Znaleziono 0 artykułów
28.01.2025

Sztuka współczesna potrzebuje wyjątkowej przestrzeni. Oto najpiękniejsze muzea

28.01.2025
Solomon R. Guggenheim Museum w Nowym Jorku (Fot. David Heald © Solomon R. Guggenheim Foundation)

Gmachy muzeów bywają równie kontrowersyjne co sztuka, którą eksponują. Budowle o niecodziennej formie wybudzają przechodniów z letargu, walczą z estetycznymi przyzwyczajeniami i prowokują do ogólnospołecznych debat. Na marginesie żywych dyskusji o tym, jak powinno wyglądać muzeum sztuki nowoczesnej i współczesnej, przyglądamy się niekonwencjonalnej architekturze słynnych instytucji artystycznych z różnych zakątków świata.

Budynek Guggenheim Museum to wyjątkowy okaz architektury XX stulecia. Niemal od początku istnienia stanowił kuriozum na tle drapaczy chmur Manhattanu. Jego oryginalna bryła miała być odbiciem sztuki nowoczesnej kolekcjonowanej przez Solomona R. Guggenheima. Zamożny przemysłowiec nabywał prace m.in. Kandinskyego, Chagalla, Delaunaya i Miró, w czym doradzała mu przyjaciółka – baronessa Hilla Rebay von Ehrenwiesen. To za jej namową stworzenia budynku przy Piątej Alei podjął się Frank Lloyd Wright.

Spacerując po spirali nowoczesności

Solomon R. Guggenheim Museum w Nowym Jorku (Fot. David Heald © Solomon R. Guggenheim Foundation)

Nestor amerykańskiej architektury chciał, by instytucja prezentująca dzieła abstrakcjonizmu kontrastowała z położonym nieopodal Metropolitan Museum, które nazywał „purytańską stodołą”. Postanowił więc zaprojektować gmach o płynnych liniach; przypominający wir. W 1956 rozpoczęto wznoszenie rotundy, wewnątrz której usytuowano spiralną rampę. Na jej szczyt prowadzi winda. W ten sposób, spacerując w dół, zwiedzający uniknęliby zmęczenia. Główne źródło światła stanowi centralny świetlik wieńczący rotundę oraz pas okien nad ścianami rampy, co jednak nie zapewniało wystarczającego oświetlenia. Według Wrighta obrazy miały prezentować się lepiej na ścianach o miękkiej krzywiźnie niż zupełnie płaskich. To konstrukcyjne widzimisię architekta kosztowało przyszłych muzealników zarówno utratę dobrego imienia, jak i pieniędzy na ciągłe remonty. Już w trakcie budowy pojawiła się petycja oburzonych artystów (sygnowana m.in. przez Adolpha Gottlieba, Roberta Motherwella i Willema de Kooninga), którzy wytykali niemożność prezentowania malarstwa na nierównych ścianach i w niedoświetlonych przestrzeniach. W 1959 roku, po licznych przeróbkach, Guggenheim Museum zostało oficjalnie otwarte. Dzięki swojej kontrowersyjnej formie stało się jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Ameryce i na świecie. W dniu inauguracji dziennik „New York Daily Mirror” pisał, że to „budynek, który powinno się umieścić w muzeum, by pokazać, jak szalony jest XX wiek”.

Muzeum, które uratowało miasto

Guggenheim Museum w Bilbao (FMGB, Guggenheim Museum Bilbao, 2024 (Fot. Erika Ede)

Bilbao – największe miasto w Kraju Basków i piąte co do wielkości w Hiszpanii – przez dekady było industrialnym zagłębiem znanym ze stoczni, hut żelaza i stalowni. Do czasu. W latach 80., w wyniku głębokiego kryzysu ekonomicznego i upadku przemysłu ciężkiego, bezrobocie osiągnęło tam rekordowy poziom, a tysiące mieszkańców straciły środki do życia. W 1991 roku, aby przywrócić metropolii jej świetność, włodarze prowincji zwrócili się do Solomon R. Guggenheim Foundation z propozycją stworzenia w Bilbao filii nowojorskiego muzeum, która ściągnęłaby turystów i dała miejsca pracy. Baskijski rząd przeznaczył na ten cel 100 mln dol. oraz parcelę po nieczynnym porcie. Na projektanta nowego muzeum amerykańska fundacja wyznaczyła Franka Gehryego.

Architekt – cieszący się Nagrodą Pritzkera, ale i opinią efekciarza – wymyślił dla Guggenheim Bilbao dynamiczną formę, złożoną z powykręcanych brył i przypominającą okręt. W przełożeniu skomplikowanego kształtu na możliwą do zbudowania konstrukcję posłużył się modelami 3D z komputerowego oprogramowania CATIA, stosowanego w inżynierii motoryzacyjnej i aeronautyce. Gmach muzeum miał wyróżniać się zarówno strukturą, jak i materiałem. Prócz betonu, szkła i grenadyjskiego wapienia główne tworzywo stanowiła blacha tytanowa, która w postaci 33 tys. płacht pokryła wszystkie elewacje. Tytan odznacza się lekkością i trwałością, a ponadto jest odporny na korozję i na swój sposób dekoracyjny, gdyż w promieniach słońca mieni się złotawo-srebrnymi refleksami.

W 1997 roku muzeum o łącznej powierzchni 24 tys. mkw. zostało oficjalnie otwarte w obecności króla Juana Carlosa I. Podziw budzi nie tylko sama budowla, lecz także prezentowana w niej kolekcja sztuki, na którą składają się dzieła Richarda Serry, Jenny Holzer, Juana Muñoza, Louise Burgeois, Jeffa Koonsa czy Anselma Kiefera. Myśl, że muzeum może uratować miasto, mogła wydawać się szalona. W rzeczywistości była strzałem w dziesiątkę. W ciągu pierwszych trzech lat Guggenheim Bilbao odwiedziły 4 mln turystów, a koszt wzniesienia ekstrawaganckiego gmachu zwrócił się już po ośmiu miesiącach. Powstały nowe miejsca pracy, a wzmożona aktywność ożywiła okoliczne przedsiębiorstwa. Tak oto muzeum zapoczątkowało spektakularną rewitalizację miasta i wskrzesiło lokalną gospodarkę, stając się symbolem innowacyjnego rozwoju urbanistycznego nazwanego „efektem Bilbao”.

Sztuka dryfująca w powietrzu

Museu de Arte de São Paulo (Fot. Eduardo Ortega)

Jak obrazy Boscha, Tycjana, Delacroix i Cézannea znalazły się w Ameryce Południowej? Zadbał o to Assis Chateaubriand. Brazylijski magnat medialny zakupił za bezcen prace starych mistrzów w momencie, gdy Europa akurat podźwigała się po drugiej wojnie światowej. W wyborze nabytków doradzał biznesmanowi Pietro Maria Bardi, włoski pisarz i krytyk sztuki, który wraz z żoną – architektką Liną Bo Bardi – osiedlił się w Brazylii w 1946 roku. Łącząc siły, zapragnęli stworzyć instytucję godną cennych arcydzieł. Tak powstało Museu de Arte de São Paulo (MASP). Reprezentacyjny budynek miał stanąć przy Avenida Paulista – głównej arterii miasta, ale pod jednym warunkiem: muzeum nie może zasłaniać rozciągającej się za nim panoramy São Paulo. Lina Bo Bardi postanowiła więc zawiesić gmach w powietrzu, aby otwarty plac pod nim pełnił funkcję tarasu widokowego.

Museu de Arte de São Paulo (Fot. Eduardo Ortega)

Zaprojektowała prostopadłościan ze zbrojonego cementu i szkła, wsparty na czterech czerwonych przyporach. Główna bryła wisi 8 m nad poziomem ulicy. Na dwóch piętrach mieszczą się sale galeryjne poświęcone kolekcji sztuki dawnej i nowoczesnej, liczącej ponad 10 tys. eksponatów. Bo Bardi opracowała również specjalne stelaże złożone z betonowej podstawy i szklanej tafli, na której prezentowane są obrazy. Dzięki tym designerskim sztalugo-kawaletom dzieła wydają się lewitować. Ponadto przestrzeń MASP obejmuje dwie podziemne kondygnacje, na których znajdują się pomieszczenia biurowe, kafejki oraz audytorium. Uroczyste otwarcie muzeum w 1968 roku uświetniła królowa Elżbieta II, która odbywała wówczas oficjalną wizytę w Brazylii. Museu de Arte de São Paulo to ikona architektury modernistycznej i do dziś jedna z najważniejszych placówek tego typu w Ameryce Łacińskiej.

Blob, czyli niekształtne kuriozum

Przez miejscowych Kunsthaus Graz bywa nazywany „wielorybem” albo „przyjaznym kosmitą”. Austriacka galeria zawdzięcza te pseudonimy swojej futurystycznej bryle przypominającej rozdęty balon z wypustkami. Projektując ją, brytyjscy architekci, Peter Cook i Colin Fournier, posiłkowali się programem CAD umożliwiającym tworzenie biomorficznych konstrukcji. Tą metodą opracowali pękaty korpus budynku z 16 cylindrycznymi lukarnami, wykonany z ponad 1,2 tys. niebieskich pleksiglasowych paneli. Całość opiera się na metalowym szkielecie i betonowych filarach. Pod powierzchnią zakrzywionej elewacji zainstalowano system 930 świetlówek, które przeobrażają zewnętrzną powłokę budowli w ekran sterowanych iluminacji.

Kunsthaus Graz (Fot. Christian Plach)
Kunsthaus Graz (Fot. Zepp-Cam. 2004/Graz, Austria)

Kunsthaus Graz jest sztandarowym przykładem stylu blob, obecnego w architekturze od lat 90. ubiegłego stulecia. Estetyka ta lubuje się w organicznych, amebowatych formach. Ich obłe, płynne linie wymagają nierzadko zaawansowanych technologii konstruktorskich oraz niestandardowych tworzyw. Inżynieryjny popis Cooka i Fourniera wydaje się tym bardziej imponujący, że łączy się z zabytkową tkanką starego miasta. Balonowa bryła została bowiem dobudowana do XIX-wiecznego „Eisernes Haus” – najstarszej w Europie kamienicy o żeliwnej konstrukcji. Od ponad 20 lat w Kunsthaus Graz odbywają się multidyscyplinarne kongresy oraz prezentacje twórców sztuki nowoczesnej i współczesnej (m.in. Ai Weiweia, Sola LeWitta, Kathariny Grosse, Andy’ego Warhola). „Bezkształtna” galeria z architektonicznego kuriozum stała się wizytówką Grazu, reprodukowaną nawet na austriackich znaczkach pocztowych.

Wyspa sztuki

Rzeźba Yayoi Kusamy „Pumpkin” (2022) w Benesse House Museum na Naoshimie (Fot. © Marta Paula Tychoniec)
Chichu Art Museum, Naoshima (Fot. © YELLOW Mao, CC BY-NC-ND)

Na pomoście wysuniętym w głąb Japońskiego Morza Wewnętrznego spoczywa rzeźba Yayoi Kusamy – wielka dynia w czarne kropki. Taki widok czeka miłośników sztuki, którzy przypływają na Naoshimę. Niewielka wyspa w prefekturze Kagawa słynie z rozsianych na niej muzeów i galerii sztuki. Na powierzchni zaledwie 14 km kw. jest ich tam dziesięć. Największe z nich, Chichu Art Museum, mieści się niemal całkowicie pod ziemią, by jak najmniej ingerować w lokalną przyrodę. Ukryta wewnątrz wzgórza budowla, o której istnieniu świadczą dziedzińce i świetliki widziane z lotu ptaka, jest schronieniem dla dzieł tylko trzech artystów: Claudea Moneta, Jamesa Turrella i Waltera De Marii. Ich rozmieszczenie współgra z kontemplacyjnym charakterem przestrzeni z surowego betonu, którą zaprojektował Tadao Ando, laureat Nagrody Pritzkera. Wybitny architekt stworzył również siedzibę Benesse House, gdzie eksponowana jest twórczość m.in. Basquiata, Richarda Longa czy Yukinoriego Yanagiego. Kilkaset metrów dalej znajduje się muzeum poświęcone Lee Ufanowi – prominentnemu twórcy z kręgu sztuki mono-ha, natomiast w bliskim sąsiedztwie usytuowana została galeria fotografii Hiroshiego Sugimoto. Przemierzając wyspę, można natknąć się na wiele przestrzennych instalacji site-specific. Prócz rzeźb Yayoi Kusamy wpisane w naturalny krajobraz zostały także realizacje innych artystów, takich jak Cai Guo-Qiang, Niki de Saint Phalle, Dan Graham czy Kimiyo Mishima. Spośród wszystkich destynacji turystyki kulturowej Naoshima wydaje się mikrokosmosem odizolowanym od wielkomiejskiego zgiełku. Idylliczny azyl, w którym sztuka i natura koegzystują w harmonii.

Rdzawy brutal

Musée Soulages w Rodez (© RCR – Musée Soulages Rodez / Fot. A. Meravilles)

Rodez to miejsce narodzin jednego z najbardziej cenionych francuskich abstrakcjonistów – Pierrea Soulagesa. Nic więc dziwnego, że w tej malowniczej miejscowości w północnej Oksytanii znajduje się muzeum w całości poświęcone sztuce słynnego artysty. Zadziwiający może wydawać się jednak sam budynek, zaprojektowany przez katalońskie studio RCR Arquitectes. Złożony z pięciu masywnych bloków (łącznie ponad 6 tys. mkw.), budzi skojarzenia z bunkrem lub monumentalnym cenotafem. Surowy wygląd nadają mu elewacje pokryte stalą kortenowską o charakterystycznej powierzchni podobnej do rdzy.

Musée Soulages w Rodez (© RCR – Musée Soulages Rodez / Fot. A. Meravilles)

Cała bryła – odciążona wizualnie przeszklonymi korytarzami – wygląda niezwykle topornie. Jest ascetyczna, by nie rzec: barbarzyńska. Wrażenie to potęguje gotycka katedra zlokalizowana nieopodal, której strzelistość i zdobność stanowią ostry kontrast dla minimalizmu Musée Soulages. Prostota charakteryzuje również jego wnętrze: sale galeryjne skąpane w półmroku lub sterylnej bieli. Ich aranżacja została podyktowana charakterem malarstwa Francuza, eksplorującym relacje między czernią a kolorem, ciemnością i światłem. Początkowo budowa placówki nie spotkała się z entuzjazmem mieszkańców, którzy krytykowali wysoki koszt przedsięwzięcia (ok. 25 mln euro). Wątpliwości budziła też specyfika instytucji, którą niektórzy traktowali jako prywatne mauzoleum. Ostatecznie muzeum – a przede wszystkim wystawione w nim dzieła podarowane przez artystę – umieściło Rodez wśród najciekawszych punktów na artystycznej mapie Francji. W 2021 roku (krótko przed śmiercią Soulagesa w wieku 102 lat) liczba osób odwiedzających muzeum przekroczyła milion.

Artystyczny silos w RPA

Zeitz Museum of Contemporary Art Africa w Kapsztadzie (Fot. Wianelle Briers)
Zeitz Museum of Contemporary Art Africa w Kapsztadzie (Fot. Iwan Baan)

Zbożowy spichlerz wzniesiony w 1924 roku w porcie w Kapsztadzie przez lata był jednym z najwyższych budynków na południowej półkuli. Kiedy wyłączono go z eksploatacji, 57-metrowemu elewatorowi groziło wyburzenie. Na początku nowego milenium administracja dzielnicy V&A Waterfront, we współpracy z przedsiębiorcą i kolekcjonerem Jochenem Zeitzem, zdecydowała się przekształcić olbrzymi magazyn w muzeum sztuki. Zadanie to zlecono studiu architektonicznemu Thomasa Heatherwicka. Proces adaptacji okazał się jednak niezwykle skomplikowany pod względem inżynieryjnym. Konstruktorzy musieli bowiem zmierzyć się z betonową bryłą złożoną ze 116 cylindrycznych silosów i wertykalnych szybów. Należało wydzielić w nich kondygnacje oraz 80 sal ekspozycyjnych. – Czuliśmy, że musimy nadać temu miejscu serce – mówił Heatherwick. – Kiedy rozpoczęliśmy pracę, w jednym zbiorniku znaleźliśmy ziarno kukurydzy. Zeskanowaliśmy je, powiększyliśmy do rozmiaru 10 pięter i użyliśmy jako wzór do wykroju. Tak powstało centralne atrium, które dosłownie wycięto w ścianach silosów. Główny hall o ażurowej strukturze przypomina wnętrze katedry. Do architektury sakralnej nawiązują ponadto wypukłe okna à la witraże, będące jedynym elementem dekoracyjnym. W 2017 roku, po trwających sześć lat pracach budowlanych, zainaugurowano działanie Zeitz Museum of Contemporary Art Africa – największe na świecie muzeum dedykowane współczesnej sztuce Afryki i afrykańskiej diaspory.

Podziurawiony welon

The Broad w Los Angeles (Fot. Mike Kelley, courtesy of The Broad)

Eli i Edythe Broad – podobnie jak przed nimi Rockefellerowie czy Vanderbiltowie – należą do plejady miliarderów, którzy utrwalili etos „amerykańskiego snu”. W Stanach Zjednoczonych małżeństwo Broadów kojarzone jest nie tylko z podbojem rynku nieruchomości i filantropią, lecz także z mecenatem artystycznym. Ich przygoda z kolekcjonerstwem zaczęła się w 1972 roku od zakupu rysunku Vincenta van Gogha. Z biegiem lat zbiory rozrosły się na tyle, że mogłyby zasilić muzeum. I tak w 2010 roku w Los Angeles ufundowano The Broad – prywatne muzeum sztuki prezentujące twórczość m.in. Roya Lichtensteina, Julie Mehretu, Seana Scully’ego, Shirin Neshat czy Kehinde Wileya.

The Broad w Los Angeles (Fot. Mike Kelley, courtesy of The Broad)

W konkursie na projekt budynku zwyciężyła koncepcja nowojorskiego biura architektonicznego Diller Scofidio + Renfro. The Broad, zajmujące parcelę przy Grand Avenue, składa się z dwóch konstrukcji. Wewnętrzny korpus stanowi magazyn przechowujący kolekcję (tzw. skarbiec), nad którym mieści się przestrzeń wystawowa pozbawiona podpór i wysoka na 7 m. Całość okrywa zewnętrzna powłoka (tzw. welon), którą wykonano ze stali oraz 2,5 tys. prefabrykowanych paneli z betonu zbrojonego włóknem szklanym. To właśnie elewacja nadaje bryle efektowny charakter. Przez wycięte w niej ukośne perforacje naturalne światło przedostaje się do środka, co znacząco redukuje zużycie prądu. Choć z zewnątrz budynek wygląda jak masywna mastaba, to jednak podziurawiony „welon” czyni go optycznie lżejszym. W niespełna rok od otwarcia muzeum odwiedziło trzykrotnie więcej osób, niż pierwotnie zakładano. The Broad – wraz z sąsiadującymi Walt Disney Concert Hall oraz Los Angeles MOCA – jest dziś tętniącym życiem artystycznym centrum miasta.

Muzeum wywrócone na lewą stronę

Centre Pompidou w Paryżu (Fot. Oh Paris)

Pod koniec lat 60. prezydent Francji Georges Pompidou powołał konkurs na gmach paryskiego muzeum sztuki nowoczesnej. W jury zasiedli giganci modernizmu, m.in. Jean Prouvé i Oscar Niemeyer. Spośród 681 nadesłanych projektów wybrali plan dwóch nieznanych wówczas architektów: Richarda Rogersa i Renzo Piano. W pewnej mierze obaj wzięli udział w konkursie dla żartu, proponując budowlę przeczącą nie tylko obowiązującym trendom w architekturze, lecz także zdrowemu rozsądkowi. Wszystkie elementy, które zwykle kryją się we wnętrzu (klatki schodowe, instalacja wodociągowa i elektryczna, kanały wentylacyjne, szyby wind), zostały wyprowadzone na zewnątrz. Tak jakby ktoś wybebeszył lub wywlekł budynek na lewą stronę. Rama ze stalowych dźwigarów, ściągów i wiatrownic, pokryta labiryntem rur, składa się na sześć 14-przęsłowych kondygnacji. Pozbawione zawadzających elementów piętra zostały w całości przeznaczone na prezentowanie dzieł sztuki z kolekcji liczącej ponad 113 tys. eksponatów. W 1977 roku prezydent Valéry Giscard dEstaing otworzył nowe muzeum, noszące od tej pory imię inicjatora – Centre Pompidou. Quasi-industrialny gmach już w trakcie budowy był obiektem drwin (nazywano go „kupą złomu”, „rafinerią”, a nawet „zamachem stanu”). Z czasem jego niecodzienny wygląd spowszedniał, stając się dumą i jedną z największych atrakcji Paryża. Aby utrzymało ten status, Centre Pompidou przejdzie gruntowną renowację, która rozpocznie się pod koniec lata 2025 roku i potrwa przez następne pięć lat.

Jeszcze więcej inspirujących treści znajdziecie w nowym wydaniu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych oraz online z wygodną dostawą do domu.

Fot. Emma Harries
Wojciech Delikta
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Sztuka współczesna potrzebuje wyjątkowej przestrzeni. Oto najpiękniejsze muzea
Proszę czekać..
Zamknij