Przekonanie, że osoby leczące się psychiatrycznie są niestabilne emocjonalnie, powinno ulec weryfikacji. Żyjemy w czasie niepewności. Lekarstwem jest mówienie o tym, co nas niszczy.
Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że z powodu pandemii zmarło już 2 mln osób. Potwierdzono też, że depresja stanie się w najbliższym czasie najczęściej występującym zaburzeniem zdrowotnym na świecie. Strach i lęk związane z COVID-19, lockdownem i ich skutkami mogą być przytłaczające.
Częstym zjawiskiem wśród policjantów leczonych na depresję jest przyjmowanie leków „na żonę” lub „na męża”. Psychiatra ma świadomość, że leczy inną niż w dokumentacji osobę, która boi się konsekwencji ujawnienia problemów, takich jak odebranie dostępu do tajemnic państwowych, pozbawienie broni palnej i zamknięcie ścieżki awansu. – Gdy komuś przykleją łatkę osoby z problemami psychicznymi, zamyka się przed nim wszystko. Ludzie szepczą: „Nie wiadomo, do czego jest zdolny” – mówi kolega ze śląskiej policji. Kolejną grupą obawiającą się zgłoszenia do psychologa i psychiatry są sędziowie. Boją się, że zostaną uznani za niezdolnych do wyrokowania o życiu innych.
W serialu „House of Cards” małżeństwo Underwoodów w taki sposób manipuluje prezydentem, by zdecydował się na przyjęcie leku poprawiającego nastrój. Uważają, że społeczeństwo uzna, że nie może wówczas pełnić funkcji publicznej. Dla wielu ludzi samo zgłoszenie się do psychiatry nadal traktowane jest jak objaw utraty zmysłów czy nieradzenia sobie z życiem.
Przekonanie, że osoby objęte leczeniem są niestabilne emocjonalnie, powinno ulec weryfikacji. Wchodzimy w świat niepewności i zanikającej umiejętności komunikacji. Lekarstwem jest możliwość mówienia o tym, co nas niszczy.
Na dotychczasowe przyczyny pogorszenia psychicznego stanu zdrowia – przedmiotowe traktowanie przez przełożonych, nadmiar stymulacji negatywnej, motywowanie do pracy przez kary, wypalenie, stres i samotność – nałożą się strach o zdrowie i życie najbliższych, zwiększona liczba obowiązków, zmienność obostrzeń. Dla rodziców kolejnym bodźcem jest odpowiedzialność za domową edukację dzieci, organizacja udziału w lekcjach i motywacja do kolejnych aktywności. Ciężko motywować, gdy sami czujemy, że nie mamy wystarczających kompetencji.
Moi koledzy, którzy prowadzą negocjacje z samobójcami, podkreślają, że najważniejsze, by w odpowiednim momencie powiedzieć bliskim o pogorszeniu stanu zdrowia i nie wstydzić się pomocy specjalistów. Na początkowym etapie lęku podchodzić do problemów jak Spartanie do wrogów – nie myśleć o wszystkim naraz. I przede wszystkim, nie deprecjonować problemów innych osób.
„Depresja to naturalna reakcja, gdy rozglądamy się wokół siebie i nie widzimy niczego ani nikogo, co dawałoby cień nadziei, gdy jesteśmy przekonani, że świat ześlizguje się w bagno głupoty i płaskości materializmu, który nie ma żadnych ideałów, żadnej wiary, żadnych marzeń. Pod jego władaniem nie ma nic wielkiego, czemu można by podporządkować życie, żadnego mentora, do którego można się zwrócić po radę” – pisał dziennikarz Tiziano Terzani.
A jeśli Boga nie ma, to rozglądając się wokół siebie, tę nadzieję musimy stworzyć sami.
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.