Monogamia daje poczucie stabilizacji, ale ogranicza wolność. Układy inne niż monogamiczne – poliamoria, swingowanie, związek otwarty – są ekscytujące, ale niepewne. Obalamy mity na temat różnych układów. W każdym z nich najważniejsze są empatia, komunikacja i zgodna wola obu stron.
Karolina: Nie wyobrażam sobie, że mogłabym się dzielić moim mężem! Dla mnie monogamia to związek na wyłączność z jedną osobą, związek zarówno emocjonalny, jak i seksualny. Mówię mojemu mężowi, że jest mój. Ślubowaliśmy sobie w kościele. Deklaracja, zasady, reguły – to daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Paulina: Podziwiam takie związki, ale sama nie chciałabym tak żyć. Cenię sobie moją niezależność i nie chcę się ograniczać. Mi bezpieczeństwo daje to, że umiem zadbać o siebie i mam blisko rodzinę oraz sprawdzonych przyjaciół.
Karolina: A czym jest dla ciebie niemonogamia?
Paulina: To różnego rodzaju relacje, w których nie obowiązuje zasada wyłączności. Może to być związek otwarty, swingowanie, poliamoria, spotykanie się równocześnie z wieloma partnerkami i/lub partnerami. Co wydaje się istotne, to konsensualność takich stosunków. To znaczy zgoda wszystkich zaangażowanych osób na tego typu rozwiązanie. W ogóle niezależnie od tego, czy chodzi o monogamię, czy niemonogamię, kiedy wchodzimy w jakieś relacje z innymi ludźmi, to warto omówić, na jakich zasadach chcemy razem funkcjonować, a nie z góry zakładać, że będzie tak, a nie inaczej. Dla każdego z nas monogamia czy niemonogamia może oznaczać coś trochę innego. I kolejna sprawa – w niemonogamii nie chodzi tylko o seks, o możliwość sypiania z różnymi osobami. Bo na przykład w poliamorii, zwanej wielomiłością, chodzi raczej o uczucia i wspólne spędzanie czasu. Więc można też powiedzieć, że niemonogamia jest wtedy, kiedy w naszym życiu, na bazie konkretnych ustaleń, jest więcej niż jedna ważna z jakiegoś powodu osoba, stale lub przejściowo.
Karolina: Czyli jeśli nie ma zgody wszystkich stron, to jest zdrada?
Paulina: Teoretycznie tak. Ale uważam, że zdradę można różnie definiować. Każda para powinna taką definicję wspólnie ukuć na własny użytek, żeby potem nie było nieporozumień. Warto też w tym miejscu zadać sobie pytanie, co się dla nas wiąże ze zdradą. Może strach przed utratą kontroli? Tego, że niewierność wydarzy się poza nami? W niemonogamii takiego strachu teoretycznie nie ma.
Karolina: A jak niemonogamia wygląda w praktyce, bo monogamia – to chyba wszyscy wiemy.
Paulina: Wcale nie byłabym taka pewna, że jest jeden wzór na monogamię, i w tym przypadku są różne sposoby jej realizacji. A co do niemonogamii, to znam i parę poliamoryczną, i znam otwarty związek tworzony przez ludzi, którzy nie wyobrażają sobie życia bez siebie, mieszkają razem i tak dalej, ale wchodzą w różnego rodzaju relacje na zewnątrz, oparte na seksie, ale i emocjach. Czasem sobie o tych pozazwiązkowych przygodach opowiadają, czasem nie, ale generalnie oboje wyrazili zgodę na taki otwarty układ. I oczywiście to nie musi trwać wiecznie, związek można zamknąć na jakiś czas. Mam też znajomą, która nie chce związku, spotyka się czasami z dwoma czy trzema facetami naraz i nie ukrywa tego przed nimi. Z kolei ja spotykałam się z chłopakiem, który żyje od czterech lat w niemonogamicznym związku. Od początku tak się dogadał ze swoją dziewczyną, twierdzi, że miał szczęście, że poznał osobę podobnie myślącą czy też z podobnymi potrzebami. Poznałam ją nawet, co mnie upewniło, że ona o wszystkim wie i zgadza się na takie rozwiązanie. Co więcej, podobno jej jest łatwiej znaleźć partnerów (a robi to przez aplikację do randkowania) niż jemu – okazuje się, że dziewczyny nie wierzą, że on żyje w takim związku, nie chcą, by kogoś z nimi zdradzał lub szukają stałej, monogamicznej relacji. Wariantów niemonogamii jest wiele.
Karolina: A co z infekcjami przenoszonymi drogą płciową, o których tyle opowiadasz? Jak mam jednego męża i jesteśmy sobie wierni, to wiem, na czym stoję.
Paulina: Większość osób, które wybierają niemonogamiczne relacje, stale się bada i namawia do tego nowych partnerów i nowe partnerki. Dla takich otwartych osób to standard. Nie ma kręcenia nosem. Jeśli chcemy uprawiać razem seks, to wcześniej się badamy. Można więc mówić o świadomości i odpowiedzialności. Tu jest jasne, że trzeba się zabezpieczać i kontrolować. A w monorelacji, kiedy ktoś nas zdradzi i nie przyzna się do tego, to możliwość zakażenia się może być wręcz większa.
Karolina: Z tego, co mówisz, wynika, że wolne związki są tak samo romantyzowane w kulturze jak te monogamiczne! Wydaje się, że to taka wolność i swoboda, hulaj dusza, piekła nie ma, a właściwie opierają się na ustaleniach, regułach, kontroli stanu zdrowia.
Paulina: No tak. Wiesz, wchodzimy często w monogamiczne związki, bo takie wzorce są powszechne. Potem jednak zdobywamy wiedzę, drążymy, poznajemy lepiej siebie i swoje potrzeby. Okazuje się, że są inne modele życia. I że te modele zależne są od potrzeb obu czy więcej osób, które wchodzą w dany układ. Właśnie układ. Co oznacza, że trzeba pogadać, ponegocjować, coś ustalić, ułożyć się razem. Ja generalnie jestem fanką otwartej i szczerej komunikacji w różnych dziedzinach życia, a zwłaszcza kiedy mowa o uczuciach i pragnieniach. To pozwala uniknąć wielu nieporozumień. I choć takie negocjacje, wprowadzanie zasad może wydawać się mało romantyczne, to jednak ma sens niezależnie, czy jesteśmy mono, czy nie. Wręcz bym powiedziała, że w tych niemonogamicznych relacjach częściej ludzie przegadują ważne tematy, umawiają się konkretnie, choć oczywiście życie weryfikuje te ustalenia.
Karolina: Może w związku wypadałoby zrobić coś takiego jak moja „rozpiska ziomeczków”, czyli wykaz, do kogo, kiedy i z czym mam dzwonić, odezwać się, dzięki czemu pamiętam o ważnych dla mnie ludziach, pielęgnuję przyjaźnie, dzwonię na urodziny, jestem, gdy trzeba wesprzeć, ale też wiem, czego ja oczekuję, co sprawia, że kogoś nazywam przyjaciółką czy przyjacielem. W związku też warto sobie przemyśleć, jakie mam oczekiwania, jakie potrzeby ma ta relacja spełniać, zaspokajać, a następnie komunikować to. I w ogóle możemy też stworzyć wspólnie sobie taki kodeks, że się szanujemy, robimy albo nie robimy prezentów na urodziny itd. Wspólną wizją związku można zaoszczędzić sobie nieporozumień.
Paulina: Lepiej odrzucić romantyczne mity, że samo się ułoży i negocjować warunki, czy to w monogamii, czy niemonogamii. Dobrze byłoby też unikać oceniania cudzych wyborów życiowych, bo każdy ma swoje preferencje.
Karolina: Dokładnie. Żadna opcja nie jest idealna. Na pewno warto się komunikować. Bo jeśli związek nie spełnia twoich potrzeb albo jeśli boisz się o nich powiedzieć, to coś jest nie tak. A my czasem jesteśmy w relacji za wszelką cenę, bo boimy się być same czy sami. Ja jestem w stałym związku, ale mam świadomość, że jakby co, to sobie poradzę, jestem samowystarczalna, nie jestem zależna od mojego męża ani on ode mnie. I to wydaje mi się zdrowe, bo dzięki temu nie boję się wyrażać swojej opinii, komunikować jasno swoich potrzeb.
Paulina: Czyli chcecie być razem, ale nie musicie. I może jeszcze podkreślmy na koniec, że tak naprawdę najważniejszy jest nasz związek z samą lub samym sobą, słuchanie siebie, swoich pragnień. Bo kiedy jesteśmy szczęśliwi w pojedynkę, to odnajdziemy się w każdym związku, a i bez niego nie będzie nam źle.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.