Owiana tajemnicą kolekcja dzieł sztuki Jana i Lilli Kunczyńskich trafiła wreszcie do Polski. Znajdujące się w niej nieznane dotąd obrazy Tadeusza Brzozowskiego będzie można obejrzeć na wystawie w DESA Unicum.
To nie tylko wielkie wydarzenie rynkowe, lecz także ważny moment w dziejach sztuki. W Warszawie zostanie zaprezentowana niewystawiana nigdy dotąd kolekcja, której trzon stanowi 13 prac Tadeusza Brzozowskiego. Niezwykłe są nie tylko zebrane przez Kunczyńskich prace, lecz także historia związana z powstawaniem zbioru, który trafi na aukcję.
Jan Kunczyński był postacią niezwykle barwną i lubianą. Choć urodził się pod Lublinem, swoje młodzieńcze lata spędzał w Zakopanem, gdzie uprawiał wyczynowo narciarstwo. – Był związany z rodzinami Szostaków, Gąsienic, Bachledów, współtworzył powojenną bohemę Podhala. Mocno angażował się w życie kurortu narciarskiego. W tych samych kręgach obracał się Tadeusz Brzozowski, który miał w Zakopanem swoją pracownię malarską. Trudno wskazać, kiedy nawiązała się między nimi przyjaźń, można uznać, że po prostu znali się od zawsze – opowiada Wiktor Komorowski, koordynator aukcji. Ta znajomość po latach zaowocowała zaproszeniem malarza do amerykańskiej willi Kunczyńskich nad Lake Tahoe i narodzinami dzieł, które długi czas owiane były tajemnicą.
Amerykański sen Kunczyńskiego
W latach 60. XX wieku Kunczyński wyemigrował do Francji, gdzie poznał swoją przyszłą żonę, Lilly. Chłopak z Polski i córka amerykańskiego milionera szybko zapałali do siebie gorącym uczuciem. Łączyła ich między innymi miłość do nart – Lilly powiązana była z właścicielami ośrodka Squaw Valley. To ona pomogła Janowi założyć Lift Engineering – odnoszącą sukcesy firmę zajmującą się budową wyciągów narciarskich. A gdzie w tym wszystkim miłość do malarstwa? – Kunczyński był z wykształcenia inżynierem, ale miał zacięcie wynalazcy. Lubił szkicować, wyszukiwać nowe rozwiązania, miał zmysł estetyczny. Kiedy patrzy się na wyciągi narciarskie czy kolejki, które budował, widać, jak dużą wagę przywiązywał do ich wyglądu, prezentacji. Zawsze miał potrzebę obcowania ze sztuką, z artystami – mówi Wiktor Komorowski. Willa Kunczyńskich często stanowiła przystań dla Polaków, których Jan zapraszał i których chętnie wspierał, a także zatrudniał. Jednym z jego gości stał się artysta uznawany przez Kunczyńskiego za geniusza – Tadeusz Brzozowski.
Tadeusz Brzozowski uchodził w artystycznym środowisku nie tylko za barwną postać, lecz także za „kota chadzającego własnymi drogami”. Szalenie lubiany, inteligentny, do swojej sztuki podchodził z dystansem, często z poczuciem humoru. Widać to chociażby w tytułach jego obrazów: są one swoistą grą, w opisach jego twórczości często pada słowo „rebus”. Brzozowski korzystał nieraz ze słownika, szukał starych słów, które wyszły już z obiegu, używał galicyzmów. Wybierał wyrazy oznaczające zawody, cechy charakteru. Stawało się to częścią jego działań perfomatywnych, kreacji.
Był nie tylko malarzem i rysownikiem, lecz także scenografem i pedagogiem. Projektował tkaniny i witraże. Jego działa nawiązują do surrealizmu i nurtu abstrakcyjno-ekspresjonistycznego. – Pracował w określony sposób, był lekkoduchem. Nie lubił tworzyć pod dyktando, nie miał i nie chciał mieć zmysłu rynkowego. Choć chętnych nie brakowało, nie łatwo było u niego zamówić obraz. Dlatego teraz tak mało jego dzieł jest na rynku – opowiada Wiktor Komorowski. Malował etapami, jego prace leżały nieskończone, odłożone na później. Zwykle na podobraziach tworzył główną plamę, która schła i czekała na kolejne warstwy, detale. Używał lakierów, temper, farb olejnych, lubił je mieszać. – Malował na lnianych płótnach, to charakterystyczne, bo jest ono plastyczne. Jako konserwator miał opracowanych wiele rozwiązań, stosował technikę laserunku, czyli wydobywania tego, co pod spodem. Przy odpowiednim oświetleniu ma się wrażenie, że jego obrazy świecą – opowiada koordynator aukcji.
Rezydencja Brzozowskiego w Lake Tahoe zaowocowała narodzinami tajemniczej kolekcji
Jest rok 1971. Do Nevady na zaproszenie Kunczyńskich na siedem miesięcy przyjeżdża Brzozowski. – Pomysł był taki, żeby powstał tu zestaw prac, które można by było pokazać na zachodnim wybrzeżu. W ten sposób Brzozowski miał zaistnieć choćby w San Francisco. Jednak finalnie prace stworzone nad Lake Tahoe wykupił goszczący malarza gospodarz, żadna z prac nie opuściła jego domu – opowiada koordynator aukcji. – Brzozowski nie miał nic przeciwko temu, jego mecenas był bardzo hojny. Poza wszystkim było to też trochę surrealistyczne przeżycie dla malarza, który znalazł się w zupełnie innym świecie, mógł korzystać z materiałów, do których w kraju nie miał dostępu, z najlepszych płócien, najlepszych farb. To był szczyt jego kariery, najbardziej kreatywny okres, właśnie wtedy tworzył najbardziej wyraziste prace. W willi w Nevadzie narodziły się przede wszystkim płótna, największe o wymiarach 2,5x2 m, w skali rynku nie widzieliśmy takiej pracy, to w zasadzie ołtarz. Malowany był na podłodze, przy użyciu techniki drippingowej i action painting. Podobno sam Kunczyński wykonał jeden gest. Dla Brzozowskiego, który był związany z teatrem kantorowskim, takie performatywne aspekty tworzenia były niezwykle istotne.
„Lily & Jan Kunczynski Collection. Lake Tahoe, Nevada” to jedyna szansa na obejrzenie kolekcji
Zgodnie z ostatnią wolą Jana Kunczyńskiego jego kolekcja trafiła do Polski i jest to prawdziwe święto zarówno dla kolekcjonerów, jak i dla miłośników Brzozowskiego. Chociaż w zbiorze znajdują się także rysunki jego żony, Barbary Gawdzik-Brzozowskiej, dwie bliźniacze prace olejne Jerzego Tchórzewskiego, praca olejna Jana Ziemskiego, dwie tkaniny Marii Szostak oraz akwarele i gwasze Józefy Wnukowej, to największe emocje budzą obrazy powstałe w Lake Tahoe. – Mówimy, że to święty Graal, jeśli chodzi o rynek. Kolekcja nigdy nie była pokazywana publicznie, zawsze była przy rodzinie. Widzieli ją jedynie goście Kunczyńskich, a informacje o jej istnieniu obrastały w legendę. Krążyły informacje, że jest taka „świątynia Brzozowskiego”. Właściciel aż do śmierci nie chciał się rozstać z kolekcją. Zgodnie z jego wolą miała ona trafić do Polski na wspólną wystawę, a potem rozproszyć się po świecie.
Ewenementem wystawy jest to, że w jednym miejscu pojawi się tak duży zbiór dzieł Brzozowskiego. Kolekcja jest też bardzo spójna i to jej kolejna wartość. Znalazły się w niej prace artystów z jednego środowiska, związanych z Podhalem. Mamy tu ponad 40 obiektów: 13 prac malarskich, 10 płócien, 17 prac na papierze, tkaniny. Wystawa będzie dostępna dla wszystkich od 8 do 21 listopada, zaplanowane są także oprowadzania, powstanie specjalnej podstrony jej poświęconej, a także drukowanego katalogu ze zdjęciami archiwalnymi. Wszystkie obiekty z kolekcji trafią na aukcję.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.