan, niebieska toaletka. To wnętrze wciąż jest przestrzenne, eleganckie, a charakterystyczny profil kinkietu DCW, klasyka z lat 50., przełamuje eightisową konwencję, którą znów odnajdujemy w łazience – przeskalowany wzór tapety (Wall And Deco), czarny japonizuący stolik, drewno i lustra.
Wisienką na torcie jest przeszklona weranda, a w niej wanna z widokiem. – Tuż obok stoją wygodny fotel i telewizor. To przestrzeń do wspólnego spędzania czasu, relaksu przy filmie i rozmowach –projektantka zaprasza na najniższe piętro: tam jest przestrzeń spa. Łukowate stropy zdradzają historię budynku. – Zachowaliśmy niewielki basen zbudowany w latach 90., drobną mozaikę powtórzyłam w niszach, resztę ścian pokrywają spieki wielkoformatowe, podłogę mikrocement – wylicza Kamila Piętka-Rakowiecka. W podziemiu znajdują się też dwie sauny, miękkie pufy do odpoczynku. Jak się okazuje, to intymne miejsce, nastawione na kontakt z ciałem, wciąż może być rodzinne.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.