Monika Szewczyk-Wittek rozmawia z bohaterkami swojej książki o życiu i pracy między początkiem lat 70. a połową 90. XX wieku. „Jedyne” to opowieść o roli kobiet w historii fotografii.
Dla Moniki Szewczyk-Wittek nie ma dnia bez fotografii. Jest kuratorką, fotoedytorką, pomysłodawczynią projektów, redaktorką, uczy o fotografii. Kiedy pracowała w redakcji dziennika „Rzeczpospolita”, przeprowadzała wywiady ze współczesnymi fotografami i fotografkami. – Zauważyłam, że wśród kilkudziesięciu rozmówców było zaledwie kilka kobiet. Co ciekawe, ich zdjęcia znał cały świat, a o nich samych wiadomo było niewiele. To wtedy po raz pierwszy pomyślałam o książce. Chciałam nie tylko dać głos kobietom fotografkom, lecz także pokazać ich ciekawość życia, odwagę, ambicję oraz fenomenalne zdjęcia. Tak powstał pomysł na „Jedyne” – mówi Moniak Szewczyk-Wittek.
Historyczne chwile na zdjęciach kobiet
Przy tworzeniu listy fotografek, z którymi chciała porozmawiać, określiła czasowe ramy, w których jej bohaterki robiły zdjęcia – między początkiem lat 70. a połową 90. ubiegłego wieku. – To był okres burzliwych zmian w Polsce. Epoka Gierka, protesty robotnicze, powstanie Solidarności, wprowadzenie stanu wojennego, strajki, obrady Okrągłego Stołu, pierwsze wolne wybory, transformacja. To wszystko miało odbicie w życiu codziennym, właściwie w każdej dziedzinie.
Autorka trafiła więc do fotografek, które dokumentowały historyczne chwile związane z życiem społecznym czy politycznym, ale też ważne wydarzenia kulturalne, sportowe, codzienne sytuacje. Bohaterkami „Jedynych” jest 10 fotografek, m.in. Joanna Helander, Anna Beata Bohdziewicz, Iwona Burdzanowska, Agnieszka Sadowska, Marzena Hmielewicz. Ich zdjęcia publikowała prasa polska i zagraniczna, pokazywały swoje prace na wystawach, prezentowały w książkach i albumach, a mimo to pozostały w cieniu mężczyzn. – Jedna z bohaterek, Anna Beata Bohdziewicz, przyznawała, że skupiając się na swojej pracy, nie miała czasu na bycie własną menedżerką. Przy fotografii analogowej rytm pracy był zupełnie inny niż dziś. – To miało ogromny wpływ na funkcjonowanie w tym zawodzie. Fotografia analogowa wydłużała dotarcie do szerszej grupy. Trudno to porównywać z dzisiejszym tempem, gdy za pomocą jednego kliknięcia w mediach społecznościowych można pokazać wybrane fotografie dowolnej osobie na drugim końcu świata.
Dlaczego fotografek jest mniej niż fotografów
Bohaterki „Jedynych” często były jedynymi kobietami w męskich zespołach. Niektóre zdecydowały się pracować samodzielnie. – Bez wątpienia bycie fotografką czy fotografem to zawód wymagający fizycznie i psychicznie. Oczywiście, że bywa trudno, że fotografki przeżywały sytuacje, w których bały się, jak Agnieszka Sadowska – podczas robienia zdjęć została uderzona i popchnięta, upadła na plecy. Przeżywała stres, kiedy robiła zdjęcia podczas marszu niepodległości w Białymstoku.
Fotografki opowiadały też autorce książki o przyjemnych sytuacjach – Anna Brzezińska o tym, jak w latach 80. jeździła za Lechem Wałęsą, a oficerowie Biura Ochrony Rządu, chroniący polityka, przepuszczali ją zawsze jako pierwszą do robienia zdjęć.
Bohaterki „Jedynych” mówiły autorce, że fotografowanie to ich pasja i sposób na życie, ale też wybór, który ma swoje konsekwencje. – Ten zawód ma wpływ na życie rodzinne, bo w redakcjach, pracując, spędzały często długie godziny. Trzeba było znaleźć temat, zrobić zdjęcie, wywołać negatyw, zrobić odbitkę, co w połączeniu z prowadzeniem domu, bywało nie lada wyzwaniem. Fotografowaniu towarzyszyła często niesamowita adrenalina, czasem smutek – ile tego ludzkiego nieszczęścia jesteś w stanie unieść? Dlatego kilka z nich otwarcie mówi też o depresji. Niektóre z bohaterek „Jedynych” zrezygnowały z zawodu właśnie ze względu na jego konsekwencje – Anna Michalak-Pawłowska właściwie na początku drogi.
Monika Szewczyk-Wittek przyznaje, że fakt zdominowania świata fotografii przez mężczyzn wymieniały jednak na samym końcu. – Ta dyskusja o widzialności kobiet w świecie sztuki i innych dziedzinach toczy się nieustannie. Mimo wielu rozmów, wprowadzonych konkretnych rozwiązań, także tych wdrażanych przez samo środowisko, wciąż pojawiają się pytania o to, dlaczego o kobietach w fotografii mówi się tak mało. Ale to się zmienia i same kobiety zdecydowanie coraz więcej i coraz silniej zaznaczają w tej dziedzinie swój głos.
Monika Szewczyk-Wittek, „Jedyne. Nieopowiedziane historie polskich fotografek”, Dom Spotkań z Historią, Warszawa 2021
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.