W centrum Warszawy mężczyzna brutalnie zgwałcił kobietę, przykładając jej nóż do szyi. Przechodnie nie reagowali. Liza zmarła.
Im więcej ludzi obserwuje zdarzenia, tym mniej prawdopodobne, że ktoś z nich udzieli pomocy
W 1964 roku „New York Times” opisał przestępstwo w Queens. Mężczyzna zaatakował nożem kobietę. Wystraszyły go głosy mieszkańców i zapalone światła. Myślał, że ktoś zadzwonił na policję. Ale nikt nie nadjechał. Sprawca wrócił i odszukał swoją ofiarę. Po ponownym ataku kobieta zmarła.
Profesorowie nowojorskich uniwersytetów przeprowadzili wiele eksperymentów dotyczących tego oraz podobnych przestępstw w Stanach Zjednoczonych. Okazało się, że im więcej ludzi obserwuje zdarzenia, tym mniej prawdopodobne, że ktoś z nich udzieli pomocy. Następuje dyfuzja, czyli rozproszenie, osobistej odpowiedzialności.
Podczas dokumentacji jednego z moich reportaży byłam na mszy świętej, którą odprawiał ksiądz skazany za kilkadziesiąt przestępstw seksualnych. Spokojnie wkładał dzieciom komunię do ust. Proszę pokazać mi inne kraje, w których księża skazani prawomocnym wyrokiem za czyny pedofilskie nadal odprawiają msze.
Jak zwalczać przestępstwa z nienawiści?
I to nie są przypadki jednostkowe. Do niedawna blisko połowa udowodnionych gwałtów – także na małych dziewczynkach lub zbiorowych – kończyła się w Polsce wyrokami w zawieszeniu. Sprawca nie ponosił żadnej kary. Mijał swoją ofiarę na ulicy.
Powoli kary są zaostrzane. Za gwałt nie można już odbywać kary w zawieszeniu. Ale czy zmieniło się podejście sędziów? Tych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, którzy pytali zgwałconą, jak wyglądał członek gwałciciela i jaką miała na sobie sukienkę?
Podobne wydarzenia znamy z Wielkiej Brytanii. W krótkim czasie zginęło tam kilkadziesiąt kobiet. Mimo solidarności społecznej oraz bezsprzecznego potępienia dla sprawców pojawiali się kolejni gwałciciele i mordercy.
Potrzebujemy szybkiej i sprawnej analizy skutecznych reakcji na przestępstwa z nienawiści na całym świecie oraz ich dostosowania do polskich realiów.
Za gwałt odpowiedzialny jest wyłącznie sprawca, a wysoka kara ma za zadanie odstraszyć potencjalnych naśladowców
Jak pokazują liczne przypadki, w podobnych sytuacjach krzyżują się dwa zjawiska społeczne: dyfuzja osobistej odpowiedzialności oraz skupienie nie na otoczeniu, lecz na własnym bezpieczeństwie.
Na razie sprawdzoną bronią w przypadku przestępstw z nienawiści do kobiet są:
– wysokie kary dla sprawców,
– prośba o zgłaszanie mizoginistycznych uwag lub marzeń o gwałcie (w Londynie takie wezwania umieszcza się także w męskich pisuarach),
– bezpieczeństwo w przestrzeni miejskiej – oświetlenie ulic, gęsto rozmieszczone kamery,
– budowanie zaufania społecznego do szybkiej i bezzwłocznej reakcji policji.
Informujmy o konieczności wykonania telefonu pod numer 112 w każdej podejrzanej sytuacji. Pamiętajmy, że za gwałt odpowiedzialny jest wyłącznie sprawca. A kara ma za zadanie odstraszyć potencjalnych naśladowców.
To mogła być każda z nas.
*
Mieszkańcy Warszawy przynoszą znicze na miejsce ataku. Dziś, 6 marca, o 18.00 z ulicy Żurawiej 47 ruszy „Miała na imię Liza. Marsz przeciwko przemocy”.
*
Link do podcastu autorki:
https://open.spotify.com/show/5CWWe4vDZzabRgj4A16UoE
Justyna Kopińska – dziennikarka. Doświadczenie zawodowe zdobywała w Stanach Zjednoczonych i Afryce Wschodniej. Jest laureatką Nagrody Dziennikarskiej Amnesty International – Pióro Nadziei.
Otrzymała Nagrodę PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego, Grand Press oraz Nagrodę „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej. Dwukrotna laureatka Mediatorów.
Autorka sześciu książek, m.in. „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie”, „Polska odwraca oczy” i „Współczesna wojna”. Jako pierwsza dziennikarka z Polski otrzymała European Press Prize w kategorii „Distinguished Writing Award”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.