Skąd czerpać natchnienie? Jeremy Scott stwierdził, że najlepszą muzą jest on sam. I tak oto powstała kolekcja, która przypomina śmiałe stylizacje projektanta z lat 90.
Dziwactwa, przerysowane sylwetki i rzucające się w oczy neonowe kolory na stałe zapisały się w DNA projektów tworzonych przez Jeremy’ego Scotta. W sezonie jesień-zima 2018-2019 roku stworzył cukierkową kolekcję prosto z kosmosu, która przywoływała na myśl cybernetyczną Barbie lub Millę Jovovich z filmu „Piąty Element”.
Czwartkowy pokaz, który z pierwszych rzędów oglądały m.in. Paris Jackson, Gidi Hadid i Caitlyn Jenner, utwierdził widzów i redaktorów w przekonaniu, że pokazy Jeremy'ego Scotta są obowiązkowym punktem nowojorskiego tygodnia mody, a on sam stał się ważną postacią ruchu na rzecz tolerancji i akceptacji.
– Inspiruję się sam sobą. Przeglądałem moje stare polaroidy i myślałem o tym, jak bardzo są ponadczasowe, zwłaszcza w kontekście płynności płci. To jest część dzisiejszej kultury – zdradził projektant w rozmowie z Vogue.com. – W 1996 i 1997 roku stawiałem na szalone stylizacje i eksperymenty, które dzisiaj są czymś zupełnie normalnym – dodaje Scott.
Wróćmy jednak do głównej inspiracji projektanta. 25 lat temu Scott sam projektował swoje szokujące często stylizacje. Zawsze towarzyszyła im równie odważna fryzura i nietypowy makijaż. Polaroidy z lat 90. projektant umieścił więc w formie nadruków na swojej kolekcji. Znajdziemy w niej grunge’ową kratę w różnych odcieniach i neonowe, rzucające się w oczy kolory. Do perfekcji dopracowane skórzane i sportowe ubrania inspirowane motokrosem, w których uwagę przykuwały detale.
Jak przystało na Scotta, było ich bardzo dużo, począwszy od sznurowań i zamków, a skończywszy na siatce i pikowanych łatach, przypominających ochraniacze na łokcie i kolana. Hybryda kozaków i ogrodniczek pojawiła się w cekinowej wersji moro, w wersji dżinsowej, a także neonowej. W wizji Scotta wydawały się wręcz wyrafinowane. To samo dotyczyło skórzanych i wykonanych z siateczki projektów, które zdobiły logo drużyn NBA.
Co jeszcze zobaczyliśmy na wybiegu? Projektant tradycyjnie bawił się printami, fakturami i nadrukami. Zestawiał ze sobą moro, cekiny, kryształy, koronkę oraz słowa w wersji 3D rodem z kreskówek (‚RIOT,” „HYPER,” ‚SEX, „PEACE”), które umieścił na ubraniach. Seksowne spódniczki i sukienki mini mieszały się z crop topami, oversize’owymi bluzami i militarnymi spodniami. Mieszanka tkanin, wzorów i cukierkowych kolorów królowała także w propozycjach dla panów. Akrylowe i plastikowe buty w wersji męskiej i damskiej przeplatały się z wysokimi kozakami, które zdobiły przypominające hokejowe ochraniacze skórzane elementy.
– Ta kolekcja to potpourri z wszystkich rzeczy, które kocham – wyznał projektant za kulisami pokazu. – A przecież nie ma nic złego w dzieleniu się rzeczami, które się kocha, prawda?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.