Według dziennikarzy „The Washington Post” tylko w czasie 298 dni prezydentury Donald Trump 1628 razy mijał się z prawdą. Były prezydent stworzył iluzję człowieka żyjącego ponad prawem.
– Stany Zjednoczone już nigdy nie będą w stanie powiedzieć światu, że są wzorem demokracji – twierdzi Jill Dougherty, ekspertka ds. Rosji z Międzynarodowego Centrum Uczonych im. Woodrowa Wilsona w Waszyngtonie.
– Prezydent Trump nie zaakceptował porażki od listopada, nie zrobił tego nawet wczoraj. Wątpliwości dotyczące wyborów wykreowały atmosferę, która umożliwiła te gwałtowne wydarzenia – podsumowuje Angela Merkel.
– Amerykański Kongres to świątynia demokracji. Szokuje widok scen w Waszyngtonie – komentuje Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej w Brukseli.
Amerykańscy politycy wielokrotnie krytykowali inne kraje za nieprzestrzeganie praw człowieka, populizm czy nieposzanowanie konstytucji. Nawiązując do ich wypowiedzi, były prezydent Meksyku Felipe Calderón podkreśla, że Amerykanie przyzwalali na demagogiczny dyskurs prezydenta Donalda Trumpa, który nie akceptował prawdy i manipulował polityczną niechęcią ludzi, zatem teraz nie mają prawa mówić o zaskoczeniu – po prostu zebrali owoce ostatnich lat. Chińskie media państwowe podkreślają, że „demokracja w amerykańskim stylu jest zhańbiona”, a Amerykanie utracili przywilej ingerowania w kwestie praworządności w innych krajach.
Zachowanie prezydenta Trumpa to woda na młyn dla państw, w których prawa człowieka nie są przestrzegane. „Jak taki wspaniały kraj, ostoja demokracji, symbol wolnego świata, mógł sobie wybrać takiego prezydenta – bufona, egocentryka, człowieka ociekającego złotem, bez doświadczenia w służbie publicznej, człowieka, którego nikt nie widział z książką w rękach?” – pytał w tygodniku „Polityka” Daniel Passent.
Amerykańscy psychiatrzy już po kilku miesiącach prezydentury Donalda Trumpa, analizując jego przemówienia i wywiady, mówili o zagrożeniu demokracji. – Mamy moralny obowiązek poinformować opinię publiczną o niebezpiecznej chorobie psychicznej Donalda Trumpa – podkreślał psychoterapeuta z uniwersytetu w Baltimore, dr John Gartner. Komentując stan psychiczny prezydenta, złamali tak zwaną zasadę Goldwatera, według której psychiatra nie może diagnozować osób publicznych bez ich zbadania. Kilkudziesięciu znanych psychiatrów domagało się odwołania zasady w obliczu prezydentury Donalda Trumpa. Uważali, że ich obowiązkiem jest profesjonalna analiza publicznych wypowiedzi prezydenta i możliwość przedstawiania wniosków społeczeństwu.
Donald Trump nigdy nie zmienił stylu przekazu.
– Gdyby Ivanka nie była moją córką, może bym z nią randkował – powiedział w programie „The View”.
– Lubię pieniądze. Jestem bardzo chciwy – mówił podczas wiecu w Iowa. – Bardzo. Zawsze taki byłem. Kocham pieniądze. I wiecie co? Chcę być chciwy. Chcę być chciwy dla Stanów Zjednoczonych. Zagarnę dla nas wszystko.
– Meksykanie uderzają w naszą ekonomię, nie są naszymi przyjaciółmi. Uwierzcie mi, zabijają naszą gospodarkę. Stany Zjednoczone stały się śmietnikiem dla problemów innych narodów – przekonywał podczas przemówienia w Trump Tower.
Według dziennikarzy „The Washington Post” tylko w czasie 298 dni prezydentury Donald Trump 1628 razy mijał się z prawdą.
Były prezydent uważa, że prawdziwy mężczyzna nigdy się nie poddaje. Stworzył iluzję człowieka żyjącego ponad regułami, ponad prawem. Wielu uwierzyło, że prezydent będzie walczył o każdego centa dla wszystkich prawdziwych Amerykanów. Według sondaży miał duże szanse na reelekcję. Na twarzach zwolenników prezydenta wdzierających się na Kapitol rysowała się zatem rozpacz. – Donald Trump wygrał! To nasz budynek, opłacany z naszych podatków, należy do nas! – krzyczeli, niszcząc Kapitol. W wyniku zamieszek zginęło pięć osób.
Cały świat patrzył, jak przerażeni Amerykanie, których kojarzono z przywilejem i mocą, nie radzą sobie z emocjami wywołanymi przez byłego przywódcę. Demontują, grożą, piszczą. Ludzie w różnych miejscach na świecie, przyzwyczajeni do wykreowanego w filmach wizerunku skrupulatnego i małomównego amerykańskiego wojownika, oglądali sceny z obyczajem tandetnym, pozbawionym jakichkolwiek norm kulturowych, barbarzyńskim, przyznającym sobie prawo zniszczenia miejsc symbolicznych.
– Prezydent nie jest królem – przekonywał podczas czwartkowego przemówienia Joe Biden. A wielu amerykańskich publicystów nadal nie może uwierzyć, że o tak podstawowych wartościach należy ponownie informować społeczeństwo. To dopiero początek walki z przekonaniami, które po latach dezinformacji rządzą zachowaniem potężnej grupy obywateli, gotowych bezwarunkowo wspierać swego pana i władcę.
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.