Znaleziono 0 artykułów
27.09.2023

Justyna Kopińska: Instytucja zamknięta, która miażdży ludzi

Justyna Kopińska: Instytucja zamknięta, która miażdży ludzi  (Fot. Getty Images)

W instytucji zamkniętej, takiej jak ośrodek sióstr boromeuszek w Zabrzu, może objawić się najgorsza prawda o człowieku. Justyna Kopińska przytacza opowieść bohaterki książki „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie”.

Opowiem ci o sierocińcu, o siostrach, które przyszły do nas z piekła, o próbach samobójczych i o przywiązywaniu do słupa. Ale napisz tę książkę dla dziewczyn takich, jaką byłam dawniej – mówi mi Zosia, wychowanka ośrodka sióstr boromeuszek w Zabrzu, którego dyrektorka została skazana za przemoc fizyczną, psychiczną i pomoc w gwałtach.

Opowieść wychowanki ośrodka sióstr boromeuszek w Zabrzu, która zapoczątkowała pracę nad książką „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie”

Powiedz im, żeby uciekały, jeśli trafią do bidula prowadzonego przez agresywnych wychowawców. Lepiej żyć na ulicy. I przekaż, żeby nie mieszkały na dworcu. Lepiej po kanałach się ukrywać, bo wtedy mężczyźni cię nie dopadną.

Nie pamiętam, jak trafiłam do ośrodka. Podobno w 1996 roku. Miałam wtedy pięć lat. Moi rodzice byli biedni, a do tego pili. Ale w domu czułam się dużo bezpieczniej niż u sióstr. W sierocińcu od początku było strasznie. Ton nadawały siostra Bernadetta, Patrycja i Monika. Podobnie okrutne.

Patrycja, bo stosowała upokarzające kary, takie jak przywiązanie do słupa i kaloryfera na wiele godzin. Monika, bo biła mnie najmocniej. Okładała pięściami po twarzy, kręgosłupie. Zdarzało się, że traciłam przytomność. A Bernadetta, bo na to wszystko pozwalała i była najsprytniejsza. Ona nigdy nie biła przy wszystkich. Brała do pokoju sam na sam. I siadała na psychikę. Szantażowała: – Powiesz matce, że siostry cię biją, to już więcej na święta do domu nie pojedziesz.

Pozostałe siostry się jej bały. Szczególnie Patrycja, która najpierw się stawiała, rywalizowała z nią, a później już tańczyła, jak dyrektorka jej zagrała. Wiedziała, że z Bernadettą nie wygra. Nikt by nie wygrał.

Zaczęły się myśli samobójcze. Czekałam, aż wszyscy pójdą spać i włóczyłam się po ośrodku. Szukałam nożyczek lub żyletki. Nie wiem, czy znasz takie uczucie, kiedy myślisz, że właściwie nie masz nic do stracenia? Siostrom mówiłam, co o nich myślę. Chyba wtedy siostra Monika wzięła mnie do osobnego pokoju.

– Jesteś siedliskiem zła! – krzyczała. Uderzyła mnie w twarz.

I wtedy coś we mnie pękło. Krzyknęłam do niej:

– A ty jesteś zwykła ku*wa, a nie siostra zakonna!

Pobiła mnie tak, że straciłam przytomność. Siostry powiedziały innym dziewczynom, że Zosia zemdlała od upału i jest w szpitalu. Tak naprawdę wzięły mnie do izolatki, ocuciły, później tam zostawiły. Nie pamiętam, kiedy wyszłam, ale od razu wzięłam żyletkę i zaczęłam się ciąć.

Od opowieści Zosi zaczęłam dokumentację książki „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie”. Wcześniej w reportażach na łamach „Dużego Formatu” opisywałam historie chłopców.

Już w liceum fascynowały mnie filmy o instytucjach zamkniętych: „Skazani na Shawshank”, „Uśpieni”, a przede wszystkim „Lot nad kukułczym gniazdem”.

Prawda o życiu w instytucjach zamkniętych i państwach totalitarnych

Ken Kesey, autor książki, na której podstawie nakręcono obraz z Jackiem Nicholsonem, pokazywał szpital psychiatryczny jako metaforę państwa totalitarnego. Pozornie chroni jednostkę, a w istocie miażdży ludzkie charaktery. Przy ekranizacji książki reżyser Miloš Forman wyszedł poza tę metaforę, by stworzyć dzieło symboliczne na wielu poziomach.

Postać siostry Ratched w wykonaniu Louise Fletcher staje się niemal magiczna. Każdy jej ruch jest przerażająco wiarygodny i prawdziwy. Główny bohater, Randle McMurphy, ma możliwość ucieczki. Okno jest otwarte. Zatem to także opowieść o ambiwalentnych pragnieniach i cenie, którą płaci się za zachowanie siebie wśród ludzi.

Zależało mi, by książka „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie” była prawdziwa. Zatem opisałam tylko te kary, na których stosowanie znalazłam potwierdzenie w co najmniej dwóch źródłach. Chciałam też, by reportaż miał wymiar symboliczny. Bo uważam, że instytucja zamknięta pod wpływem kar staje się tworem pokazującym prawdę o istocie natury ludzkiej.

*

Więcej felietonów autorki w książce „Współczesna wojna”.

(Fot. materiały prasowe)

Justyna Kopińska: dziennikarka, socjolożka, zajmuje się tematyką kryminalną związaną z prawem karnym, sądami i więziennictwem. Doświadczenie zawodowe zdobywała w Stanach Zjednoczonych i Afryce Wschodniej. Jest laureatką Nagrody Dziennikarskiej Amnesty International, Pióro Nadziei.

Otrzymała Nagrodę PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego, Grand Press, Nagrodę Newsweeka im. Teresy Torańskiej oraz wyróżnienie Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego. Dwukrotna laureatka Mediatorów. Autorka pięciu książek, m.in. „Z nienawiści do kobiet” i „Polska odwraca oczy”.

Jako pierwsza dziennikarka z Polski otrzymała European Press Prize w kategorii Distinguished Writing Award.

Justyna Kopińska
  1. Ludzie
  2. Opinie
  3. Justyna Kopińska: Instytucja zamknięta, która miażdży ludzi
Proszę czekać..
Zamknij