Jennifer Lopez: Poślubienie Bena było najwłaściwszą decyzją w moim życiu
Jennifer Lopez i Ben Affleck pobrali się 16 lipca w Las Vegas. Intymna ceremonia była tylko pierwszym etapem oficjalnego przypieczętowania miłości pary. Później czekało ich jeszcze trzydniowe bajkowe wesele w Georgii. Piosenkarka dopiero teraz podzieliła się ze swoimi fanami wrażeniami z ceremonii. „Nawet przez chwilę się nie wahałam”, pisze w newsletterze „On The JLo”.
Historia miłości Lopez i Afflecka sięga 2001 roku. To wtedy poznali się na planie komedii „Gigli”. Zaręczyli się i planowali ślub, ale w ostatniej chwili odwołali ceremonię. Ben ożenił się z Jennifer Garner, a Lopez stanęła na ślubnym kobiercu aż trzy raz (z Ojanim Noa’em, Crisem Juddem i Markiem Anthonym).
Po blisko 20 latach Bennifer, jak nazywają słynną parę fani, wrócili do siebie. Tym razem ich historia doczekała się happy endu – pobrali się 16 lipca w Little White Wedding Chapel w Las Vegas. Nowożeńcy nie poprzestali jednak na jednej ceremonii. Rodzina i przyjaciele Lopez i Afflecka, pojawili się 19 sierpnia w posiadłości Bena w Riceboro w stanie Georgia, żeby przez trzy dni świętować to wielkie wydarzenie. Po dwóch tygodniach gwiazda w końcu podzieliła się swoimi wrażeniami ze ślubu, publikując je w newsletterze „On The JLo”.
„Nawet przez chwilę się nie wahałam. Cały czas czułam, że Bóg nad nami czuwa”, wyznała gwiazda. Piosenkarka zdradziła również szczegóły intymnych rozmów, które odbyła z Benem przed samą ceremonią. „Podczas jednej z kolacji rozmawialiśmy o ślubie. Oboje byliśmy już wcześniej w małżeństwach, a lata młodości mamy za sobą. Uznaliśmy jednak, że teraz przyszedł czas na nas. (…) Czytałam ostatnio książkę »Listy do młodego poety« Rainera Marii Rilke’go. Zrozumiałam wtedy, że umiejętność kochania kogoś tak, że chce się być dla niego lepszym i uczynić go szczęśliwym, ponieważ dawanie staje się bardziej radosne niż branie, jest prawdziwie dojrzałą miłością.”
W dniu ślubu Lopez zaskoczyła Afflecka zapraszając Marca Cohna do wykonania utwory „True Companion”, gdy szła do ołtarza. Wcześniej oboje uznali piosenkę za „idealny wybór na ten wyjątkowy dzień, który powinien odbyć się 20 lat temu”. J.Lo dodaje: „Później Ben powiedział mi, że obecność Marca Cohna uświadomiła mu, jak długą drogę przeszliśmy, aby w końcu osiągnąć spełnienie u swojego boków. Kiedy zobaczył mnie na szczycie schodów, myślał, że to sen i chciał, aby trwał wiecznie. (…) Tego dnia stare rany w pełni się zabliźniły, a ciężar przeszłości w końcu został zdjęty z naszych ramion.”
Cohn zaśpiewał również „The Things We've Handed Down”, gdy dzieci Afflecka i Lopez podchodziły do ołtarza. „Nie tylko pobraliśmy się nawzajem, ale włączyliśmy także nasze dzieci do nowej rodziny. Były to jedyne osoby, które poprosiliśmy o wstawienie się za nami podczas wesela. Ku naszemu wielkiemu zaszczytowi i radości, każde z nich się zgodziło”, pisze Jennifer.
Kiedy powiedzieli sakramentalne „tak”, Pan i Pani Affleck udali się na przyjęcie weselne.
„Prawda jest taka, że historia każdego z nas jest inna i oboje mamy swoją przeszłość. Ale dla nas to był idealny czas. Poślubienie Bena było najwłaściwszą decyzją w moim życiu. W końcu poczułam spokój. Znajdujemy się w długo oczekiwanym okresie: jesteśmy wdzięczni za wszystkie próby i lekcje od życia.”
Dzień później Lopez udała się z Benem, rodziną i przyjaciółmi, na brunch nad jeziorem w posiadłości aktora. „Ta noc była niebiańska. Ślub był jedną z najdoskonalszy chwil w naszym życiu. Nie mogliśmy być bardziej szczęśliwi. Życzę wam wszystkim tego samego rodzaju szczęścia... Zwłaszcza, jeśli pokonaliście do niego długą i krętą drogę. Sukces jest wtedy jeszcze słodszy.”
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.