Jack Sparrow, Willy Wonka i Szalony Kapelusznik w jednym obchodzi 59. urodziny. Ale czy po procesie dekady, w którym na jaw wyszły intymne fakty z jego życia, Johnny Depp, kiedyś najlepiej opłacany gwiazdor Hollywood, naprawdę ma co świętować?
Sprane bandany, zniszczone buty, flanelowa koszula, skórzana kurtka, tatuaże, srebrne sygnety i pierścienie z czaszkami – styl Johnny’ego Deppa zdradza, że z wiekiem kariera muzyczna stała się dla niego ważniejsza niż filmowa. Nie wiadomo, kiedy znowu zobaczymy aktora na dużym ekranie, ale właśnie zapowiedział premierę płyty, którą nagrywa wspólnie z gitarzystą Jeffem Beckiem.
Przez dekady był jednym z najbardziej ekscentrycznych i charyzmatycznych gwiazdorów Hollywood. Przyjaźnił się z pisarzami i intelektualistami, ryzykował karierę dla odważnych projektów artystycznych, wykorzystywał swój seksapil, by zakwestionować przestarzałe normy płciowe. Zbierał nagrody, podbijał serca i listy przebojów. Jego rolę w filmie „Charlie i fabryka czekolady” krytycy i widzowie jednogłośnie uznali za wywrotowy akt odwagi. Po premierze w 2005 roku stał się najlepiej opłacanym aktorem swoich czasów.
Abstrakcyjne liczby, absurdalne pomysły
Za każdy kolejny film z serii „Piraci z Karaibów” zgarniał po kilkadziesiąt milionów dolarów. Od początku kariery Johnny Depp zarabiał średnio po dwa miliony dolarów miesięcznie. To imponująca, ale i przerażająca liczba. Jak zachować zdrowie psychiczne w obliczu takiego bogactwa? Deppowi się to nie udało.
Czternaście nieruchomości na całym świecie, w tym stadnina koni w Kentucky, całe miasteczko na południu Francji i kilka wysp na Bahamach. A do tego 45-metrowy jacht, prywatny odrzutowiec, trudna do wycenienia kolekcja sztuki i rękopisów, rachunki za wino sięgające 30 tysięcy dolarów miesięcznie.
Ogromne i puste domy, apartamenty wypełnione wieszakami z ubraniami, toksyczna mieszanka paranoi, uzależnienia i bezkarności. Proces, który wytoczył byłej żonie, Amber Heard, pokazał, w jakim oderwaniu od rzeczywistości Depp żył od dawna.
Gorzka zemsta
Odkąd w latach 90. XX wieku stacja telewizyjna Court TV zaczęła transmitować procesy prosto z sal sądowych, głośne sprawy dotyczące celebrytów zaczęły przyciągać uwagę milionów widzów. Ale proces wytoczony Amber Heard to chyba pierwszy przypadek, kiedy widzowie z równym zaangażowaniem śledzili sam proces, jak i reakcje na jego przebieg w mediach społecznościowych.
Wyrok zapadł tam znacznie wcześniej niż na sali sądowej. Amerykańscy dziennikarze uznali, że to efekt „Stan culture”, fanów gotowych bronić gwiazd za wszelką cenę. „Stan” od bohatera piosenki Eminema – superfan, stalker, który tak kocha swojego idola, że gotowy jest dla niego zabić. I to właśnie zrobili, symbolicznie, fani Johnny’ego Deppa: zabili Amber Heard za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Im bliżej werdyktu ławy przysięgłych, tym trudniej było zrozumieć motywacje Deppa. Twierdził, że złożył pozew, aby odzyskać godność, ale w trakcie procesu na jaw wyszły fakty, które stawiają go w znacznie gorszym świetle niż jakikolwiek artykuł w tabloidzie.
Ujawniono, że aktor chce „utopić Amber Heard, zanim ją spali. A potem wyruchać jej spalone zwłoki, żeby upewnić się, że nie żyje”, jak napisał w SMS-ie do przyjaciela, aktora Paula Bettany’ego. Podczas wakacji na swojej egzotycznej wyspie śpi twarzą w piachu, bo jest tak pijany, że nie budzi się, gdy spada z hamaka. Połyka naraz kilkanaście tabletek ecstasy, popija je winem i jest gotowy do spełniania swoich erotycznych fantazji. Chociaż taki nowoczesny, nazywa swoją żonę dziwką, gdy ta planuje zagrać w filmie, w którym pokaże piersi.
Nawet jeśli, jak zdecydowała ława przysięgłych, to on był ofiarą przemocy w tym związku, nie ulega wątpliwości, że nie był aniołkiem. Poniżanie, ośmieszanie, dyskredytowanie, obrażanie, lekceważenie były w tej relacji na porządku dziennym. I chociaż nie wiemy, czy taka była intencja Deppa, proces ten przyjął formę pornozemsty. Na oczach milionów widzów na całym świecie Amber Heard została zmuszona do zdradzania intymnych szczegółów ze swojego życia. Na zawsze już pozostanie „tą od kupy w łóżku”.
Kochany mimo woli
– Nie polubicie mnie – mówi wprost do widzów w jednej z pierwszych scen „Rozpustnika”. I chociaż postać hrabiego, którą gra w tym filmie, jest dość odrażająca, to i tak uwiódł nią wszystkich – od krytyków po widzów. Kiedy szefowie wytwórni Disneya po raz pierwszy obejrzeli „Piratów z Karaibów”, byli przerażeni i załamani jednocześnie. Jak widzowie mają pokochać Jacka Sparrowa? Spodziewali się klapy, tymczasem każdy kolejny film z tej serii przyniósł im ponad miliard dolarów dochodu.
Gdyby spojrzeć na świat wyłącznie przez pryzmat mediów społecznościowych, można by odnieść wrażenie, że Deppa kochają wszyscy. Pokolenie X, bo dorastało w czasach Edwarda Nożycorękiego i Gilberta Grape’a, Kate Moss i Winony Rider. Pokolenie Y, bo Depp jest spoko gościem ze starą gitarą i zabawną „rockową” stylówką. A pokolenie Z, bo Jack Sparrow, Willy Wonka i Szalony Kapelusznik.
Widzieliśmy Deppa, jak dorasta na ekranie – od buntowniczego młodzieńca w „21 Jump Street” po przypominającego Keitha Richardsa Sparrowa w „Piratach z Karaibów”. Pozaekranowe wybryki Deppa – uzależnienie od alkoholu i narkotyków, liczne romanse, tatuaż „Winona Forever”, który po rozstaniu z Ryder przerobił na „Wino Forever” – były elementami jego popkulturowej legendy.
Na sali sądowej wypadł wiarygodnie w roli faceta niezdolnego do kontrolowania emocji. Nie wstydził się tego, że uprawia hedonistyczny styl życia. Jego lekarz skarżył się nawet w trakcie przesłuchania, że Johnny „zromantyzował kulturę narkotykową”, co aktor skwitował uśmieszkiem satysfakcji. Ława przysięgłych uwierzyła, że jest grzeszny, ale niegroźny. Miejmy tylko nadzieję, że w głębi duszy Johnny Depp wie, że ten sukces jest też jego największą porażką.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.