Do niedawna w biznesie nie liczył się człowiek, lecz zysk, plany, strategia. Pandemia zmieniła podejście do zarządzania. Dziś jedno z najważniejszych zadań szefa polega na budowaniu relacji w zespole. Nowoczesny lider rewolucję w firmie zaczyna od dokładnego poznania własnych emocji, a samego siebie traktuje jak komputer, którego działanie może ocenić, a potem ulepszyć.
Dobre i efektywne przywództwo oparte jest na pracy zespołowej, której najważniejszym elementem jest zrozumienie drugiego człowieka – jego potencjału, potrzeb, emocji. Między innymi z tego powodu zarządzanie przestało oznaczać pilnowanie, co wymyślą i zrobią inni, a stało się współtworzeniem. Polega na dbaniu o to, by ludzie razem angażowali się w te same wizje, misje, cele.
Jeszcze kilka lat temu zatrudnionych w firmach traktowano przedmiotowo, jak narzędzia, które mają pomóc osiągnąć cel. Dziś pracodawcy inwestują w dobrostan i rozwój swoich pracowników.
Spowodowało to również zmianę roli współczesnego lidera. Jego zadaniem jest dziś przede wszystkim budowanie właściwych relacji w zespole i zarządzanie emocjami. A żeby mógł to robić, powinien zacząć od siebie, od pracy nad świadomością własnych emocji.
– Teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej zdajemy sobie sprawę, że zarządzanie nie polega na zarządzaniu ludźmi, tylko ich emocjami, a współczesny lider ważną pracę najpierw musi wykonać w sobie – mówi Małgorzata Marczewska, założycielka LABlife i doradczyni strategiczna w obszarze zarządzania kapitałem emocjonalnym przedsiębiorstw. Jeśli choć w małym stopniu zdajemy sobie sprawę, że to, w jaki sposób myślimy, zachowujemy się i czujemy, ma wpływ na nasze osiągnięcia, powinniśmy zadbać o jakość swojego funkcjonowania. – Traktuję siebie jak komputer osobisty – mówi Małgorzata Marczewska. – Jeśli chcę dobrze zarządzać innymi, muszę mieć dobry komputer, a nie sprzęt sprzed 30 lat. Gdy coś się zawiesza, trzeszczy, gaśnie ekran, natychmiast szukam kogoś, kto go naprawi. To samo powinniśmy zrobić ze sobą. Z wewnętrznym update’em oraz sprawdzaniem swojego wewnętrznego mindsetu nie powinniśmy czekać do momentu, w którym będziemy mieć problem. Świadome obserwowanie swoich emocji i tego, co je wywołuje, codziennie – choćby przez 30 minut – pomoże nam wyłapać problemy dużo wcześniej i udoskonalić ten genialny sprzęt, jakim dysponujemy i który ma tak niewiarygodny potencjał emocjonalny, że pozwala nam osiągnąć właściwie wszystko.
Chętniej wierzymy, że będzie gorzej, niż że wszystko ułoży się lepiej
Zdaniem Małgorzaty Marczewskiej wyzwanie każdego z nas polega na tym, żeby ułożyć swoje życie z jak najlepszej wersji zdarzeń. – Robienie rzeczy w nowy sposób oznacza pożegnanie się ze starym, który nie działa. A żeby się z czymś pożegnać, muszę wiedzieć, z czym. Jeśli chcemy być efektywni, musimy zdecydować, co uaktualnić, co skasować, a co uaktywnić – dodaje Małgorzata Marczewska. Amerykański psychiatra David R. Hawkins mówił, że człowiek w największym stopniu opiera się pozytywnemu myśleniu. Chętniej uwierzymy, że będzie gorzej, niż że wszystko ułoży się lepiej. Właśnie takie podejście przeszkadza nam zmieniać się. Tymczasem naprawdę może być dobrze, wystarczy uwierzyć i zaufać sobie. A ponieważ dużo łatwiej jest zmienić jedną osobę niż wszystkich dokoła, warto zacząć od siebie.
– Kto nie marzy o tym, żeby mieć szefa, który jest pogodny, pełen energii, życzliwy i ma dobre nastawienie? – pyta Małgorzata Marczewska. – Każdy, kto przekracza próg miejsca pracy, wnosi ze sobą określone emocje i tym samym wpływa na wszystko, z czym spotyka się przez cały dzień. W takim stanie pisze e-maile, rozmawia przez telefon, podejmuje decyzje i komunikuje się ze współpracownikami.
Dlatego też dobrze jest zrozumieć, czym są emocje. To chemia naszego organizmu – za każdym razem, gdy je odczuwasz, zauważasz zachodzące w swoim ciele zmiany. Na przykład w chwilach szczęścia możesz poczuć, że twoja skóra jest rozgrzana, mięśnie twarzy układają się w uśmiech, a pozostałe rozluźniają się. W momentach smutku może się wydarzyć coś przeciwnego: brwi się marszczą, a mięśnie sztywnieją. Jeśli zsumujesz wszystkie odczucia tego rodzaju zmian, jakie zachodzą w twoim ciele, będziesz mieć świadomość emocji.
Można więc mówić o emocjonalnym ciele, o świadomości przechodzenia z jednego stanu do drugiego. Na ten stan składają się: dźwięki, zapachy, smaki, obrazy. Mogą to być również wspomnienia odczuć – na przykład stan szczęścia odbierany przez ciało może wywołać dźwięk głosu przyjaciela, widok jego twarzy lub przypomnienie sobie jego imienia.
Twoje pozytywne lub negatywne emocje to wiadomości od mózgu: „Hej, ta rzecz jest dla mnie dobra lub zła. Spójrz, jak się czuję!”. A świadomość tych mechanizmów może być potężnym źródłem wskazówek.
Mówiąc potocznie, mamy do dyspozycji sześć podstawowych emocji. I one – wywołane myślami, bodźcami zewnętrznymi lub wewnętrznymi – uruchamiają w nas impulsy chemiczne. Kiedy impuls, na przykład złości, dotrze do mózgu, odbieramy informację: „Tak, wkurzyłam się”. Czyli najpierw istnieją w nas emocje, a potem mamy w głowach ich intelektualne, rzeczowe opisy, nazwy. Kiedy już wiemy, jak działa ten system, łatwiej nam modyfikować własny sposób reagowania.
Emocje dzielą się na dwa rodzaje: przetrwaniowe i wznoszące
Praca nad swoimi emocjami wymaga trzech rodzajów działań. Pierwszy to świadome oddychanie kilka razy dziennie, w miejscu, w którym akurat jesteśmy: na spacerze, w łazience, w pracy, na zebraniu. Oddychanie to najpotężniejsza praktyka świata, kluczowa w wywoływaniu zmian. – Oddychając z ulgą, otwierasz się na to, że może być lekko i sprawy jakoś same się toczą. Jesteśmy wtedy w procesie homeostazy, czyli wszystkie nasze części ze sobą pracują tak, że się nie męczymy – mówi Małgorzata Marczewska. Drugie działanie to praca nad świadomością, dążenie do postrzegania świata w sposób w pewnym stopniu dziecięcy – polegający raczej na zauważaniu niż ocenianiu, wchodzeniu w rolę obserwatora.
Trzecie zadanie przy pracy nad emocjami polega na praktykowaniu koherencji serca – techniki, która służy zapobieganiu stresowi, zarządzaniu nim, odwracaniu jego skutków. Dzięki niej przekształcamy blokujące napięcia w swobodnie płynącą energię, kreatywność, wydajność, spełnienie.
Małgorzata Marczewska zwraca uwagę, że emocje dzielą się na dwa rodzaje: przetrwaniowe i wznoszące. Pierwsze związane są ze stawianem oporu. Nie lubimy ich, bo czujemy, że zmuszają do działania. Ale bez nich nie przeżyjemy, nie zmienimy się, więc są bezcenne. Jednak ponieważ niewiele o nich wiemy, od lat ich unikamy.
Emocje wznoszące powodują, że chce nam się działać, rozmawiać z ludźmi, pracować, po prostu żyć. Nie kojarzą się z przymusem. Życie z przewagą emocji przetrwaniowych kończy się wielkim zmęczeniem, a z większym zbiorem emocji wznoszących – jest bardzo lekkie.
Żeby funkcjonować optymalnie, potrzebujemy emocji wznoszących i przetrwaniowych w proporcjach 5 do 2. Jeśli nasz emocjonalny świat układa się właśnie w ten sposób, lubimy ludzi, jesteśmy efektywni, aktywni i czujemy, że mamy wpływ na rzeczywistość wokół siebie. – Można osiągnąć taki stan – mówi Małgorzata Marczewska. – Gdy rozmawiam ze swoim zespołem, to tak, żeby na koniec spotkania emocji wznoszących i przetrwaniowych było 5 do 2. Do tej pory mieliśmy motywować innych, mówiąc: „Daj spokój, weź się w garść, inni robią to lepiej, więc ty też możesz zrobić to lepiej”. Nie znam nikogo, komu to pomaga w życiu biznesowym lub osobistym. To po prostu nie działa. Co działa? Bycie uważnym na swoje emocje, myśli i reakcje, bo wtedy mózg potrafi zauważać emocje, myśli i reakcje innych.
Lider powinien umieć pracować nad swoimi emocjami
Wielu z nas urodziło się w pokoleniu, które zachwycało się rozumem. Wciąż chcieliśmy wiedzieć więcej. Gdy dzięki internetowi zyskaliśmy szybki dostęp do ogromnej wiedzy, okazało się, że znaczenie ma nie tyle to, co wiemy, lecz czy potrafimy z tej wiedzy skorzystać. Zatem przede wszystkim powinniśmy znać odpowiedź na pytanie: W jaki sposób codziennie uruchamiać swoje emocje i myśli, jak nimi zarządzać, żeby z tego korzystać?
Pewne jest, że jeśli chcemy wprowadzić zmiany w firmie, musimy zacząć od siebie, bo tak naprawdę nie zmieniamy firmy postrzeganej jako abstrakcyjny zbiór ludzi, tylko kilka, kilkadziesiąt lub kilka tysięcy pracowników, ich sposobów działania, odczuwania, planowania, zatem ich osobistych wewnętrznych komputerów.
Lider powinien słuchać intuicji, umieć rozpoznawać swoje emocje, zauważać je, pracować nad nimi. Dzięki temu będzie potrafił rozpoznawać, co dzieje się z emocjami pracowników. – Takie działanie jest efektywne – mówi Małgorzata Marczewska. – Każdy pracownik docenia, że jest zauważony, że uszanowano jego godność i że ktoś chce dowiedzieć się, co jest dla niego ważne i jak go w tym wesprzeć. A ponieważ mamy coraz większą wiedzę o neurobiologii i neurochemii człowieka, możemy spodziewać się, że w najbliższych latach w firmach pojawią się czujniki emocji i jeżeli będzie się miało bardzo duży poziom emocji przetrwaniowych, zostanie się odesłanym do domu, żeby nie wpływać źle na innych. Dlatego warto nauczyć się dbać o swoje emocje.
Kiedyś mówiliśmy ludziom, co mają robić. Dzisiaj wprowadzamy zmiany każdego dnia do swoich codziennych rutynowych działań. A poznawanie siebie to pierwszy krok do zmian, po nim możemy zrobić ich tysiące. Rzecz w tym, że gdy zrobimy ten pierwszy, dużo łatwiej będzie nam zrobić kolejne.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.