W Poznaniu Zbysław C. śmiertelnie ranił nożem pięcioletniego Maurycego. Czy zabójca uniknie kary? W myśl polskiego prawa osoby, które nie mogą w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia lub pokierować swoim postępowaniem, nie popełniają przestępstwa.
W środę na poznańskim Łazarzu siedemdziesięciojednoletni mężczyzna zaatakował nożem małego chłopca. W dniu Święta Poczty Polskiej pięcioletni Maurycy szedł z grupą przedszkolaków na wycieczkę, by zobaczyć pracę listonoszy.
Mimo starań lekarzy ugodzony w klatkę piersiową chłopiec zmarł w szpitalu. Mężczyzna wybrał dziecko na swój cel. Wcześniej zdradzał chęć zabójstwa, ale nikt nie potraktował niekaranego wcześniej mężczyzny poważnie.
Zbysław C. będzie poddany badaniom biegłych, by określić jego stan psychiczny.
Osoby popełniające zbrodnię w stanie choroby psychicznej nie zawsze spotyka kara
Sprawcy czynu zabronionego, u którego została stwierdzona niepoczytalność w czasie jego dokonania, nie można przypisać winy. Nie popełnia on zatem przestępstwa. Na łamach „Dużego Formatu” pisałam o dyrektorze więzienia w Sztumie, który pewnego dnia zabił więźnia. Wybrał najsłabszego, poruszającego się na wózku inwalidzkim. Śledztwo umorzono, uzasadniając, że dyrektor był w stanie psychotycznym, który prawdopodobnie się nie powtórzy.
Mężczyzna wyszedł ze szpitala po kilku tygodniach. Nie otrzymał żadnej kary za popełnienie morderstwa.
Tak brzmiała opinia wydana po czterotygodniowej obserwacji, która umożliwiła uniknięcie wyroku: „Andrzej G. był chory psychicznie – rozpoznajemy u niego psychozę określaną w psychiatrii jako epizod depresji ciężkiej z objawami psychotycznymi. W czasie zarzucanego mu czynu miał zniesioną zdolność rozpoznania czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Obecnie ma objawy zespołu depresyjnego bez objawów psychotycznych. Stan psychiczny nie wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo ponownego popełnienia czynu zabronionego wynikającego z jego choroby psychicznej”.
W Polsce nie ma wciąż całościowej ustawy o biegłych
– Pamiętajmy, że w Polsce nie ma całościowej ustawy o biegłych i tak naprawdę nie istnieje zawód biegłego. To ludzie „z łapanki” – mówił mi profesor medycyny Janusz Heitzman. – Prokurator lub sąd wybiera dostępnego biegłego i prosi o opinię. Jeśli biegły czuje, że jego kwalifikacje są zbyt małe, to powinien odmówić. Niestety nie ma w kraju wielu psychiatrów, którzy opiniują z zachowaniem najwyższych standardów.
Były rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar wielokrotnie dopytywał resort sprawiedliwości, dlaczego nadal nie wprowadzono całościowej ustawy o biegłych sądowych. – Zarówno Helsińska Fundacja Praw Człowieka, jak i instytucja Rzecznika Praw Obywatelskich upominają się o to regularnie od wielu lat – mówi mi doktor Bodnar. W moim reportażu eksperci podawali różne przykłady morderstw popełnionych przez mężczyzn, którzy mieli problemy ze zdrowiem psychicznym.
Interesujące jest to, że nikt nie kontroluje, czy morderca pana Józefa bierze leki. Gdy pytałam, czy mężczyzna, który zabił w stanie psychotycznym, może prowadzić samochód, odpowiedziano mi, że po umorzeniu śledztwa Andrzej G. jest wolnym człowiekiem. Nie informuje się również sąsiadów, że wśród nich jest morderca, którego zachowanie należy obserwować.
Wówczas mówiono mi, że dyrektor więzienia był wyjątkowo uczynny, obowiązkowy i delikatny. Współpracownicy podkreślali, że jako psycholog bardzo kontrolował swoje emocje. Ale wspominali też o nietypowych zachowaniach, których nigdzie nie zgłaszano.
Brakuje kontroli nad osobami, które uniknęły kary ze względu na zniesioną zdolność rozpoznania czynu
Gdy słyszę o tragediach w Polsce, przypomina mi się ta historia. Po pierwsze dlatego, że nie mamy systemu zachęcającego do zgłoszeń w przypadku gróźb publicznych. Po drugie, nie mamy całkowitej ustawy o zawodzie biegłych sądowych, a wobec absurdów niektórych opinii jest ona konieczna. Po trzecie, nie ma żadnej kontroli wobec osób, które tak jak Andrzej G. uniknęły kary.
Wnikliwie zbadałam sprawę strażnika Damiana C., który zaczął strzelać do ludzi z wieżyczki więziennej, oraz dyrektora Andrzeja G., który zabił osobę z niepełnosprawnością. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego pierwszy odsiaduje dożywocie, a drugi wrócił do domu.
*
Więcej felietonów autorki w książce „Współczesna wojna”.
Justyna Kopińska: dziennikarka, socjolożka, zajmuje się tematyką kryminalną związaną z prawem karnym, sądami i więziennictwem. Doświadczenie zawodowe zdobywała w Stanach Zjednoczonych i Afryce Wschodniej. Jest laureatką Nagrody Dziennikarskiej Amnesty International, Pióro Nadziei.
Otrzymała Nagrodę PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego, Grand Press, Nagrodę Newsweeka im. Teresy Torańskiej oraz wyróżnienie Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego. Dwukrotna laureatka Mediatorów. Autorka pięciu książek, m.in. „Z nienawiści do kobiet” i „Polska odwraca oczy”.
Jako pierwsza dziennikarka z Polski otrzymała European Press Prize w kategorii „Distinguished Writing Award”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.