W grupie zawsze znajdzie się osoba, która ma potrzebę mówienia o tym, jak bardzo się poświęca. I że wszystkie sfery jej życia funkcjonują w idealnej harmonii. Dla ludzi ważne jest, by imponować innym. A przecież wszyscy stoimy na krawędzi rozpaczy, więc możemy tylko dotrzymywać sobie towarzystwa i się zabawiać.
Spotkanie przyjaciół. Jedna z kobiet wypomina koledze, że napisał tylko jedną książkę. Od tego czasu właściwie niewiele zrobił. Nie ma też dzieci, podobnie jak wiele osób w tym gronie. Jej zdaniem, marnują życie. Przechwala się. Opowiada o swojej działalności społecznej, partnerze, dzieciach, książkach, które napisała. – Mam 53 lata, upadałam, wstawałam i sporo się nauczyłam – podsumowuje. – Nareszcie zamilkliście – dodaje.
Pisarz, do którego skierowane były słowa krytyki, mówi:
– Lubimy cię i nie chcemy się nad tobą znęcać. Ale za takimi ostrymi sądami kryją się słabość i kłamstwo. My zamiast kłamać, mówimy o wszystkim i o niczym. Nie chcemy się mierzyć z własną miernością.
– Jakie kłamstwa? Mówiłam prawdę. Co to za kłamstwa i słabości? – odpowiada ona.
Mężczyzna nie chce już komentować jej słów. Ale ona nalega.
– Sama tego chciałaś – mówi. – Większość ludzi pamięta inne twoje zaangażowanie, wcale nie to społeczne. Realizowało się w toaletach. Napisałaś historię partii, bo byłaś kochanką jej lidera. Twoje powieści dotowane przez partię i recenzowane w partyjnych gazetkach to śmieci. Chociaż nie twierdzę, że moja była lepsza. A twój związek? Twój mąż kocha Giordano. Wszyscy o tym wiedzą. Poświęcenie dla dzieci? Całe dnie pracujesz w telewizji, wieczorami wychodzisz. Z dziećmi nie przebywasz nawet podczas urlopu. Masz kamerdynera, kelnera, kucharza i trzy opiekunki. Gdzie to poświęcenie? To są właśnie te kłamstwa i słabości. Masz 53 lata i zmarnowane życie. Tak jak my. Zamiast prawić nam morały, spójrz na nas ze współczuciem. Wszyscy stoimy na krawędzi rozpaczy. Możemy tylko dotrzymywać sobie towarzystwa i się zabawiać.
To scena z jednego z moich ukochanych filmów „Wielkie piękno”. Osoby, które najlepiej radzą sobie z życiem, zwykle wiedzą, jak bardzo są żałosne. Ci, którzy traktują siebie bardzo poważnie, idealizują swój związek, dzieci, firmy, sztukę. Ta scena właściwie mogłaby się wydarzyć w wielu różnych gronach. Zawsze znajdzie się osoba, która ma potrzebę mówienia o tym, jak bardzo się poświęca. I że wszystkie sfery jej życia funkcjonują w idealnej harmonii.
Rok temu pisałam o rozmowie w pociągu Warszawa-Szczecin. Konduktor prosi pana przede mną o bilet i dokument.
– Może być dowód? – pyta uprzejmie pan.
– Oczywiście, zwykle ludzie pokazują dowód, gdy jadą sami – odpowiada konduktor.
– A jak z kimś? – dopytuje pasażer.
– To zależy – odpowiada konduktor z miną człowieka posiadającego głęboką wiedzę o ludziach. – Jeśli jadą z kobietą, to zwykle pokazują legitymacje poselskie, karty prezesa i tym podobne. A jak z kolegą, to na przykład karty członkowskie do klubu golfowego, książeczkę żeglarską. Jeden pan to nawet akt własności nowego mieszkania okazał.
– I akceptuje pan to wszystko?
– Dokument musi być ze zdjęciem, więc książeczka żeglarska jest okej, ale aktu własności nie zaakceptowałem. Natomiast powiedziałem: „Gratuluję mieszkania!”. Bo co mi szkodzi. Dla ludzi jest ważne, by imponować innym.
Zdanie konduktora: „Bo co mi szkodzi. Dla ludzi jest ważne, by imponować innym” oraz wypowiedź bohatera filmu: „Zamiast prawić nam morały, spójrz na nas ze współczuciem. Wszyscy stoimy na krawędzi rozpaczy. Możemy tylko dotrzymywać sobie towarzystwa i się zabawiać” mogą być odpowiedzią na to, jak ‒ choć przez chwilę ‒ zobaczyć „wielkie piękno”.
Następnego dnia wracam do Warszawy. Obok siedzi młody chłopak z piękną dziewczyną. Podchodzi konduktor. Chłopak podaje bilet i mówi:
– Niestety, zapomniałem legitymacji. Ale mam książkę z pieczątką mojej szkoły.
Szybkim ruchem wyciąga „Mistrza i Małgorzatę”.
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.