Felietonistka Vogue.pl Justyna Kopińska wyjaśnia, dlaczego „Nomadland” jest jednym z najważniejszych filmów poprzedniego roku.
Fern, główna bohaterka filmu „Nomadland”, mieszka w kamperze, podróżując wśród majestatycznych krajobrazów Stanów Zjednoczonych. Celebruje bliskość natury i szczere rozmowy z innymi wędrowcami, jednak nie chce stałych relacji. Nie prosi o pomoc, sama też nie jest już w stanie spełniać oczekiwań i wyznaczać granic.
„Każdy wędrowiec, choć wybrał swój los i nie zamieniłby go na inny, ma taką chwilę, kiedy przechodząc przez wieś o zmierzchu i widząc przez okno izbę, gdzie rodzina zasiada do stołu w kręgu lampy, odczuwa strach przed przyszłością, żal za przeszłością i niepewność, czy wybrał właściwie. Wtedy chciałby rzucić w szybę kamieniem. Na pozór po to, by zniszczyć obraz, który uważa za głupi i niedorzeczny. A naprawdę po to, żeby dodać sobie odwagi. Nie wie, że jednocześnie ktoś obserwuje go z głębi domu. Ktoś, kto widząc włóczęgę, zazdrości mu wędrówki, bo sam siedzi przez całe życie w tej samej izbie, ciepłej i przytulnej, ale za to w bezruchu i nudzie. I ten ktoś ma ochotę wyjść przed dom i rzucić w wędrowca kamieniem” – pisał Sławomir Mrożek.
W jednej ze scen „Nomadland” bohaterka delikatnie dotyka pościelonego łóżka. Z tęsknotą i bólem spogląda na wypełnione ciepłem wnętrze domu kolegi. Po chwili odrzuca jego propozycję pozostania w rodzinie.
O zmarłym mężu mówi lakonicznie, mimo to w każdym słowie czuć wagę łączących ich uczuć. Fern podzieliła życie na czas dawnej rodziny oraz wędrówki, w której czułość nie jest związana z umiejętnością tworzenia związku, tylko z pamięcią o zmarłych i zaufaniem do nowo poznanych ludzi. Podczas spotkań wędrowcy mówią o tym, co ich boli, powierzają swoje tajemnice i rany.
Po kryzysie w 2008 roku stracili oszczędności. Teraz próbują ratować godność w kraju, który niszczy biednych. Jessica Bruder, autorka reportażu, na którego podstawie powstał film, mówi o nich „koczownicy nowej ery”. Ludzie, którzy przemieszczają się do kolejnych Amazonów, by zdobyć pieniądze na jedzenie, ale nigdy nie stworzą związku zawodowego i już nie będą domagać się lepszych płac.
Według profesora Bogdana Wojciszke większość ludzi skupia się na sprawczości, a nie na wspólnocie. Zakładają, że ich intencje są dobre z natury. Właściwie ludzie nie myślą o tym, jacy są. Po prostu zakładają, że są dobrzy. Słabo się monitorują, za to przykładają dużą wagę do ocen innych.
„Nomadland” jest jednym z najważniejszych obrazów poprzedniego roku, bo pokazuje nam zupełnie inne podejście. Świat osób wycofanych ze społeczeństwa, którzy spoglądają na siebie krytycznie. A im bardziej zagłębiają się we własne niedoskonałości, tym mniej oceniają innych. Znika strach przed drugim człowiekiem, pojawia się to, co psychologowie określają naturalną wspólnotą.
Nie jest ona możliwa w systemie kapitalistycznym, który w żaden sposób nie chroni słabszych. Bogaci stają się bogatszymi, a biedni biedniejszymi. To film o tym, jakie wartości są obecnie wyrzucane ze społeczeństwa, i ile na tym wszyscy tracimy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.