Stres, osamotnienie i polikryzys mają destrukcyjny wpływ na dobrostan Polek i Polaków
Jak zadbać o siebie w dobie osamotnienia, codziennego stresu, polikryzysu? Badanie dobrostanu wykazało, że 21% Polek i Polaków odczuwa permanentny stres, tyle samo osób czuje się zagonionych. Na jakim poziomie jest poczucie dobrostanu Polek i Polaków? Która grupa społeczna jest w najgorszej sytuacji?
Dobrostan jest czymś innym niż szczęście, o którym raczej mówimy, że nam się przydarza. O dobrostan można na szczęście zadbać. Jednak to dość indywidualny stan, zależny od wielu czynników. Im niższy, tym trudniej stawić czoła trudnościom w czasach wielopłaszczyznowego kryzysu.
Czym jest dobrostan
– Psycholog Martin Seligman na jednym ze spotkań Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego w 2003 roku dokonał rewolucji, zastanawiając się głośno, dlaczego w psychologii poświęca się uwagę przede wszystkim temu, co negatywne. Przyczynił się do powstania nurtu psychologii pozytywnej i zaproponował wieloczynnikową koncepcję dobrostanu – przypomina Marta Niedźwiecka, psycholożka, sex coach, w trakcie szkolenia psychoanalitycznego, autorka podcastu „O zmierzchu” i książki pod tym samym tytułem oraz książki „Slow sex. Uwolnij miłość”. – Seligman powiedział, że pozytywne emocje, zaangażowanie, poczucie sensu i celu w życiu, pozytywne relacje z innymi i osiągnięcia to czynniki, które budują nasze poczucie dobrostanu. Wypada dbać o nie wszystkie, stosować holistyczne podejście. Seligman uważał również, że człowiek co do zasady chce się rozwijać. Jest istotą nakierowaną na rozwój. Na rozkwit. Po prostu chcemy rozkwitać, wykorzystywać nasz potencjał i jeżeli nam się za bardzo w tym nie przeszkadza, to wzrastamy.
Dobrostan Polek i Polaków jest na średnim poziomie. Najgorzej przedstawia się w wypadku milenialsów
Infuture.institute na zlecenie Benefit Systems opracował narzędzie Wellbeing Score do mierzenia dobrostanu we wspomnianych przez ekspertkę aspektach, dzięki czemu możemy się dowiedzieć, które obszary życia wymagają dodatkowego zadbania o nie. Przy użyciu Wellbeing Score powstał raport „Dobrostan Polek i Polaków”, z którego wynika, że prawie połowa z nas (47 proc.) ocenia swój dobrostan jako średni, 31 proc. jako wysoki a 14 proc. jako niski. – Żyjemy w dobie polikryzysu. Towarzyszą nam stres i poczucie osamotnienia. W wypadku 60% badanych wynik jest średni lub zły. Więc z naszym dobrostanem jest po prostu kiepsko – komentuje ekspertka.
Najgorzej oczywiście, co jest dość naturalne, mają osoby w wieku od 35 do 44 lat. To ludzie, najczęściej zaliczający się do milenialsów, którzy są bardzo obciążeni z dwóch stron. – Z jednej strony dzieci i praca zabierają im bardzo dużo zasobów, z drugiej muszą już zazwyczaj wspierać starszych rodziców. Ta grupa najbardziej intensywnie szuka rozwiązań, co zrobić, by lepiej się czuć i podołać wszystkim obowiązkom – podkreśla Marta Niedźwiecka. – Na ich osobistą sytuację nakłada się to, w jakich czasach przyszło nam żyć. Mamy wielopłaszczyznowy kryzys: katastrofę klimatyczną, wojnę za granicami, różne niestabilności polityczne, wciąż odczuwamy skutki covidu. To są zdecydowanie czynniki powodujące, że nasze osobiste doświadczanie trudności może być dużo gorsze niż gdybyśmy żyli w innych warunkach.
Co ciekawe, jak podkreśla ekspertka, nie załamujemy się i im więcej trudności przed nami, tym bardziej chcemy im podołać. Zajmujemy się walką o swój dobrostan. – Kiedy odpowiednio dbamy o dobrostan własny, to nasza dyspozycja psychiczna do stawiania czoła rzeczywistości jest dużo lepsza. I dużo lepiej budujemy wtedy i elastyczność psychiczną, i rezyliencję, czyli zarówno na co dzień lepiej odpowiadamy na stres, jak i po dużych, ciężkich wydarzeniach szybciej dochodzimy do siebie. Badania wskazują, że oddziaływanie traumatycznego wydarzenia zależne jest od tego, w jakiej kondycji ktoś w to wydarzenie wszedł.
Proza życia mocniej oddziałuje na nas niż stan świata, w którym żyjemy
W dobie polikryzysu tym, co najmocniej zaburza nasz dobrostan, jest codzienny stres, który może być oczywiście potęgowany przez sytuację, w jakiej żyjemy. – 40% respondentów podkreśliło, że stres i niestabilna sytuacja finansowa to coś, co najmocniej ich niepokoi – wyjaśnia Niedźwiecka. – 25% respondentów wskazało z kolei choroby jako to, co ich bardzo obciąża.
Kobiety mają wyższą predyspozycję do odczuwania dużych obciążeń, a zatem ich samopoczucie jest bardziej narażone na spadek. To Polki bardziej martwą się o bliskich, ich zdrowie, mocniej odczuwają stres związany z życiem codziennym. – Jednocześnie jednak właśnie my mamy zwykle lepsze narzędzia regulacyjne w porównaniu z mężczyznami, więc możemy znieść więcej. Z kolei im starsi mężczyźni, tym zwykle gorzej radzą sobie z podejmowaniem zdrowych, regulacyjnych aktywności, które poprawiłyby dobrostan, czyli ich zdrowie psychiczne i fizyczne.
Dobrostan a praca. Jakie narzędzia stosować do dbania o siebie zamiast owocowych piątków i jogi?
Marta Niedźwiecka zwraca uwagę, że praca zawodowa to dla nas źródło satysfakcji, możliwość rozwoju, ale też przyczyna wypalenia, presji i źródło ogromnego stresu. Z jednej strony często bierzemy na siebie za dużo zadań, nie potrafimy postawić w pracy granic (tego powinniśmy nauczyć się od generacji Z, zamiast ją krytykować), z drugiej strony zazwyczaj pracujemy w dość nieludzkim systemie. Szefostwo zwykle woli zainwestować w rozwój zawodowy pracowników, podczas gdy inwestowanie pieniędzy, czasu i energii w głęboką regenerację jest równie ważne. – Dbanie o dobrostan może wydawać się czymś trywialnym, ale to taka trochę zaprawa przed zawodami – ciężka praca nad tym, by się czuć dobrze, być w pełni sił, stawiać czoła zadaniom – przypomina ekspertka. – Z badania Instytutu Gallupa wynika, że 69% ludzi, którzy pracują w firmach realnie dbających o ich dobrostan, nie myślą o zmianie pracy. Łatwiej im zachować słynny work life balance. Choć czynnik materialny jest dla nas bardzo ważny, nie mniej istotne jest to, jak jesteśmy w pracy traktowane i traktowani. Milenialsi i gen Z upominają się o czas wolny, możliwość zadbania o zdrowie psychiczne i starsi od nich nie powinni się oburzać, ale wziąć przykład, żeby się nie wyeksploatować.
Okazuje się, że 52% osób, które pracują hybrydowo, wskazuje wysokie poczucie dobrostanu, co oznacza, że możliwość realizacji zadań zawodowych w elastycznych ramach sprzyja nam. Pozwala poukładać, jak najlepiej dla siebie, obowiązki i przyjemności. – Na początku pandemii pracodawcy załamywali ręce, nie wiedząc, jak kontrolować ludzi pracujących z domu. Tymczasem okazało się, że ludziom lepiej zaufać i nie tylko zrobią, co do nich należy, lecz także są szczęśliwsi. Kolejna sprawa to wartości prezentowane w praktyce przez organizację. W ramach tych wartości osoby zatrudnione w danym miejscu mogą oczekiwać konkretnego traktowania, co mogłoby mieć wpływ na to, że również praca zaspokaja ich poczucie sensu.
Niestety, w Polsce wciąż brakuje prawno-administracyjnych rozwiązań, które pomogłyby zachowywać work-life balance. Marta Niedźwiecka przypomina, że we Francji pracodawca nie może po godzinie 17 żądać dyspozycyjności od podwładnych. Inne kraje testują czterodniowy tydzień pracy. – Tymczasem u nas wciąż wiele firm ma folwarczny styl zarządzania ludźmi, eksploatacyjny, a my z tym nie dyskutujemy.
Ekspertka podkreśla, że owocowe wtorki czy sesja jogi z rana nie będą rozwiązaniem dla każdego, bo mamy indywidualne potrzeby, sposoby na regulację. Poza tym potrzebne nam jest kompleksowe podejście. Joga, choć daje wiele benefitów, nie jest najlepszym rozwiązaniem, kiedy kolejne osiem godzin spędzamy z szefem-tyranem. – Najważniejsze jest danie przestrzeni i narzędzi pracownikom, by odkryli, co im służy, i mogli to praktykować.
Stres i co dalej? Czy potrafimy zadbać o swój dobrostan?
Problemy możemy odczuwać zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym. – To system naczyń połączonych – mówi Niedźwiecka. – Konflikty w pracy sprawiają, że jesteśmy drażliwi w domu. Gdy coś złego dzieje się w domu, tracimy skupienie, motywację, napęd do pracy. I co z tym robimy? Uciekamy od regulacji emocji, uciekamy w używki, mamy mordercze podejście do sportu, wpadamy w nałogi. A to jest najgorsze, co możemy sobie robić.
W dodatku nie potrafimy odpoczywać. Kiedy wyjeżdżamy na urlop, chcemy aktywnie spędzać czas, zapominając o przeznaczeniu czasu na regenerację poprzez zmniejszenie aktywności. – Na przykład mamy stresującą pracę, a potem przez dwa tygodnie wspinamy się na sześciotysięczniki. To nie jest regeneracja, to jest zmiana bodźca. I bardzo często jest tak, że nie mieści nam się w głowie, że można by zwolnić obroty i pozwolić temu ciału i psychice jakoś się zresetować.
Jednym z najlepszych sposobów na regenerację jest sen, jednak i on bywa przez nas „atakowany”. Choć padamy ze zmęczenia, często odbijamy sobie brak czasu dla siebie, oglądając filmy do późna, pijąc alkohol, imprezując, pracując do oporu. – Sen ma ogromny wpływ na to, jak funkcjonują nasze ciało i umysł. Po zarwanej nocy jesteśmy mniej odporni na lęki, więc cokolwiek w nas uderzy, bardziej nas rozchwieje. Po dwóch zarwanych nocach nasz mózg zachowuje się tak, jakbyśmy mieli półtora promila alkoholu we krwi. To nie jest stan, w którym możemy efektywnie działać.
Także zaniedbywanie relacji z ludźmi odbija się negatywnie na naszym dobrostanie. – Ludzie terminalnie chorzy albo bardzo starzy, oceniając to, co miało w ich życiu największe znaczenie, w zasadzie niezależnie od osiągniętego majątku i sukcesu zawodowego, mówią, że były to relacje. Może się wydawać, że to nie jest ważny składnik życia, kiedy jesteśmy młodą osobą, nastawioną na sukces, natomiast relacje stanowią podstawę naszego istnienia w tak wielu obszarach, że zaniedbanie tego kawałka życia jest zawsze niebezpieczne – ostrzega Marta Niedźwiecka. – Mówię tu o różnego rodzaju relacjach. O wychodzeniu do innych ludzi, które jest regulacyjne, wspierające, pomaga się rozwijać, pokonywać kryzys, ale jest treścią samą w sobie. Możemy osiągnąć sukces, gratyfikację finansową, ale kiedy brakuje nam siatki społecznej, która nas podtrzymuje, to, co osiągnęliśmy, może nas tylko powierzchownie zadowalać, natomiast na głębszym poziomie będziemy przeżywać bardzo poważne deficyty. Możemy ich nie czuć przez jakiś cas, ale one prędzej czy później do nas dotrą. Nie przeskoczymy tego, że potrzebujemy być blisko z ludźmi, przyjacielsko i emocjonalnie, romantycznie, seksualnie.
Jak skutecznie zadbać o swój dobrostan?
Zadbanie o siebie, zwłaszcza jeśli żyjemy w stresie i pędzie, może wydawać się wyzwaniem. I rzeczywiście, wymaga sporo pracy w konkretnych, zaniedbanych przez nas obszarach. Oczywiście, niemożliwe jest, by każdy z nich był zaopiekowany na 100 procent w każdej sferze życia. U każdej osoby też co innego okaże się najważniejsze, jeśli chodzi o wpływ na samopoczucie.
Bez wątpienia do wprowadzania zmian najlepiej wykorzystać metodę małych kroków, zaczynając od zdrowia fizycznego, jak radzi ekspertka. – Trzeba postawić na regenerację. Wyspać się, jeść zdrowo, zapewnić sobie porcję ruchu. Kiedy już wyregulujemy ten obszar, możemy zająć się zdrowiem psychicznym, następnie zadbać o relacje. Ważny jest też kontakt z naturą, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma do niej łatwy dostęp. Generalnie, radzę zejść z kanapy, przestać scrollować telefon i wyjść do ludzi czy na spacer. Kiedy ta baza będzie funkcjonować, możemy zmierzać do wyższych celów, związanych z naszą realizacją, poczuciem sensu i duchowością – tłumaczy Marta Niedźwiecka.
Przypomina, że warto słuchać swojego ciała. Ono w doskonały sposób informuje, kiedy się nim odpowiednio zajmujemy, ale też daje znać, kiedy je zaniedbujemy, gdy coś jest nie tak w naszym życiu. Zbyt często jesteśmy ślepi i głusi na te sygnały.
Zobacz także:
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.