Dokument „Jesteśmy idealni” w reżyserii Marka Kozakiewicza o castingu do „Fanfika” opowiada o tym, jak żyje się młodym osobom transpłciowym i niebinarnym w Polsce.
„Fanfik” pojawił się na Netfliksie 17 maja tego roku. To drugie życie tej opowieści. Pierwsze było książkowe – powieść Natalii Osińskiej o młodzieńczym odkrywaniu siebie, nienormatywnej tożsamości i pierwszych miłościach przyjęto znakomicie. Teraz „Fanfik” trafił do jeszcze szerszej grupy odbiorców – dzięki Netfliksowi film można oglądać niemal na całym świecie. Oprócz fabuły Marty Karwowskiej z „Fanfika” narodził się też pierwszy polski pełnometrażowy film dokumentalny wyprodukowany przez Netfliksa. „Jesteśmy idealni” został zainspirowany castingiem do głównej roli w „Fanfiku”.
Dokument Marka Kozakiewicza o castingu do „Fanfika”
O samym castingu zrobiło się głośno, kiedy Anu Czerwiński, transpłciowy filmowiec (dokumentalista, operator filmowy, montażysta i reżyser, ale też performer/aktor, który zagrał w „Mieszkaniu na Uranie” w Nowym Teatrze czy „Orlando” w Teatrze Powszechnym w Warszawie) ogłosił w mediach społecznościowych, że poszukiwane są młode osoby trans i niebinarne do zagrania w ekranizacji. Anons wywołał wielkie poruszenie, a jego rezultatem było 300 zgłoszeń (producenci byli w szoku), z których w kolejnym etapie ekipa wybrała 30 osób. Ten zawzięty wyścig wygrał Alin Szewczyk, transpłciowy chłopak, model i aktor. Zanim do tego doszło, trzeba go było spośród licznych zgłoszeń wyłowić.
Okazało się, że połów był podwójny, bo na castingu pojawił się również z kamerą utalentowany dokumentalista Marek Kozakiewicz. Jego poprzedni film „Silent Love” opowiadał o kobiecie, która po śmierci matki razem z partnerką zaopiekowała się młodszym bratem. Kozakiewicz, sojusznik queerowej społeczności, wymyślił, że chciałby z castingowej sposobności skorzystać, by zrobić film o queerowej młodzieży w najbardziej homofobicznym – według rankingu ILGA Europe – kraju Unii Europejskiej, czyli w Polsce.
O tranzycji bez lukru
Materiał z castingu, choć bez wątpienia ciekawy, to jednak za mało, dlatego Marek i Anu wybrali kilka osób, które chciałyby powędrować z nimi dalej, zajrzeć głębiej, a może nawet się zgubić. Wybrali do swojego filmu Kajetana, Gosię, Werkę, Alina i Wika – queerową ekipę, która postanowiła podzielić się z nimi swoimi wtłaczanymi na siłę w binarny cis-szablon doświadczeniami. Ale „Jesteśmy idealni” to nie tylko opowieść wybranych osób bohaterskich, lecz także ich bliskich. Przecież tranzycja Kajetana dotyczy nie tylko Kajetana, lecz również jego matki czy młodszego brata. Jest wspólną podróżą – od wszystkich jej uczestników zależy to, jak wyboistą.
„Jesteśmy idealni” to jest film familijny, co nie znaczy, że infantylny, wygładzony, schematyczny i przymilający się do widza. Wręcz przeciwnie. Opowiada wprost i bez lukrowania o tym, z czym mierzą się młode osoby niebinarne i transpłciowe, do czego są zmuszane, jak bolesne jest dla nich życie w nie swoim ciele, z narzuconymi zaimkami i tożsamościami. „Chyba jestem niezłym aktorem, bo grałem przez 20 lat dziewczynę” – mówi Alin. Zresztą można to zdanie przypisać dowolnemu transpłciowemu chłopakowi. Albo takie: – Rzadko patrzę w lustro, bo nie lubię patrzeć na moje ciało. Albo: – Gdyby tranzycja byłaby dla mnie niedostępna, na pewno bym się zabił. Albo: – Ciężko być we wspólnocie, w której cię nienawidzą – mówi potrzebująca Kościoła, ale z niego wypychana Gosia. Ile młoda osoba musi mieć siły, żeby się z tym wszystkim mierzyć? Skąd ten opór przed pozwoleniem ludziom, by żyli, jak chcą? Czy to naprawdę jest takie trudne, wręcz niewykonalne, by obok „zrobiłaś” i „zrobiłeś” mogło funkcjonować „zrobiłoś”?
Opowieść, która otwiera na niebinarną i transpłciową perspektywę
W ostatnim czasie możemy w przestrzeni medialnej zobaczyć coraz więcej niebinarnego i transpłciowego świata, także tego najmłodszego. Każda opowieść, która z szacunkiem, empatią i autentyczną szczerością chce nam przybliżyć to, z czym zmagają się młode queerowe osoby, jest na wagę złota. Całkiem niedawno podjęły się tego Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin i Joanna Sokolińska w książce „Mów o mnie ono. Dlaczego współczesne dzieci szukają swojej płci?”, a teraz dostajemy film dokumentalny Kozakiewicza, który nie tylko chwyta nasz polski queerowy Zeitgeist, lecz także ma ambicję naprawy świata lub chociaż jego podreperowania. Nie tylko bowiem towarzyszył osobom bohaterskim w ich ważnych momentach życia (coming out, nakładanie bindera, przyjmowanie hormonów, mastektomia), lecz również dzieli się teraz tym doświadczeniem z nami, co, miejmy nadzieję, pozwoli wielu osobom na oswojenie tematu i jego przemyślenie. Można więc śmiało powiedzieć, że „Jesteśmy idealni” to film, który dużo wziął, ale jeszcze więcej oddaje.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.