Neil Gaiman w powieści graficznej „Sandman”, przeniesionej na ekran przez Netfliksa, pokazuje, że w odpowiednich okolicznościach każdy z nas jest zdolny do okrucieństwa.
Historia kociąt, brutalnie zabitych z powodu braku rasy, rozpoczyna ostatni odcinek netfliksowego „Sandmana”, mocnej ekranizacji komiksów Neila Gaimana. To wspaniała opowieść o namiętnościach bogów i zaproszenie do przyjrzenia się współczesnym, ludzkim lękom.
Opowieść nie ma charakteru linearnego. Odwiedzamy różne kraje, epoki, bohaterów. W pierwszym sezonie historii Władca Snów próbuje odzyskać skradzione artefakty w świecie pozbawionym jego kontroli. John (fenomenalny David Thewlis) posiada jeden z darów głównego bohatera. W przeszłości wykorzystał go do uśmiercenia wielu ludzi. Teraz spędza dnie w zamknięciu. Podczas ucieczki planuje usunąć ze świata kłamstwo. W małej kawiarni, nawiązującej do kultowych seriali kryminalnych, twórcy pokazują nam, jak wygląda ten mikroświat. Co mówią ludzie, gdy zmuszeni są do tego, by nie posługiwać się eufemizmami? Czego tak naprawdę pragną?
Poruszył mnie ten obraz życia ludzi obdartych z marzeń. Jeden z najpopularniejszych skeczów komediowych w historii telewizji stworzyła Ellen DeGeneres, która „zadzwoniła” do Boga. W rozmowie zadała stwórcy absurdalne pytania. Pomysł zrodził się, gdy scenarzystka rozważała, dlaczego bliska jej osoba musiała umrzeć w chwili, gdy mieszkanie wypełnione było pchłami. Neil Gaiman, który jest nie tylko twórcą historii, lecz także scenarzystą i jednym z producentów „Sandmana”, nie stroni od takich małych absurdów i próby odpowiedzi na pytania fundamentalne.
W delikatny sposób poruszono tu temat śmierci. To abstrakcyjne pojęcie przybiera piękną postać. Ludzie mają możliwość z Nią porozmawiać, zastanowić się, „dlaczego teraz”, szukać w Niej oparcia. Obserwujemy drugiego człowieka z zupełnie nowej perspektywy. W chwilach największej bezradności.
Kończąca sezon przypowieść o cenie za odmienność dotyka istoty twórczości autora. – Na początku lat 90. krytykowano mnie za brak wątków politycznych. Robiono wówczas komiksy obnażające wielkie postaci sceny politycznej, a ja skupiałem się na różnorodności rasy, płci i seksualności – mówił twórca na łamach „Guardiana”. – Wydawało mi się wówczas, że nikt nie umieszcza transpłciowych postaci w komiksach. Nie chciałem szokować. Pomyślałem, że mam okazję napisać historię i każdy, kto ją przeczyta, zakocha się w postaci transpłciowej. Bo po prostu będzie niesamowita. Chciałem zmieniać serca i umysły.
Nieprzypadkowo twórcy łączą historię odrzucenia z życiem pisarza, przypominającego samego Gaimana. Mężczyzna więzi boginię odpowiedzialną za inspirację. Przez zmuszenie jej do uległości jest w stanie napisać wspaniałą książkę. Z człowieka zasad stopniowo przeobraża się w żądnego kolejnych sukcesów sadystę. Staje się więźniem swojego talentu i walczy o to, co zewnętrzne – sławę, zamożność, wpływy. Gaiman pokazuje, że w odpowiednich okolicznościach każdy jest zdolny do okrucieństwa, którego doświadczyliśmy w historii „Sandmana”.
Przeniesienie na ekran tak wielowątkowej i bogatej twórczości obarczone jest dużym ryzykiem. Twórcom udało się utrzymać to, co najważniejsze: po wielu scenach pozostajemy z uczuciem wybudzenia ze snu.
Justyna Kopińska: dziennikarka, socjolożka, zajmuje się tematyką kryminalną związaną z prawem karnym, sądami i więziennictwem. Doświadczenie zawodowe zdobywała w Stanach Zjednoczonych i Afryce Wschodniej. Jest laureatką Nagrody Dziennikarskiej Amnesty International, Pióro Nadziei.
Otrzymała Nagrodę PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego, Grand Press, Nagrodę Newsweeka im. Teresy Torańskiej oraz wyróżnienie Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego. Dwukrotna laureatka Mediatorów. Autorka pięciu książek, m.in. „Z nienawiści do kobiet” i „Polska odwraca oczy”.
Jako pierwsza dziennikarka z Polski otrzymała European Press Prize w kategorii „Distinguished Writing Award”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.