Zawsze mówi się o rzeczach, które nas przerażają. Ludzie deklarują, że są zadowoleni z własnych decyzji, gdy zalewają ich wątpliwości.
– Czy ma pani dzieci? – pyta mnie nagle, bez żadnej wcześniejszej rozmowy, taksówkarz.
– Nie. A dlaczego pan pyta?
– Bo akurat teraz o tym myślałem. Mam 50 lat, bardzo długo nie chciałem mieć dzieci, zdecydowałem się i dziś, gdy córka żegnała mnie rano, pomyślałem, że to dobra decyzja.
– Gratuluję. A ja się bardzo spieszę na spotkanie…
– A dlaczego pani nie ma dzieci?
– Nie chciałabym na ten temat z panem rozmawiać.
– Pewnie myśli pani tak jak ja wtedy… Byłem przekonany, że dzieci nie są robotne. Są obciążeniem, tylko w życiu zamieszanie robią.
– Nie, zupełnie tak nie myślę, ja bardzo lubię dzieci. Natomiast jesteśmy na styk, a to ważne spotkanie. Czy może pan jechać troszkę szybciej?
– …więc myślałem, że nie potrafią pracować. A tu...! Moja córeczka ma siedem lat i już całe mieszkanie nam ogarnia. Odkurza, myje podłogę… Wie pani… tak szoruje ją specjalną ścierką do podłóg na kolanach.
– Proszę pana, ja nie chcę rozmawiać.
– Rozumiem, chciałem tylko zachęcić do decyzji o dzieciach, bo co innego po nas zostanie?
To chyba pierwszy raz, gdy ktoś obcy próbował projektować swoje lęki na mnie. Na jednym ze spotkań autorskich czytelnicy opowiadali, jak inni doradzają im nieproszeni, w jaki sposób wychowywać dziecko. Albo mówią, że ich pomysł na biznes nigdy nie wypali. Sugerują, że osiągnęli coś w życiu przez koneksje, lub wręcz przeciwnie, radzą, by odpuścili, bo bez znajomości w Polsce niczego nie osiągną.
„Zawsze żartuje się z rzeczy, które nas przerażają” – pisał Stephen King. A ja dodam, że zawsze mówi się o rzeczach, które nas przerażają. Ludzie zwykle deklarują, że są zadowoleni z własnych decyzji, nawet obcym osobom w abstrakcyjnych sytuacjach, gdy zalewają ich własne wątpliwości.
Największy z tych lęków to strach przed odchodzeniem. Niektórzy podkreślają publicznie, że tego strachu nie czują. Zwykle ci, którzy nawet bez pytania znajdą sposób, by o tym ludzi poinformować, boją się najbardziej.
– Co myślisz o tym obrazie? – pyta kobietę aktor grany przez Woody’ego Allena w filmie „Zagraj to jeszcze raz, Sam”. Na jego twarzy widać zdenerwowanie i zakłopotanie. Chce zaprosić ją na randkę.
– Według mnie obraz przedstawia negatywizm wszechświata – odpowiada kobieta. – Pustkę egzystencji. Nicość. Przekleństwo człowieka zmuszonego tkwić w jałowej nieskończoności..
– Hmm… a co robisz w sobotę wieczorem? – pyta Allen.
– Popełniam samobójstwo!
– W takim razie co powiesz na piątek?
Nadmiarowe mówienie o naszych niepewnościach, potęgowanie ich myślami, powracanie do nich w rozmowach jest cechą charakterystyczną wszystkich ludzi, niezależnie od wykonywanego zawodu czy zajmowanej pozycji społecznej. Osoby inteligentne często mają tego bolesną świadomość. Dzięki aktywności umysłu skutecznie zmieniają lęki w tak zwane przewrotki. Żart jest dla otoczenia znacznie mniej irytujący, często bywa kojarzony z klasą i konfrontowaniem się z własnymi słabościami.
Rzeczy, o których mówimy, piszemy, krzyczymy, to ukazanie ludziom naszych wartości, zaproszenie ich do naszej głowy. A jak pisała Harper Lee w znakomitym „Zabić drozda”, uprzejmość nakazuje rozmawiać z ludźmi o rzeczach interesujących dla nich, a nie dla nas.
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.