W tym czasie refleksji życzę państwu przede wszystkim, byście nie oceniali innych. A także, byście mocno w siebie wierzyli i nie podążali za oczekiwaniami ludzi.
Moja pani doktor miała urlop przed świętami, więc poszłam do innego lekarza. Bardzo lubię tzw. small talki, ale nie podczas badania. A tu:
– Czym się pani zajmuje zawodowo?
– Piszę.
– O! A co?
– Książki.
– To będzie zniżka.
– Dlaczego?
– No… ja mam sąsiada, co pisze książki. I wiem, ile zarabiacie.
– Nie, nie trzeba zniżki.
– Pani Justyno, proszę nie protestować. Nie każdy może być Żeromskim.
W tym czasie refleksji życzę państwu przede wszystkim, byście pochopnie nie oceniali innych.
Byście mocno w siebie wierzyli i nie podążali za oczekiwaniami ludzi. To wy decydujcie, o co chcecie powalczyć, kogo chcecie widzieć przy sobie, z jakimi inspirującymi, dobrymi ludźmi będziecie spędzać czas.
Nie podążajmy za iluzją wolności na siłę wprowadzaną od listopada w otoczce komercji i kiczu. Wolność to branie odpowiedzialności za własne słowa, dojrzewanie z godnością, to wreszcie umiejętność gardzenia politycznymi naciskami z każdej ze stron.
Życzę pozostania w zgodzie ze sobą i w harmonii z bliskimi. Bo jeśli zamiast nowego biustu, czy wypełnionych ust, pokażecie ludziom mózg i twardy kręgosłup, to otrzymacie wszystko, co ma prawdziwe znaczenie.
Inazō Nitobe pisał: „Cel każdej etykiety jest następujący – musisz w ten sposób ukształtować swoją duszę, by największy brutal nie odważył się zaczepić twojej osoby nawet wówczas, gdy najspokojniej sobie siedzisz”.
A najlepszym lekarstwem dla duszy jest ironia wymierzona w samego siebie. Bo etykietki i oceny nigdy nie tworzą tego, co rzeczywiste.
Świetna dziennikarka, Zuzanna Łapicka opowiadała mi, jak niedługo po ślubie z Danielem Olbrychskim poszła do pralni odebrać rzeczy. Mieszkała niedaleko i zwykle narzucała na siebie jakąś starą, przechodzoną kurtkę, gdy tam się pojawiała. Przy kasie należało powiedzieć nazwisko, by pracownik mógł znaleźć ubranie.
– Zuzanna Olbrychska – powiedziała.
Akurat była duża kolejka. Ktoś z tyłu krzyknął. – A to pani jest żoną pana Daniela!?
Pracownik zareagował bardzo szybko. Ruchem ręki przy głowie zasugerował wszystkim, że klientka przy kasie postradała zmysły. I oznajmił: „Pani… proszę nie zwracać uwagi, ona tydzień temu mówiła, że jest Łapicka.”
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.