Oglądając serial „The Morning Show”, zastanawiałam się, jak duża jest różnica między dyskursem na temat molestowania seksualnego w miejscu pracy na Zachodzie i w Polsce. Na ekranie widzimy, że jedyną osobą, która publicznie przyznaje się do wątpliwości, czy można proponować podwładnym seks, jest człowiek, który stracił za to pracę. U nas osoby wyżej w hierarchii pozostają bezkarne.
– Zaczął ze mną flirtować. Moją odpowiedzią był flirt. Ale nigdy nie chciałam, żeby obróciło się to w ten sposób – mówi w programie telewizyjnym kobieta, która jako jedna z wielu zgłosiła Me Too wobec znanego dziennikarza.
– Jak to się zaczęło? – pyta prowadząca program.
– Na spotkaniu produkcji. Każdy tam był. Siedziałam obok Mitcha, który był wówczas moim szefem. Poczułam jego rękę na mojej nodze pod stołem. Ścisnął mnie w seksualny sposób.
– Jak się wtedy czułaś?
– Jeśli mam być szczera… czułam się podekscytowana. Bardzo podekscytowana. Ale było to także obezwładniające i zaskakujące. Byłam zagubiona.
– Jak zareagowałaś?
– Nie zrobiłam tego. Powinnam była… Ale… wszystko działo się tak szybko i publicznie. Nie miałam, jak tego przemyśleć, nie zrobiłam nic, i to otworzyło drzwi. To się powtarzało i stało się... destrukcyjne.
– Co masz na myśli?
– Nie mogłam skoncentrować się na pracy. Myślałam tylko, w jaki seksualny sposób zachowa się Mitch. Wiedziałam, czego chce. Zadawałam sobie pytanie, czy powinnam to zrobić.
– A może, co się stanie, jeśli tego nie zrobisz?
– Tak. To także przyszło mi na myśl. Nigdy tego nie zrobiłam, ale i tak się bałam. Czułam, jakby cała moja kariera była w rękach tego jednego człowieka. Moje myśli były… zmącone. Nie wiedziałam już, co myślę, kim jestem. W końcu mnie to przerosło. Zwolniłam się.
– Czy kiedykolwiek powiedziałaś w firmie, przez co przechodzisz?
– Nie zrobiłam tego.
– Nie zgłosiłaś sprawy do HR?
– Nie.
– Dlaczego?
– Czułam wstyd i nie chciałam, by on się dowiedział, że to zgłaszam.
– Czyli uważałaś, że on się dowie o zgłoszeniu? – pyta zaskoczona dziennikarka.
– Nikomu nie powiedziałam, bo nie chciałam, by ktokolwiek wiedział…
– Wiedział co właściwie? Przecież ludzie musieli widzieć, że z tobą flirtuje. Mówiłaś, że robił to publicznie.
– Nie mówię o flirtowaniu, mówię o tym, co się wydarzyło…
– …możesz czuć się bezpieczna. Nie chcę, byś mówiła o czymkolwiek, z czym nie czujesz się komfortowo. Ale prawda ma znaczenie. Czasem to jedyna broń, którą mamy przeciw wpływowym ludziom próbującym zamknąć nam usta. A twoja prawda… może pomóc wielu kobietom.
– Mój szef i ja… przekroczyliśmy tę granicę. Kilka razy. W jego szatni. Wzywał mnie. Całowaliśmy się. Później prosił o seks oralny. Nigdy mnie nie zmuszał. Nigdy. Ale nadal nie wiedziałam, jak mu odmówić. Nie powiedziałam o tym... Ale każdy wiedział. Czułam to. Wiedziałam, że ludzie, których szanowałam, patrzyli na mnie w inny sposób. Stracili do mnie szacunek. Czułam się… jakbym patrzyła na siebie z zewnątrz. I widziała siebie oczami tych wszystkich ludzi… jako dziwkę sypiającą z wpływowym człowiekiem, by pomógł mi w karierze. I już nawet nie wiedziałam… kim jest ta osoba, na którą patrzę. Nie rozpoznawałam się. On mi to zrobił. Naznaczył mnie. Ukradł mi moją pewność siebie, moje poczucie własnej wartości. I… tonęłam. Nie było nikogo, kto rzuciłby mi koło ratunkowe. Czułam się samotna. Otoczona ludźmi, ale...
– Odrzucona – dopowiada prezenterka.
To scena z serialu „The Morning Show” nowej platformy Apple TV+. Producentkami są Jennifer Aniston i Reese Witherspoon, które brawurowo wcieliły się w postacie dziennikarek amerykańskiej stacji.
Obserwujemy, jak znany dziennikarz po ujawnieniu jego romansów z osobami zależnymi od niego w pracy traci wszystko: rodzinę, karierę, twarz. Przez pierwsze pięć odcinków powtarza: „Tak, proponowałem, ale one się zgadzały”. Zupełnie nie rozumie, na czym polega #MeToo. – Przez wieki wpływowi mężczyźni robili to samo co ja i teraz ja mam za nich wszystkich płacić? – powtarza.
Oglądając serial, zastanawiałam się, jak duża jest różnica między dyskursem na ten temat na Zachodzie i w Polsce. Na ekranie widzimy, że jedyną osobą, która publicznie przyznaje się do wątpliwości, czy można proponować podwładnym seks, jest człowiek, który stracił za to pracę.
Dla „Dużego Formatu” pisałam o przypadku molestowania kobiet w polskiej armii na misji w Afganistanie, czyli w niezwykle wymagających warunkach. Podpułkownik i prokurator wojskowy na swoje ofiary wybierał kobiety delikatne, które cechowała odwaga i nienaganna służba.
„Zerżnijcie mnie” – mówił do pielęgniarek. Do kobiet żołnierzy pracujących w ambulatorium rzucał: „Dziewczyny, a wy nie macie nic do ssania?”.
Na rutynowe pytanie, czy czegoś mu potrzeba, odpowiadał: „Potrzebuję kobiety, do obsługiwania mam przecież dwóch żandarmów”.
Podczas badań komentował wygląd pielęgniarek, ich postawę, rzucał seksualne aluzje, chwytał za piersi. W końcu żadna nie chciała podawać mu leków. W rozmowach z żołnierzami podpułkownik podkreślał, że rola kobiet jest „służebna” względem mężczyzn.
Kapitan Agnieszka opowiadała mi wtedy: „Zawsze marzyłam, by służyć ojczyźnie na misjach. Mój tata był oficerem. Podziwiałam jego patriotyzm, oddanie Polsce. Gdy zmarł, postanowiłam wstąpić do wojska. Zaczęłam jeździć na misje (…). Podczas nocy sylwestrowej podszedł do mnie podpułkownik i poprosił do tańca. Na początku tańczył normalnie, mówił, że kończył kursy tańca towarzyskiego. Przy kolejnej piosence jego ręka niby przypadkiem lądowała na moich piersiach lub kroczu. Poprosiłam, by nie zachowywał się w ten sposób. Przestaliśmy tańczyć, ale on nadal na mnie patrzył. Poprosiłam kolegę, by stał przy mnie i go zniechęcił. Ale gdy później wyszłam na papierosa, pojawił się znowu. Coś tam pytał o nowy szpital. Nagle naparł na mnie całym ciałem. Włożył mi rękę pod bluzkę, drugą próbował włożyć do spodni. Chciał całować mnie w usta, ale wyrywałam się, więc całował mnie po szyi. Czułam od niego obrzydliwą woń alkoholu zmieszanego z potem. Prosiłam, by przestał. Udało mi się wyrwać i pobiegłam do koleżanek. Bałam się już wychodzić i czekałam, aż ktoś będzie wracał w stronę mojego obozu”.
– Spotkałem się ze zdziwieniem znajomych wojskowych, że za tego typu zachowania żołnierz może być w jakikolwiek sposób ukarany – mówił mi później sędzia, który uznał, że podpułkownik może zachować wojskowe przywileje. – Mówili to żołnierze zawodowi podczas różnych naszych spotkań – dodał.
Prokurator przeszedł na wojskową emeryturę, nie spędził nawet jednego dnia w więzieniu.
Dla mnie kluczowe w scenie z serialu Apple’a jest pytanie: „Czyli uważałaś, że jeśli to zgłosisz, to on się o tym dowie?”.
Poczucie, że sprawa może dotrzeć do oprawcy, jest w naszym kraju całkowicie uzasadnione. Z moich doświadczeń jako reportera: gdy dzieci mówiły nauczycielkom o przemocy w ośrodku s. Bernadetty, większość z nauczycielek przez lata w pierwszym odruchu informowała o tym dyrektor Bernadettę. Ta zadawała pytanie: „A który wychowanek tak powiedział?”. To niesamowite, ale te osoby bez chwili zawahania udostępniały oprawcy dane dziecka.
W ilu firmach w Polsce kobiety i mężczyźni mogą czuć się bezpiecznie, informując o Me Too czy mobbingu? Czy są pewni, że ich słowa nie zostaną przesłane oprawcy, który jest silniejszy, otoczony wpływowymi osobami?
Oczywiście nie można osądzać nikogo bez dowodów. W ważnym filmie „Polowanie” widzimy nauczyciela oskarżonego o molestowanie przez uczennicę, który jest niewinny. Z dnia na dzień traci wszystko. Nie można doprowadzić do sytuacji, gdy bezpodstawnie niszczy się życie człowieka. Pomówienia, w których udowodni się kłamstwo spowodowane zemstą, powinny być karane.
Lecz w sprawach przeze mnie opisywanych dowody były ewidentne. Osoby molestujące czy mobbingujące niezwykle często nie powstrzymują się przed groźbami, publicznymi docinkami czy sex SMS-ami wywołującymi zagubienie podwładnych. Pytanie o to, czy pracownik czuje się bezpieczny, zgłaszając takie informacje kierownictwu, jest absolutnie podstawowe.
Podpułkownik w polskiej armii molestował otwarcie, publicznie. Do tej pory nie rozumiem, dlaczego nie utracił przywilejów wojskowych. Co to mówi o naszym kraju?
Ważne, by w organizacjach i firmach wprowadzić trzy zasady bezpieczeństwa:
– Otwartość – która sprowadza się do możliwości zgłoszenia Me Too lub mobbingu przez każdego, niezależnie od zajmowanego stanowiska.
– Doradzenie osobie poszkodowanej, by zgłosiła sprawę prokuraturze w przypadku przestępstwa, niezależnie od konsekwencji dla firmy.
– Zebranie dowodów w sprawie, które jest obowiązkiem każdego pracodawcy, można zlecić jedynie osobom spoza sfery układów człowieka nadużywającego władzy.
Wszystkie ofiary nadużyć seksualnych, których sprawy dokumentowałam, mówiły, że przed zgłoszeniem ich kierownictwu własnej organizacji czy firmy nie mogły spać, czuły nieustanny strach. Spróbujmy wprowadzać taką kulturę pracy w naszym kraju, w której prawdę ceni się ponad wpływy i znajomości.
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.