Pierwszym wyzwaniem dla dziecka jest wyodrębnienie się z otoczenia. Nabranie charakteru przez określenie własnej tożsamości. To buduje poczucie godności. Żadna maska tego nie zastąpi.
– Zmarł mój dziadek. Babcia tydzień później zrobiła sobie serię operacji plastycznych – napisała mi znajoma, która mieszka w Kalifornii. – Babcia ma 68 lat. Dziadek miał siedemdziesiąt. Zawsze myślałam, że bardzo się kochają. Babcia wygląda teraz może na czterdzieści lat. Założyła sobie konto na tinderze i umawia się na randki. Ostatnio powiedziała, że ma ochotę na jakiegoś młodego surfera z Los Angeles – dodała.
– Jak się z tym czujesz? – zapytałam.
– Właściwie nie wiem, co czuję. Wszyscy w mojej rodzinie cieszą się, że ma taką chęć do życia. Opowiadają o tym znajomym jak zabawną anegdotę przy winie. A mi jest ciężko. Nie rozpoznaję w rysach tej nowej kobiety twarzy babci, która zawsze tak ciepło się uśmiechała. Nigdy bym jej tego nie powiedziała, ale zabolało mnie, że nie okazała smutku. Tak jakby czekała na śmierć dziadka.
Robert Reasoner pisze, że w 1890 roku w Kalifornii 90 proc. dzieci mieszkało w domach z rodzicami i dziadkami. Obecnie ta liczba spadła do siedmiu procent. 24 proc. nigdy nie poznało swojego ojca. Jedna czwarta pochodzi z rodzin z problemami alkoholowymi lub narkotykowymi. Także jedna czwarta jest molestowana fizycznie lub seksualnie. Wiele z nich podejmuje próby samobójcze.
Psychologowie alarmują, że system wsparcia rodziny dramatycznie się obniżył. Wiele osób czuje, że może liczyć tylko na jedno ze swoich rodziców. Niektórzy nie mogą polegać na nikim.
Nastolatki coraz częściej fundują sobie nowy biust. Chcą być lubiane. A widok dziadków czy rodziców, którzy także zyskują zainteresowanie przez ciągłe operacje plastyczne, może mieć głęboki wpływ na ich postrzeganie siebie i relacje, które stworzą w przyszłości.
Ludzie, którym brak wiary w siebie, podążają drogą opisaną przez Parka: Nie jest chyba wyłącznie dziełem historycznego przypadku, że pierwszym znaczeniem słowa „osoba” (person) jest „maska”. To uznanie faktu, że każdy, bardziej lub mniej świadomie, odgrywa jakąś rolę.
Niedawno z Kasią Bondą czekałyśmy na wejście do studia telewizyjnego. W poczekalni puszczono zapowiedź rozmowy trzech przyjaciółek przed pięćdziesiątką. Obie podniosłyśmy głowy, bo jedną z tych kobiet była dziennikarka, którą bardzo lubiłyśmy. Przez parę ostatnich lat nie było jej w mediach. I nagle Kasia pyta: – Justyna, wiesz, która to? Nie wiedziałam. Wszystkie trzy wyglądały dokładnie tak samo. Jakby pracował nad nimi ten sam chirurg.
Psychologowie często podkreślają, że pierwszym wyzwaniem dla dziecka jest wyodrębnienie się z otoczenia. Nabranie charakteru, określenie „kim jestem”. To buduje poczucie godności. Żadna maska go nie zastąpi.
Opowiadam o babci z Kalifornii przyjaciołom. – Mój dziadek od śmierci babci, czyli od dziesięciu lat, codziennie chodzi w to samo miejsce przy parku Skaryszewskim, bo tam się poznali – mówi narzeczony córki mojej koleżanki. – To było pięćdziesiąt pięć lat temu. Dziadek czytał wtedy Dostojewskiego. Babcia miała na sobie jasnozieloną sukienkę i sportowe buty. Wyglądała inaczej niż dziewczyny, które znał. Zobaczyła, że na nią patrzy. Podeszła i śmiało zapytała o to, czy „każda zbrodnia powinna rodzić karę”. I bez pytania usiadła obok. Wiecie, że on dalej bierze tego Dostojewskiego do parku? Jest młody. Ma 75 lat, miał 65, jak babcia umarła. Chciałem, żeby sobie kogoś znalazł i był szczęśliwy. Ale odpowiedział, że jego żony nie da się nikim zastąpić. I że on czuje szczęście i spokój. Może najważniejsze jest to, by każdy znalazł swoją drogę do spełnienia.
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.
Wczytaj więcej