To coś więcej niż nieśmiałość. To lęk, który paraliżuje i determinuje całe życie. To nieustanne uniki, to bardzo często ukrywanie się w domu. Magda i Patrycja z fobią społeczną zmagają się od lat. Opowiadają o swoich doświadczeniach.
Magda z fobią społeczną zmaga się, od kiedy tylko pamięta. Unikała interakcji, przerażały ją nowe znajomości. – Dopiero później zdałam sobie sprawę, że to coś innego niż nieśmiałość – mówi. Czasów szkolnych nie wspomina najlepiej. – Było bardzo ciężko. Czułam się na maksa wycofana – wspomina. Pierwsza praca tylko potwierdziła przypuszczenia. – Pracowałam jako kelnerka, ale nie dawałam rady. Było to dla mnie tak bardzo męczące psychicznie, że wybuchałam płaczem. Teraz już wiem, że nie mogę wykonywać pewnych zawodów. Po prostu nie jestem w stanie – zaznacza. Ale fobia społeczna przekłada się także na inne aspekty życia Magdy. – Mam problem z telefonowaniem. Jeśli nie wiem, co usłyszę w słuchawce – panikuję. Sto razy bardziej wolę napisać niż zadzwonić. Staram się unikać sytuacji, w których jestem w kontakcie z obcymi osobami. Mam partnera, często on załatwia za mnie sprawy. Ja po prostu nie chcę wchodzić z ludźmi w interakcje.
„Zostaję w czterech ścianach”
Patrycja najbardziej boi się zatłoczonych miejsc. – Strach jest do tego stopnia paraliżujący, że po prostu zrezygnowałam z jazdy autobusami w roku szkolnym. Podobnie wygląda sytuacja, kiedy muszę przejść obok grupki młodych osób. W jednej chwili zalewa mnie pot, stres oraz uczucie, które ciężko opisać. Coś jak wewnętrzny „minizawał”, któremu towarzyszy drżenie rąk i nóg – mówi. Pierwsze objawy fobii społecznej zauważyła pod koniec gimnazjum. – Z miesiąca na miesiąc coraz bardziej stresowałam się przed wyjściem z domu. Początkowo do szkoły, później już gdziekolwiek poza własną strefę komfortu. Wtedy nawet nie zdawałam sobie sprawy, na jaką skalę się to rozwinie – wspomina. Patrycja ma 24 lata. Jak tłumaczy, fobia społeczna praktycznie całkowicie zdeterminowała jej życie. – Nadal nie skończyłam szkoły. Po gimnazjum poszłam do szkoły zawodowej, w której po prostu nie zdałam przez nieobecności – wyjaśnia. Próbowała zapisać się do liceum dla dorosłych, ale i w tym przypadku fobia okazała się silniejsza. – Po kilku zjazdach w szkole znowu ogarniał mnie paniczny strach. Jednak problem tkwi nie tylko w szkole, lecz również w pracy. Bardzo ciężko znaleźć mi pracę, wyjść do ludzi. Niedawno znalazłam zajęcie w trybie zdalnym, ale z rozmowami telefonicznymi, których również się boję. Po trzech miesiącach ciągłego stresu zrezygnowałam. Gdybym miała ocenić w skali od 1 do 10, jak bardzo fobia społeczna przeszkadza mi w życiu, powiedziałabym „12” – zaznacza.
Patrycja przyznaje, że bywają momenty, kiedy czuje się lepiej. – Staram się tłumaczyć sobie, że wszystko siedzi tylko w mojej głowie i tylko ode mnie zależy, czy fobia zwycięży, ale często ten strach przeszywa mnie na tyle, że nie potrafię z nim walczyć. Zazwyczaj kończy się na tym, że po prostu zostaję w czterech ścianach, a wychodzę z domu tylko w ostateczności. Na szczęście zawsze podtrzymuję taki ostatni płomyk, czyli zdrowy rozsądek i świadomość, dzięki czemu nie poddaję się całkowicie i w sytuacjach koniecznych zdobywam się na tę chwilę odwagi, aby przeżyć wśród ludzi.
Fobia społeczna
Fobia społeczna jest najbardziej powszechnym zaburzeniem lękowym tuż obok zespołu lęku napadowego oraz zespołu lęku uogólnionego. – Lęk to nie to samo, co strach. Strach jest emocją pierwotną, której potrzebujemy do przetrwania. Lęk jest trwałym stanem emocjonalnym, który pojawia się, kiedy ludzie oczekują negatywnej dla siebie, niedającej się przewidzieć i opanować sytuacji postrzeganej przez nich jako zagrożenie. W przypadku fobii społecznej czynnikiem uruchamiającym lęk są sytuacje społeczne, publiczne oraz zwracanie na siebie uwagi innych osób – tłumaczy psychotraumatolog Paula Matyga. To one sprawiają, że osoba, która zmaga się z fobią społeczną, odczuwa nie tylko dyskomfort, lecz także ogromny niepokój i napięcie, które utrudniają funkcjonowanie.
– Fobia społeczna objawia się przede wszystkim strachem przed negatywną oceną. Osoba doświadczająca tej fobii przeżywa dyskomfort podczas wystąpień publicznych. W jej ocenie mogą zakończyć się zakłopotaniem lub upokorzeniem – zauważa ekspertka. Jednak lęk społeczny działa jak błędne koło. – Człowiek przepełniony lękiem oczekuje spotkań społecznych z niejaką trwogą, następnie znajduje się w sytuacji społecznej, doświadczając niekorzystnych myśli i działań, które ten lęk nasilają, a później rozpamiętuje po tysiąckroć i roztrząsa to spotkanie, co powoduje wzmożony lęk przed kolejną sytuacją społeczną – dodaje.
Przyczyn fobii społecznej eksperci dopatrują się w kilku czynnikach. Źródłem lęku mogą być cechy osobowości, wyuczone reakcje i zachowania, uwarunkowania genetyczne, a bywa, że i nieprawidłowo funkcjonujący układ nerwowy. Kluczowe jest rozpoznanie zaburzenia i dobranie odpowiedniej formy pomocy. – Z mojego doświadczenia zawodowego wynika, że model terapii poznawczo-behawioralnej (CBT) i stosowane w nim narzędzia, są najlepszą metodą do przezwyciężenia lęku. CBT działa porównywalnie do leczenia farmakologicznego. Nie usuwa od razu objawów jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, daje natomiast niezbędne umiejętności do wychwytywania pierwszych myśli budzących lęk i ich kontrolowania. Pozawala to neutralizować pierwsze objawy lęku z wykorzystaniem wyuczonych metod w terapii – zapewnia Paula Matyga.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.