Po Oscarze dla fascynującego filmu „Drive My Car” Ryûsuke Hamaguchiego polecamy najciekawsze japońskie filmy w historii w reżyserii Jûzô Itamiego, Hayao Miyazakiego czy Hirokazu Koreedy.
Złota Palma, Cezar, Złoty Glob i Oscar – kto, by pomyślał, że najważniejsze filmowe nagrody świata przypadną powolnemu (trwającemu aż trzy godziny!) dramatowi o tym, że każda, nawet najbliższa nam osoba stanowi odrębny świat, którego nigdy nie zdołamy w pełni zrozumieć.
„Drive My Car” jest najdojrzalszym dziełem Ryûsuke Hamaguchiego, który nagle wszedł do grona najbardziej wpływowych reżyserów. W tym filmie wybrzmiewają powracające wątki jego twórczości: erotyzm i sztuka jako forma wyrażania tego, co niewyrażalne, zdrada, miłość, przyjaźń czy trauma jako nieodłączne składowe części każdej egzystencji.
Choć głównym bohaterem jest boleśnie doświadczony przez życie aktor i reżyser, próżno szukać tu celebracji cierpiętnictwa. Wszędzie, nawet w naznaczonej atakiem nuklearnym Hiroszimie, gdzie rozgrywa się znaczna część akcji, dokonuje się odrodzenie i przemiana, w której swój udział ma… czerwony Saab 900 głównego bohatera.
Mknący po japońskich ulicach stary samochód w obiektywie operatora Hamaguchiego staje się symbolem zaufania do życia. Podróż, w którą japoński reżyser zabiera nas tym pięknym pojazdem, jest pełna ekscytacji, ale są w niej też momenty znużenia. Nie dajcie się zwieść przestojom, one mają swój ukryty sens.
„W pętli ryzyka i fantazji” (2020) reż. Ryûsuke Hamaguchi
Nakręcony przed „Drive My Car” film Hamaguchiego można zobaczyć w niektórych polskich kinach albo w serwisie VOD Nowych Horyzontów. „W pętli ryzyka i fantazji” składa się z trzech nowel o bohaterach poszukujących bliskości. To także historie o roli przypadku. Na pierwszy rzut oka mogą sprawiać wrażenie przegadanych, ale warto obserwować przede wszystkim to, co dzieje się między słowami.
„Tampopo” (1985) reż. Jûzô Itami
Być może najbardziej niezwykły film, jaki zobaczycie w swoim życiu. „Tampopo” jest nazywany ramen westernem, ale nawet ta zaskakująca zbitka słowna nie odzwierciedla w pełni eklektyzmu zwariowanych historii, w których jest miejsce na komedię kulinarną, satyrę na „Siedmiu Samurajów”, melodramat, a nawet wątki szpiegowskie. „Tampopo” jest chyba jedynym filmem na świecie, który jednocześnie przywołuje skojarzenia z tak różnymi dziełami, jak „Uczta Babette”, „Dobry, zły i brzydki”, „Wielkie żarcie, „Śmierć w Wenecji” czy… „The Benny Hill Show”. A wszystko zaczyna się od tego, jak kierowca ciężarówki Goro zatrzymuje się w małym lokalu z japońską zupą i decyduje się pomóc jego właścicielce w rozkręceniu biznesu. Po obejrzeniu tego filmu już nigdy nie spojrzycie na miskę z ramenem w taki sam sposób.
„Mój sąsiad Totoro” (1988) reż. Hayao Miyazaki
Film dla widzów w każdym wieku, a przy okazji idealny wstęp do bogatej animowanej filmografii legendarnego studia Ghibli. Nie sposób nie zakochać się w kresce i urzekających prostotą scenariuszach Miyazakiego. „Mój sąsiad Totoro” opowiada o dwóch siostrach, które spotykają na swojej drodze niezwykłe stworzenia-duchy. Miyazaki zabiera nas w piękną podróż do świata dziecięcych wyobrażeń i fantazji. To także – o czym się często zapomina – rzadki przykład opowieści o pozytywnej relacji córek z ojcem.
„Tokijska opowieść” (1953) reż. Yasujiro Ozu
Nie sposób wyobrazić sobie historii kina japońskiego bez twórczości Yasujiro Ozu, mistrza poetyckiego realizmu. Starsze małżeństwo z „Tokijskiej opowieści” postanawia odwiedzić swoje dorosłe dzieci. Banalna na pierwszy rzut oka fabuła stanowi bazę dla mądrej opowieści o różnicy pokoleń, zrozumiałej pod każdą szerokością geograficzną. Dzieła Ozu są porównywane do haiku – w tym filmie nie ma jednego zbędnego ujęcia ani słowa. W charakterystycznym dla siebie stylu, w którym kamera jest często umieszczona na poziomie bohaterów siedzących na podłodze, Japończyk, obserwując codzienność, dociera do najgłębszych wymiarów życia.
„Złodziejaszki” (2018) / „Dziecięcy świat” (2004) reż. Hirokazu Koreeda
Obok Hamaguchiego Hirokazu Koreeda to czołówka współczesnego kina japońskiego. Ten utytułowany twórca, który od lat skupia się na relacjach rodzinnych w takich filmach, jak „Nasza młodsza siostra”, „Jak ojciec i syn” czy „Po burzy”, za swoje „Złodziejaszki” otrzymał Złotą Palmę w 2018 roku. Koreeda przekonująco opowiada o grupie ludzi, którzy w niekonwencjonalny sposób stworzyli sobie bańkę chroniącą przez złem całego świata. Przy okazji warto obejrzeć także inny, mniej znany, a wybitny film tego twórcy – „Dziecięcy świat” o czwórce dzieci zostawionych samych sobie po śmierci matki. Koreeda z czasem wygładził swój styl. Tutaj pozwolił sobie na obrazy, które rozdzierają serce.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.